Trwa ładowanie...

"Gray Man" jest mocny i bezkompromisowy. Przeczytaj, zanim obejrzysz film Netfliksa

Wartka akcja z bohaterem na miarę Jamesa Bonda, Jacka Reachera i Jacka Ryana. Najdroższa produkcja w historii Netfliksa w reżyserii braci Russo na platformie już w lipcu 2022 r. Na ekranie Ryan Gosling zmierzy się z Chrisem Evansem. Tymczasem przeczytaj fragment książki, od której wszystko się zaczęło.

Ryan Gosling w ekranizacji "Gray Man"Ryan Gosling w ekranizacji "Gray Man"Źródło: Materiały prasowe
d2qcg78
d2qcg78

Dzięki uprzejmości wyd. Poradnia K publikujemy fragment książki "Gray Man" Marka Greaneya (przełożyła Karolina Rybicka-Tomala), która ukazała się w nowym wydaniu na polskim rynku. Ekranizacja Netfliksa z Ryanem Goslingiem w roli głównej zadebiutuje 22 lipca.

Prolog

Błysk rozświetlił odległe poranne niebo, przykuwając uwagę kierowcy land rovera, którego ubranie było przesiąknięte krwią. Spolaryzowane okulary marki Oakley chroniły go przed palącym słońcem, ale i tak musiał zmrużyć oczy. Spojrzał przez przednią szybę. Gorączkowo usiłował zidentyfikować płonący obiekt, który leciał w stronę ziemi, ciągnąc za sobą niczym ogon komety pas czarnego dymu.

Stwierdził, że to helikopter. Wielki wojskowy chinook. Choć sytuacja pasażerów i załogi była nie do pozazdroszczenia, kierowca land rovera odetchnął z ulgą. Miał być ewakuowany przez KA-32T ruskiej roboty, z ekipą polskich najemników na pokładzie, lecących od granicy z Turcją. Owszem, szkoda chinooka, ale lepiej, żeby płonął on, a nie kamow.

Ryan Gosling w ekranizacji "Gray Man" Materiały prasowe
Ryan Gosling w ekranizacji "Gray Man"Źródło: Materiały prasowe

Patrzył, jak śmigłowiec spada i kręci się niekontrolowanie, plamiąc błękitne niebo płonącym paliwem.

d2qcg78

Land rover skręcił ostro w prawo, następnie przyspieszył i skierował się na wschód. Zakrwawiony kierowca zamierzał znaleźć się jak najdalej stąd. Choć bardzo chciał pomóc znajdującym się na pokładzie chinooka Amerykanom, wiedział, że i tak nie jest w stanie nic zrobić.

Poza tym sam był w niemałych tarapatach. Od pięciu godzin przemierzał obszar zachodniego Iraku, uciekając od brudnej roboty, którą zostawił za sobą. Teraz znajdował się mniej niż dwadzieścia minut od punktu odbioru. A skoro zestrzelono śmigłowiec, to niebawem będzie się tu roiło od bezczeszczących zwłoki bojowników, strzelających w powietrze z karabinów i skaczących w tę i we w tę jak pieprzeni idioci. Wolałby ominąć tę imprezę, zwłaszcza że łatwo mógłby stać się jedną z głównych atrakcji.

Po lewej chinook opadł i zniknął w oddali, za brązowym pasmem gór.

Kierowca skupił wzrok na ciągnącej się przed nim drodze.

d2qcg78

"To nie moja sprawa" – powtarzał sobie.

Nie szkolono go po to, aby prowadził akcje poszukiwawcze czy ratunkowe. Nie uczono go udzielania pierwszej pomocy, a na pewno nie prowadzenia negocjacji o zwolnienie zakładników. Uczono go, jak zabijać. I to robił tam, za syryjską granicą. Teraz nadszedł czas, aby wydostać się ze strefy śmierci.

Land rover przyspieszył i jechał w obłokach kurzu z prędkością ponad stu kilometrów na godzinę. Kierowca zaczął prowadzić ze sobą dyskusję. Jego serce nalegało, żeby zawrócił i pognał na miejsce rozbicia się chinooka. Musiał zobaczyć, czy ktoś ocalał. Głos rozsądku natomiast zajął stanowisko znacznie bardziej pragmatyczne.

d2qcg78

"Jedź dalej, Gentry, po prostu jedź. Wiesz, że ci kolesie i tak mają przesrane. Nie jesteś w stanie nic z tym zrobić" – próbował przekonać samego siebie. Sęk w tym, że jego serce nie chciało posłuchać głosu rozsądku.

Rozdział pierwszy

Pierwsi strzelcy, którzy dotarli do wraku, nie należeli do Al-Kaidy i nie mieli nic wspólnego z zestrzeleniem śmigłowca. To byli czterej miejscowi chłopcy ze starymi kałachami z drewnianą kolbą, którzy akurat tego ranka niezdarnie wznosili blokadę jakieś sto metrów od ulicy, na którą runął helikopter. Przepchnęli się przez rosnącą falangę gapiów, sprzedawców i dzieci ulicy, które rzuciły się w poszukiwaniu schronienia, kiedy dwuwirnikowy śmigłowiec spadł między nimi. Przemknęli pomiędzy taksówkarzami zjeżdżającymi z drogi, aby uniknąć kolizji z zestrzeloną amerykańską maszyną. Podeszli na miejsce ostrożnie, choć bez jakichkolwiek umiejętności taktycznych. Huk pistoletu smażącego się w ogniu sprawił, że odskoczyli w poszukiwaniu kryjówki. Po chwili wahania wysunęli z niej głowy, wycelowali rzężące spluwy w stronę powyginanej maszyny i opróżnili zawartość magazynków.

Z wraku wyłonił się mężczyzna w poczerniałym amerykańskim mundurze i oberwał od chłopaków dwadzieścia cztery kulki z karabinów. Męka żołnierza skończyła się z chwilą, gdy pierwsze strzały przeszyły mu plecy.

d2qcg78

Adrenalina po zabiciu człowieka na oczach tłumu rozwrzeszczanych cywilów dodała chłopakom odwagi, podeszli więc bliżej wraku. Przeładowali broń i już mieli strzelać w płonące ciała załogi kokpitu, kiedy z tyłu zajechały trzy ciężarówki pełne uzbrojonych cudzoziemców, Arabów.

Al-Kaida.

Miejscowi chłopcy rozsądnie odstąpili od helikoptera, stanęli wśród cywili i zaintonowali pieśń religijną, patrząc, jak zamaskowani mężczyźni rozstawiają się wokół wraku.

d2qcg78

Z tyłu chinooka wypadły jeszcze dwa ciała żołnierzy. To było pierwsze, co zarejestrowała trójosobowa ekipa telewizji Al-Dżazira, wyskakując z trzeciej ciężarówki.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"The Gray Man" (2022) - zwiastun filmu

W odległości ponad półtora kilometra od miejsca tych zdarzeń Gentry zjechał z drogi, skręcił w koryto wyschniętego potoku i wjechał land roverem jak najgłębiej się dało pomiędzy wysokie, brązowe rzeczne zarośla. Wyszedł z wozu, pobiegł do bagażnika, zarzucił plecak, po czym za uchwyt wyciągnął długi, beżowy futerał. Odchodząc od pojazdu, po raz pierwszy zwrócił uwagę na krew zasychającą na jego luźnym ubraniu. Nie była jego, ale doskonale wiedział, czyja to krew.

d2qcg78

Pół minuty później przemierzał już, najszybciej jak mógł, wzgórza przy suchym korycie. Kiedy uznał, że jest wystarczająco niewidoczny pośród piachu i badyli, wyciągnął z plecaka lornetkę, przyłożył ją do oczu i wyostrzył na unoszącym się w oddali czarnym dymie. Napiął mięśnie żuchwy.

Chinook spoczął na ulicy miasta Al-Ba’adż, przy wraku zdążył się już zebrać tłum ludzi. Lornetka była za słaba, żeby dojrzeć przez nią szczegóły, więc przeturlał się na bok i otworzył beżowy futerał. W środku leżał karabin wyborowy Barrett M107: pięćdziesiątka, strzelająca ciężkimi pociskami wielkości połówki puszki piwa, i to z prędkością wylotową pocisku wynoszącą ponad osiemset metrów na sekundę.

Gentry nie naładował broni, tylko skierował ją w stronę miejsca upadku helikoptera, żeby skorzystać z mocnej lunety, w którą była wyposażona. Przez celownik optyczny o szesnastokrotnym przybliżeniu widział i ogień, i ciężarówki, nieuzbrojonych cywili, jak również mężczyzn z karabinami

Część miała odsłonięte twarze. Miejscowe rzezimieszki. Inni natomiast nosili czarne kominiarki, głowy niektórych owinięte były kefijami. Ci to pewnie kontyngent Al-Kaidy. Zagraniczni pierdziele. Korzystając z niestabilności regionu, przyjechali zabijać Amerykanów i tych, którzy z nimi współpracują.

Nagle zauważył błysk podnoszonego, a następnie prędko opuszczanego metalu: ostrze cięło leżącą na ziemi postać. Nawet przez potężny celownik optyczny Gentry nie był w stanie się zorientować, czy mężczyzna żył w momencie, kiedy klinga weszła w jego ciało. Znów napiął mięśnie żuchwy. Nie był żołnierzem, nigdy nie służył w wojsku. Był jednak Amerykaninem. Choć nie miał żadnych zobowiązań ani związku z armią Stanów Zjednoczonych, całe lata oglądał w telewizji sceny rzezi, jaka teraz odbywała się na jego oczach. Wywoływało to u niego obrzydzenie oraz gniew tak silny, że tracił umiejętność panowania nad emocjami.

Tłum zebrany wokół helikoptera zaczął falować. Upał wydobywający się z rozpalonej jałowej ziemi pomiędzy jego kryjówką a miejscem katastrofy zaburzał pole widzenia, więc dopiero po chwili mógł dostrzec, co właściwie się dzieje. W końcu rozpoznał wyraz radości oprawców zebranych wokół wraku zestrzelonego śmigłowca.

Te skur...yny tańcowały nad ciałami.

Poradnia K, 2022 Materiały prasowe
Poradnia K, 2022Źródło: Materiały prasowe

Gentry ściągnął palec ze spustu potężnego barretta i koniuszkiem palca pogłaskał gładki spust. Dalmierz laserowy określił odległość. Trzepot kilku namiotów stojących pomiędzy jego kryjówką a miejscem zestrzelenia chinooka sprawił, że zdecydował się wziąć poprawkę na wiatr. Zdawał sobie sprawę, że nie powinien strzelać z tej broni. Owszem, zabiłby kilku zasrańców, ale wtedy okolica rozpaliłaby się od wieści, że w tym sektorze grasuje snajper. Wtedy każdy młody samiec wyposażony w karabin i komórkę byłby w stanie dopaść go, zanim pokona te osiem kilometrów do miejsca ekstrakcji. Misja zostałaby odwołana i musiałby na własną rękę wydostać się ze strefy śmierci.

"Nawet o tym nie myśl" – mruknął do siebie. Owszem, nawet taka nędzna odpowiedź byłaby satysfakcjonującym wymierzeniem sprawiedliwości, ale wywołałoby to gównoburzę, na którą nie miał odpowiedniego parasola.

Gentry nie był hazardzistą, tylko płatnym zabójcą. Spluwą na wynajem. Człowiekiem od mokrej roboty. Zlikwidowanie sześciu dupków zajęłoby mu tyle czasu, co zawiązanie sznurówki. Wiedział jednak, że zemsta nie byłaby warta poniesionych kosztów. Splunął na ziemię mieszaniną śliny i piasku, po czym włożył wielkokalibrowy karabin z powrotem do futerału.

(...)

Powyższy fragment pochodzi z książki "Gray Man" Marka Greaneya (przełożyła Karolina Rybicka-Tomala), która ukazała się nakładem wyd. Poradnia K.

Słuchasz podcastów? Jeśli tak, spróbuj nowej produkcji WP Kultura o filmach, netfliksach, książkach i telewizji. "Clickbait. Podcast o popkulturze" dostępny jest na Spotify, w Google Podcasts oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach. A co, jeśli nie słuchasz? Po prostu zacznij.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d2qcg78
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2qcg78