Historia ukraińskich surogatek. "U nas nigdy nie zabraknie pięknych kobiet gotowych zrzec się swoich komórek"
"W tej misternej, wysmakowanej opowieści z suspensem odmalowuje się wstrząsający obraz postsowieckiej Ukrainy" - pisze "The Guardian" o nowej książce Sofii Oksanen. "Psi park" opowiada o biznesie surogacyjnym w Ukrainie. Publikujemy fragment reportażu.
Udało mu się zdobyć parę fotek Wiktora i jego żony, której uroda była podobno wyjątkowa. Patrząc na słabej jakości ujęcia, trudno było stwierdzić, czy to prawda. Moje rozmowy z nim wciąż nie doprowadziły do tego, żeby wysłał mi swoje dane wraz z fotografiami. Szefowa potrząsała głową, porównując parę z kandydatkami, i raz po raz ciskała kolejne foldery na podłogę.
Co jakiś czas mamrotała coś pod nosem o zbyt szeroko rozstawionych oczach, za małej głowie, zanadto szerokiej miednicy, zdzirowatym wyglądzie, zbyt pomarszczonych lub za grubych rodzicach i nosie jak u pajacyka Buratino. Jej czoło lśniło od potu, na zębach pojawiały się kolejne ślady szminki, a paznokcie z determinacją galopowały po blacie stołu.
Zobacz: Surogatki w Polsce. Co mówi o tym polskie prawo?
Przerwa na obiad minęła, ściskało mnie w żołądku, ale wciąż nie traciłam nadziei, że dokonałam prawidłowej oceny. Nieustannie coś pomrukując, machała ręką, na której nosiła zegarek, jak berłem, podtykała mi pod oczy któreś ze zdjęć i pytała, jakim cudem na naszych listach w ogóle znalazły się takie strachy na wróble.
– Nie wszystkie kandydatki to miss piękności - zauważyłam.
– Nikt nie chce brzydkiego dziecka. A już w szczególności brzydka kobieta.
Sekretarka znowu zajrzała do kuchni przez otwarte drzwi. Nikt nie miał odwagi wejść o środka.
Ukradkiem usunęłam spod kilku teczek irytująco szeleszczące papierki po cukierkach i dyskretnie złożyłam ręce na kolanach. W końcu szefowa sięgnęła po czarny flamaster i zaczęła stawiać krzyżyki przy zdyskwalifikowanych kandydatkach.
– Te. Któraś z nich. – Stuknęła paznokciem w cienki stos po swojej prawej stronie. – Wiesz, kto im nas polecił?
Pokręciłam głową. Ale nie dziwiłam się, że wybór padł właśnie na nas. Choć elita dbała o swoje zdrowie najchętniej za granicą, w kwestii wspomaganego rozrodu nasze ustawodawstwo było jedyne w swoim rodzaju: z ochrony prawnej mogli korzystać wyłącznie przyszli rodzice, natomiast ani dawczynie, ani surogatki nie miały żadnych praw.
Tak więc Wiktor Kraweć nie otrzyma lepszych usług nigdzie poza Ukrainą, a w tym kraju nie ma w branży specjalistów, którzy dorównywaliby nam, ponieważ naszą firmą kierowała kobieta o niedoścignionej intuicji, kobieta, od której bez przerwy uczyłam się czegoś nowego.
Już lata temu wymyśliła, żeby wykupić klinikę leczenia bezpłodności, ale dzięki fuzji nikt się nie dowiedział, że należy ona do tej samej osoby co agencja udostępniająca dawczynie i surogatki. Ruch okazał się genialny.
Lekarzy zatrudnionych w klinice nikt nie mógł oskarżyć o eugenikę, ponieważ tylko pracownicy agencji dyskutowali z klientami o tym, jakie cechy powinno mieć ich przyszłe dziecko. Nie sposób było się przyczepić do zbudowanej przez nas fasady i zawsze o krok wyprzedzaliśmy innych.
Jako pierwsi włączyliśmy do oferty testy psychologiczne dla naszych dziewczyn i specjalnie do ich przeprowadzania założyliśmy – pozornie niezależną – przychodnię, w której zatrudniliśmy uznanego w Londynie psychologa. Ja zaś wpadłam na pomysł, żeby stworzyć usługę weryfikacji dokumentów. Każdy tego rodzaju krok podnosił prestiż naszej firmy, której sława rosła z prędkością błyskawicy.
Przygotowywaliśmy się na napływ klientów, usprawniając poszukiwanie nowych dziewcząt, bo przyszłość była dla nas jasna: nigdzie indziej anonimowe dawstwo nie będzie możliwe wiecznie – a u nas tak. Już sama zmiana prawa w Wielkiej Brytanii gwałtownie zwiększyła liczbę zainteresowanych naszymi usługami napływających z Wysp.
U nas mogli wybrać sobie płeć dziecka, u nas nazwisko surogatki nie trafiało do aktu urodzenia, u nas nikt nie męczył klientów roztrząsaniem ich przeszłości, u nas nigdy nie zabraknie pięknych kobiet gotowych zrzec się swoich komórek. Dlatego byłam gotowa znosić upokorzenia i podejrzliwość, walczyć o swoją pozycję. Wiedziałam, że to mi się opłaci: miałam zostać zaufaną powierniczką osoby blisko powiązanej z Privat Group – a nad przyjaciółmi tych ludzi nawet niebo nie ma władzy.
Szefowa poleciła mi wyczyścić na wszelki wypadek kalendarze zaakceptowanych przez nią najlepszych dziewczyn. Klienci tej rangi nie mogą czekać. Jedną z nich była Daria, dzięki której już dwie kobiety zdążyły zajść w ciążę. Miała fenomenalny talent do uwalniania komórek jajowych, a w kształcie jej twarzy było coś, co przypominało mi żonę Wiktora – kiedy się śmiały, na policzkach tworzyły im się dołeczki. To wystarczy – jeśli geny ojca będą pochodzić od Wiktora.
– Kto z nich ma problem, żona czy mąż?
– O żonie nie usłyszałam jeszcze ani słowa.
Szefowa przetarła palcem zęby. Smugi po szmince zniknęły.
– Problem u kobiety zwykle diagnozuje się szybciej niż u mężczyzny – dodałam. – Czy cokolwiek o niej wiemy? – W ostatnich latach Łada Kraweć koncentrowała się głównie na Chrystusie – odparła szefowa i nagle się zreflektowała. – A dlaczego my siedzimy w kuchni?
Po obiedzie, który zjadłyśmy we dwie, ona wróciła do Kijowa, a ja zdecydowanym krokiem ruszyłam z powrotem do biura, rozkoszując się myślą, że wreszcie będę mogła wyrzucić pełzające po nim robactwo – ale mój gabinet był już pusty. Po intruzach nie pozostał najmniejszy ślad, poza gryzącym zapachem wody kolońskiej. Otworzyłam okno na dziedziniec i głęboko odetchnęłam płynącym z dworu powietrzem wczesnego lata. Aleksiej właśnie wychodził do domu. Widząc mnie, wskazał ręką w stronę starego berberysu. Odpowiedziałam mu skinieniem głowy. Karmelowy krzew w końcu zaczął kwitnąć.
"Psi park" to wstrząsająca opowieść o nierównościach we współczesnym świecie, w którym dla bogatych nie ma zbyt wysokiej ceny za szczęście, a pozostali nie mogą być nawet pewni jutra. Gdzie tak blisko leżą: Finlandia – najszczęśliwszy kraj na ziemi, w którym nawet psy mają własne parki – i Ukraina, w której by przetrwać, ludzie pracują w nielegalnych kopalniach i wystawiają na sprzedaż własne życie. Książka ukazała się 23 marca 2022 r. nakładem wydawnictwa Znak Literanova.
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski