Trwa ładowanie...
recenzja
27-06-2014 22:00

Hel, yeah!

Hel, yeah!Źródło: Inne
d10qu3u
d10qu3u

Przeprowadzka ze stolicy na Hel? Bez dostępu do Internetu, za to z groźnym sztormem i szajką piratów? Zapowiadało się interesująco. Kiedy jeszcze uświadomiłam sobie, że autorką powieści jest niegdysiejsza redaktor naczelna mojego ukochanego miesięcznika, Filipinki, byłam niemal pewna, że będzie dobrze. Pomyliłam się – jest bardzo dobrze.

Hel poza sezonem nie przypomina letniej stolicy Polski, jaką znamy z pocztówek: z tłumem głośnych turystów, zapachem przypalonych zapiekanek i kolorowymi parawanami na plaży. Pusty Hel jest piękny, ale i groźny. Tylko wtedy mamy szansę samotnie podglądać karmienie fok w fokarium, morze zacięcie atakujące falochrony i powłóczyć się po pustej plaży, nie narażając się przy tym na potknięcie się o puszkę po gazowanym napoju. Właśnie taki Hel – po części urokliwy, po części nieokiełznany – ujął Lilianę Fabisińską.

Poza świetnym warsztatem pisarskim, na pochwałę zasługuje jej dociekliwość, która zaowocowała wiarygodnym przedstawieniem historii. Na sukces powieści (który z góry jej wróżę) składa się szereg inspirujących osób, z którymi autorka zetknęła się na półwyspie. Wysłuchała opowieści znanej właścicielki kawiarni, wczytała się w podania i legendy dotyczące Starego Helu, odwiedziła pracowników fokarium, szkołę i warsztat szkutnika. Wiedza, bogata wyobraźnia i dodatkowe smaczki, takie jak dialogi w języku kaszubskim, sprawiły, że możliwe stało się zręczne połączenie tradycji z nowoczesnością, a miejscowy folklor zainteresował sobą dwójkę bystrych gimnazjalistów z Warszawy.

Benek i Róża prowadzili dotąd życie typowych nastoletnich mieszkańców stolicy. Jednak mając za ojca naukowca, zwariowanego na punkcie Żeromskiego, trudno jest liczyć na bezpieczną normalność. Dlatego dzieciaki nie były zbyt mocno zaskoczone, kiedy w środku roku szkolnego, ni z tego, ni z owego dowiedziały się, że całą rodziną przeprowadzają się na Hel. W dodatku do starego domu na odludziu, bez dostępu do Internetu.

d10qu3u

Wraz z ich przyjazdem zaczynają się dziać rzeczy dziwne. Część półwyspu zostaje zalana i odcięta od lądu. Podejrzane zachowanie właścicielki domu, pani Rity oraz tajemnicze dzwony wielokrotnie budzące Różę w środku nocy dozują napięcie. Jednak prawdziwa przygoda rozpoczyna się, kiedy dzieci poznają swoją rówieśniczkę, rudą wielbicielkę kitesurfingu, Damrokę. W wyniku nadnaturalnych wydarzeń wszyscy troje przenoszą się w czasie i przestrzeni do Starego Helu, w którym czeka ich sporo przygód. Nocleg w prawdziwej chacie rybackiej, ucieczka przed piratami i poszukiwania skarbu zaprzątną im głowy do tego stopnia, że nie będą w stanie nawet przez chwilę zatęsknić za Warszawą.

Klimat powieści, zręcznie budowane napięcie, a do tego inteligentne poczucie humoru przywodzą skojarzenia z najlepszymi polskimi twórcami przygodowej literatury młodzieżowej. * Szatan z siódmej klasy, * Wakacje z ducham i, czy * Niewiarygodne przygody Marka Piegusa* na długo stworzyły kanon lektur obowiązkowych, z rzadka uzupełnianych o kolejne, równie wciągające i jednocześnie wartościowe pozycje. Godnych współczesnych następców tych ponadczasowych hitów można policzyć na palcach jednej ręki, dlatego uroczyście informuję, że do grona moich ulubionych polskich powieści dla dzieci i młodzieży dołącza Skrzynia Piratów. I niecierpliwie czekam na
kolejny tom, (na szczęście) już zapowiedziany przez autorkę.

d10qu3u
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d10qu3u