*Sieć właśnie obiegła informacja o kolejnych zmianach w uniwersum DC. Chodzą pogłoski, że wydawnictwo zamierza ponownie zrestartować część swoich tytułów, a Scott Snyder ma porzucić główny cykl Batmana współtworzony z Gregiem Capullo i pisać scenariusze do „Detective Comics”. O ile plotki o reeboocie budzą uzasadnione obawy (gigant chce, aby treść komiksów pokrywała się z akcją seriali i filmów), o tyle transfer scenarzysty może okazać się najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła się serii. Widać to zwłaszcza na przykładzie „Gothtopii”, która właśnie trafiła do sprzedaży. *
To już piąta część serii „Detective Comics”, od 2011 roku ukazującej się w ramach kolekcji The New 52. Podobnie jak w przypadku poprzednich albumów (ostatni nosi tytuł „Gniew”) to antologia dłuższych i krótszych historii, których nierówny poziom najlepiej zobrazowałby wykres sejsmografu budzącego się powoli wulkanu. Obok całkiem przeciętnych opowiastek pojawiają się historie bardzo dobre i niestety rozczarowujące.
Trzonem 208-stronnicowego tomu jest tytułowa „Gothtopia” – trzyczęściowa opowieść autorstwa Johna Laymana i Jasona Faboka, twórców dobrze znanych fanom tej serii. Niestety, najwyraźniej scenarzysta, który przejął tytuł po drugim numerze, cały swój potencjał i talent zainwestował w zbierającego świetne recenzje „Chew” (Mucha Comics)
. Bo choć intrygujący punkt wyjścia zasługuje na słowa uznania – przestępczość w Gotham w cudowny sposób spada o 90 proc., „bezrobotnego” Batmana łączy romans z Seliną Kyle, a w fotelu burmistrza zasiada dobroduszny Oswald Cobblepot, to już samo wyjaśnienie trywialnej intrygi boleśnie sprowadza czytelnika na ziemię. O wiele lepsze wrażenie robią niektóre z pobocznych historyjek-zapychaczy, a zwłaszcza te stworzone z myślą o 75. urodzinach Mrocznego Rycerza. Uwagę zwracają zwłaszcza dowcipne „Lepsze dni” z rewelacyjnymi rysunkami Iana Bertrama czy „Stara szkoła” Gregga Hurwitza i Neala Adamsa, fabularnie i formalnie będąca pastiszem stylistyki charakterystycznej dla Brązowego Wieku
Komiksu. Jednak najjaśniejszym punktem „Gothtopii” okazuje się 12-stronnicowa historia duetu Scott Snyder-Sean Murphy, napisana w duchu ich doskonałego „Przebudzenia” (Mucha Comics). Niepozbawiona humoru wizja Batmana, dzięki klonowaniu zdolnemu do prowadzenia w nieskończoność swojej krucjaty, pozostaje w pamięci bynajmniej nie dlatego, że domyka album. Pomysł Snydera, cokolwiek szalony i dziwaczny, pokazuje, że tak wysłużonemu bohaterowi najwyraźniej pilnie potrzeba świeżego spojrzenia, a nie ortodoksyjnego pisania na klęczkach. Trzymajmy zatem kciuki, aby internetowe plotki się potwierdziły.
„Gothtopia” to album zdecydowanie przeciętny, skierowany raczej do zatwardziałych fanów Gacka i kolekcjonerów pięknych wydań Egmontu. Zwłaszcza, że część nowelek, z racji licznych odwołań do mitologii Batmana, dla niedzielnego czytelnika okaże się po prostu nieczytelna.