Czas na demokrację?
Krzysztof Jacek Hinz rozpoczyna swoją książkę o Kubie w dniu, w którym obudził go telewizyjny komunikat, że oto został wrogiem rewolucji. Paszkwilancki wstępniak o polskim dyplomacie napisał w "Granmie" sam Fidel.
"Ja miałem wrażenie już w latach 90., że ten system musi upaść. Sam Fidel Castro zresztą tak myślał, gdy fala demokratyzacji rozlewała się po świecie coraz szerzej i docierała do Ameryki Łacińskiej. Ale tak się nie stało. Od tego czasu minęło wiele lat i dopiero teraz pojawiła się możliwość zmian. Coraz więcej turystów odwiedza Kubę i zmiany rzeczywiście zachodzą. Także w sensie gospodarczym. Ale nie uważam, żeby Kuba zmieniła się bardzo szybko".
"Castro nie chciał wykorzystać tego, co proponował Obama w aspekcie gospodarczym, nie chciał też złagodzić represji politycznych. Na Kubie dysydenci są prześladowani, choć może nie w tak dramatyczny sposób jak dawniej. Teraz najczęstsze są zatrzymania na 48 godzin, ale w ostatnim roku, kiedy można się było spodziewać pewnego rodzaju odwilży na Kubie, było ich więcej niż w poprzednich latach. Represje wobec opozycji raczej się nasiliły" - mówił Hinz.