Krakowski sąd w wydziale odwoławczym utrzymał w mocy wyroki po kilkanaście miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności dla dwójki historyków, oskarżonych o kradzież i sprzedaż 452 rękopisów o wartości 415 tys. zł, wchodzących w skład narodowego zasobu archiwalnego i będących własnością Archiwum Państwowego z oddziału na Wawelu.
Od wyroku apelował obrońca jednego z oskarżonych - Franciszka Z. Wnosił o uniewinnienie lub warunkowe zawieszenie kary z powodu ciężkiej choroby oskarżonego. Z kolei prokurator domagał się zwiększenia kary grzywny dla obu oskarżonych.
Rozpatrując apelację sąd uznał we wtorek, że wyrok jest prawidłowy i utrzymał go w mocy. W styczniu obaj oskarżeni skazani zostali na kary po kilkanaście miesięcy pozbawienia wolności (odpowiednio: 15 i 14 mies.) i ukarani grzywnami po 2 tys. zł.
O kradzież oskarżono zatrudnionego w Archiwum Państwowym od 1971 roku historyka Franciszka Z., pełniącego wcześniej funkcję kierownika oddziału archiwum na Wawelu, a potem kustosza tego oddziału. Z kolei drugiemu historykowi, Piotrowi K., prokuratura zarzuciła pomaganie kustoszowi w sprzedaży rękopisów.
Jak ustalono, wielkiej wartości historycznej rękopisy listów królewskich i inne archiwalia sprzedawane były w antykwariatach i na aukcjach. Według prokuratury każdy ze wspólników zarobił w ten sposób ok. 20-30 tys. zł.
Kradzież dokumentów z oddziału Archiwum Państwowego na Wawelu zgłoszono policji w czerwcu 2002 roku. Początkowo mówiło się o kradzieży ok. 60 dokumentów, po szczegółowej kontroli ustalono, że w archiwum brakuje 2,5 tys. archiwalnych rękopisów. Udało się ich odzyskać ponad 700; kradzież 452 zdołano przypisać oskarżonemu kustoszowi. W mieszkaniu Franciszka Z. policja znalazła 13 dokumentów pochodzących z archiwum o wartości nie mniejszej niż 100 tys. zł. Były wśród nich m.in. listy królewskie i akty nadania przywilejów.
Najstarsze skradzione z wawelskiego archiwum dokumenty pochodzą z początku XVI wieku, najpóźniejsze z XIX-wiecznych zbiorów autografów napoleońskich.
Jak wykazała szczegółowa kontrola w archiwum, złodziei interesowały przede wszystkim autografy polskich władców oraz sławnych ludzi. Zabrali m.in. dokumenty sygnowane przez Annę Jagiellonkę, Jana Kazimierza, Władysława IV, Stefana Batorego, księcia Józefa Poniatowskiego, Józefa Bema, Napoleona i George Sand.
Skradziono też m.in. cenne ze względów historycznych listy i mandaty Zygmunta Augusta do hetmana Chodkiewicza oraz list Stefana Batorego do mieszkańców podkrakowskiego wówczas Kazimierza. Zdaniem biegłego, straty spowodowane kradzieżą archiwaliów są niepowetowane.
56-letni Franciszek Z. początkowo nie przyznawał się do winy, później wyjaśnił, że systematycznie wynosił dokumenty i przekazywał je Piotrowi K., a potem już realizował jego zamówienia. Pytany o powody wynoszenia rękopisów wyjaśnił, iż w ten sposób chciał je zabezpieczyć przed zwrotem przez kierownictwo archiwum na Ukrainę. Prokuratura nie dała wiary takim wyjaśnieniom, określając je jako niedorzeczne. Podobnie uznał sąd, przed który trafił przywieziony na wózku inwalidzkim z domu opieki. Oskarżony Piotr K. w śledztwie początkowo przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia, potem je odwołał, nie przyznając się do winy.