Delikatny człowiek. Zachwycająco poruszające i do głębi wstrząsające określenie mężczyzny, który nazbyt cierpiał, gdy duszne opary palonych zwłok nękały jego ciało. Który tak naprawdę sam niczego okrutnego nie dokonał, gdyż nie pozwalała mu na to wrodzona wrażliwość… Cóż, delikatny nazista. W dobie filmów, jak: Opór, Walkiria czy The Reader. Zaklinacz słów to chyba raczej nic szokującego. Więcej, raczej temat jak najbardziej na czasie. Tylko, że znalezienie czegokolwiek, co można by podporządkować pod definicję „dobra” w tym człowieku, jest nader kłopotliwe. Wojna. Zawsze uczy się nas wyłącznie jednej jej strony. Tej podobno właściwej. Tutaj, na tych stronach, zderzamy się z drugą stroną – złą. Biografią „uznanego” zbrodniarza, który po prostu wykonywał swoją pracę. Takiego hurtownika ciał. Dostarczyciela, którego nie obchodziło, co tak naprawdę dzieje się z „towarem”. Zresztą, co mu się dziwić. Taką miał pracę. Zawód – zbrodniarz wojenny. Zmora ludzkości. Po prostu taki był. Gdy tylko skończyła się
wojna Adolf Eichmann po prostu stał się uciekinierem. Wymknął się szpiegom i agentom, by spokojnie osiąść w Argentynie. Jak ktoś, kto dopełnił swego życiowego obowiązku i po prostu odszedł na zasłużoną emeryturę…
To wszystko, to nawet nie sarkazm. On zwyczajnie taki był. Dumny z tego, co robił. I wcale nie znaczy to, że Stan Lauryssens, holenderski łowca nazistów, pisarz i dziennikarz, właśnie w ten sposób opisał jego osobę. To jego własne słowa. Jakby nie człowieka, ale maszyny rozsmakowanej w okrucieństwie, pozbawionej sumienia, sterującej zza biurka, z bezpiecznego miejsca rękami i duszami innych. Biurokraty? Autor tej biografii nie tylko przytacza słowa głównego bohatera, ale też i tych, którzy się z nim zetknęli. Poszukiwaczy, a może raczej tylko łowców? Pragnących zdobyć własną cząstkę w alei sław, czy jednak łapczywych prawdy i zemsty? Ludzi, którzy starali się nie tylko dotrzeć do prawdy, potwierdzić to, co wiedzieli, lecz przede wszystkim pokonać innych. Tych, którzy postanowili ukrywać zło.
Jednakże ta historia, zwana jakże łagodnie i niemalże filuternie „dziennikiem”, w rzeczywistości jest opowieścią o nim, o jego tzw. moralności i specyficznej etyce oraz o tych wszystkich, którzy go szukali przez tak wiele lat. O przedziwnej dumie mordercy wrażliwego. Wciągającej jak świetnie spisana powieść sensacyjna, thriller wojenny, ale przerażająca gdy uświadamiamy sobie to uczucie.