Trwa ładowanie...
recenzja
26-04-2010 16:20

Gra strategiczna

Gra strategicznaŹródło: Inne
dbyulev
dbyulev

Łups! jest kolejną powieścią o straży miejskiej w Ankh-Morpork, z komendantem Samem Vimesem w roli głównej. Straż u swych początków zatrudniała trzech (tak, Nobby Nobbs ma na to papier) ludzi i sierżanta Marchewę, krasnoluda zgodnie z zasadą „jestem tym, za kogo się uważam”. W kolejnych tomach do straży dołączali przedstawiciele niemal wszystkich nacji zamieszkujących Ankh-Morpork: trolle, nieumarli, golemy, a nawet gnomy i nie nadające się do patroli pieszych gargulce. No i funkcjonariuszka Angua, pełniąca dzielnie służbę bez względu na fazę Księżyca. I choć cywilni przedstawiciele poszczególnych gatunków nierzadko żywili wobec siebie uprzedzenia (solidnie poparte czymś ciężkim), to w straży było się przede wszystkim funkcjonariuszem, i kropka. Z biegiem lat i kolejnych tomów integracja dokonywała się nie tylko w straży, ale też i w samym mieście. Młodzi stawali się coraz bardziej wielkomiejscy i otwarci na inność. Zdawać się zatem mogło, że Ankh-Morpork powoli przetapia wszystkich swoich obywateli i
staje się multi-kulti, a odmienność trzyma się najmocniej w etnicznych knajpach, do których zresztą chadzali też osobnicy innych nacji, żądni wrażeń. Rozmaitych. Jednak zbliżająca się rocznica bitwy krasnoludów z trollami w dolinie Koom podgrzewa nastroje. Co prawda na ulicach miasta nie płoną jeszcze powozy, ale gdzieniegdzie trzeba już stawiać policyjne barykady. A Sam Vimes będzie musiał zstąpić do najgłębszych jaskiń, gdzie pociąga się za sznurki (za łańcuchy) wielkiej polityki. Uczestnicy rasowych zamieszek okażą się tylko pionkami strategicznej gry, w której nie oszczędza się niczego i nikogo.

Bardzo poważnie to zabrzmiało. Ale bez obaw, wciąż można się pośmiać. Ironia Pratchetta przefiltrowana przez poczucie humoru Piotra Cholewy nadal działa bezbłędnie. Nawet przemiana głównego bohatera z dawnego Chandlerowskiego gliny, zapijającego ból życia i ból żeber, w odpowiedzialnego ojca rodziny i specjalisty od kulis polityki („czy Vetinari myśli w ten sposób przez cały czas?”) wypada miejscami porażająco zabawnie.

Świat Dysku z prześmiewczego zwierciadła, błądzącego po gościńcach i odbijającego tylko wesołe historie, ewoluuje w cykl powieści poruszających poważne problemy władzy, konfliktów społecznych i rasowych czy narodowych waśni - a teksty nie stają się przy tym mniej zabawne. Terry’ego Pratchetta nazwałam kiedyś współczesnym Balzakiem, bo podobnie jak Francuz sprzed stu kilkudziesięciu lat próbuje ogarnąć, sportretować i po swojemu skomentować całą współczesną (niech nas nie zmylą piramidy i Piramidy) rzeczywistość w jej niezliczonych aspektach.

dbyulev
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dbyulev

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj