Trwa ładowanie...
recenzja
09-03-2011 13:51

Grzybowy Orwell w Ambergris

Grzybowy Orwell w AmbergrisŹródło: Inne
d4l4ne7
d4l4ne7

Najnowsza powieść VanderMeera osadzona jest ponownie w realiach jego ukochanego, wypieszczonego miasta, co mnie, jako nieprzepadającej za Ambergris, nie uradowało.Przyznać jednak trzeba, że ze wszystkich trzech pozycji, których akcja rozgrywa się nad rzeką Moth, Finch jest zdecydowanie najprzystępniejszą pod względem formalnym i najbardziej dynamiczną fabularnie. Niewątpliwie przyczynia się do tego fakt, że tym razem autor * Podziemi Veniss*zdecydował się na skorzystanie z instrumentarium popularnego gatunku, jaki stanowi powieść kryminalna. Nie znaczy to czywiście, że będzie zupełnie prosto, kto jednak czytał cokolwiek z uniwersum Ambergris, ten raczej nie żywi takich złudzeń.

Akcja powieści rozgrywa się mniej więcej sto lat po zakończeniu historii opisanej w * Shrieku. Powiedzieć, że w ciągu tego okresu w realiach miasta nastąpiły istotne zmiany, to mało. *Wybuchło Powstanie tajemniczej rasy grzybian, przez ludzi nazywanych szarymi kapeluszami i owianych złowrogą legendą, która z upływem lat stała się z ostrzeżenia dla przyszłych pokoleń straszakiem na krnąbrne dzieci. Przyszłość pokazała, że wyśmiewane jako paranoiczne teorie Duncana Shrieka są w większym stopniu prawdziwe niż życzyłby sobie tego ich autor. Grzybianie zagarnęli władzę w mieście i rozpoczęli projekt budowy zagadkowych Wież. Wprowadzili też rządy terroru, kierując się jednak obok kija (obozy pracy dla nieprawomyślnych) również zasadą marchewki, czyli racjonowanych skrupulatnie, silnie uzależniających grzybów o właściwościach narkotycznych. Grzyby i ich zarodniki, czyli spory, stanowią narzędzia, odpowiednio władzy i permanentnej
inwigilacji.

Postawy miejskiej populacji wobec nowej sytuacji sa zróżnicowane – większość żyje z dnia na dzień w permanentnym strachu, część przeszła „grzybowe” transformacje i poparła reżim, a zorganizowany ruch oporu zniknął w tajemniczych okolicznościach. Zniknął całkiem dosłownie, wszyscy jego członkowie jakby zapadli się pod ziemię.

W tym dusznym klimacie detektyw John Finch na zlecenie swojego przełożonego, grzybianina Heretyka, bada podwójne morderstwo – człowieka i szarego kapelusza, których zwłoki znaleziono w jednym z miejskich mieszkań, choć wszystko wskazuje na to, że zginęli gdzie indziej. Sprawa, z niewyjaśnionych powodów, ma dla zwierzchników detektywa najwyższy priorytet. Tym dziwniejsze, że powierzają ją akurat podwładnemu, w którego lojalność mają powód wątpić. Wyglada to na test, ale właściwie każdy dzień w tym nowym Ambergris jest testem.

d4l4ne7

Przeszłość Fincha akurat ten moment wybiera, by go doścignąć. Co gorsze, ściga go również teraźniejszość – Wyte, partner Johna, jest ciężko chory, jego stan gwałtownie się pogarsza, nie można na nim dłużej polegać. Finch pozostaje sam z piętrową zagadką, która, wbrew logice, coraz bardziej się komplikuje, w miarę jak odsłonięciu ulegają kolejne elementy śledczej układanki.

Główną siłą powieści jest niesamowity klimat, VanderMeer niezaprzeczalnie ma dar do jego tworzenia, doskonale włada fascynującym tworzywem, jakie stanowi język(w tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o niebagatelnej pracy, jaką niewątpliwie wykonać musiał autor polskiego przekładu, Robert Waliś, i jego trudu nie docenić). Zwykle jednak na klimacie się kończy, dominuje on nad fabułą na tyle mocno, że ją tłamsi, jak w większości opowiadań z * Miasta szaleńców i świętych* czy w pierwszej połowie * Shrieka*. I tu Finch wyróżnia się pozytywnie, ma równomiernie racjonowaną, a nawet bardzo dynamiczną fabułę, może i dosyć prostą (mimo obowiązkowo zakręcomego finiszu), ale zyskującą na podlaniu Orwellowskim sosem. Cała akcja rozgrywa się w ciągu tygodnia, co gwarantuje tempo. Wielość wątków, nie tylko kryminalnych, ale rodzinnych,
psychologicznych, zapewnia różnorodność. Interakcje między ludźmi i nieludźmi, mierzącymi się na każdym kroku z ekstremalną codziennością dyktatury, fascynują i szarpią nerwy, choć niewątpliwie taka tematyka sprawia, że, mimo przynależności do teoretycznie lżejszego gatunku, jakim jest kryminał, Finch nie jest prostą rozrywką, ale dusznym, gęstym od dylematów daniem z Uczty Wyobraźni, serii, w ramach której wydawnictwo MAG promuje ambitniejszą fantastykę.

Mimo nienajlepszego wyjściowego nastawienia do scenerii, nie mogę zaprzeczyć, że z wydanych dotąd w Polsce powieści autora Finch zasługuje na ocenę zdecydowanie najwyższą.Jeśli ktoś zastanawia się nad rozpoczęciem znajomości z twórczością VanderMeera, tę pozycję zdecydowanie polecam na początek – mimo pojawiających się nawiązań do wcześniejszych odsłon cyklu o mieście nad Moth można ją bowiem czytać niezależnie.

d4l4ne7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4l4ne7