Na okładce, nad nazwiskiem autorki, napisano „caryca rosyjskiego kryminału humorystycznego”. Polskie czytelniczki miały już okazję chichotać nad przygodami nowobogackiej Daszki, a i w pierwszym śledztwie Eulampii, Manikiurze dla nieboszczyka było trochę zabawnych momentów, można więc było przymknąć oko na nieprawdopodobieństwo kryminalnych intryg, natłok zbiegów okoliczności i szczęśliwych przypadków. Niestety – z Pokera z rekinem dowcip prawie zupełnie wyparował, a zbiegów okoliczności tyle, jakby w całej Moskwie mieszkało ze dwadzieścia osób, i wszyscy mieli podobne numery telefonów. A więc – nie warto? A może jednak? Bo pod intrygą rozłażącą się we wszystkich szwach i naciąganą w każdą stronę kryje się codzienność Moskwy sprzed paru lat, sportretowana piórem wnikliwej obserwatorki. Trochę przerysowana (dynamiczne biuro obrotu nieruchomościami, dziekanat taśmowej fabryki dyplomów, agencja prawdziwych dam do towarzystwa, wytworny salon fryzjerski), troszkę tabloidowa (kulisy show-biznesu), troszkę
sentymentalna (głęboko i prawdziwie zakochani mężczyźni w średnim wieku, samotna, starsza pani w wielkim mieszkaniu pełnym smutnych wspomnień).
A sam temat główny pewnie mógł być i farsowy, choć wyszło dość smutno. Otóż – jest to opowieść o dziewczynach z prowincji, masowo zjeżdżających do Moskwy, aby zrobić karierę, czyli złowić bogatego męża. Albo przynajmniej męża, który nie bije, bywa trzeźwy i pracuje. W Moskwie należy zahaczyć się na uczelni, która daje akademik i pozostawia dużo wolnego czasu (czyli, broń Boże, nie jakiejś renomowanej). Po paru latach płacenia czesnego daliby tam i dyplom, ale do tej pory życie powinno już potoczyć się w jakimś ciekawszym kierunku. Do szlifowania manier i nauki perfekcyjnego makijażu najlepsza jest agencja towarzyska, a kiedy się już pozna paru interesujących panów, pora wymyślić sobie życiorys i skutecznie zatrzeć ślady, żeby nie dać się wytropić pazernej, zapijaczonej, kompromitującej rodzince z zapadłej wioski. Jest to powieść nie o rekinie raczej, a o młodych piraniach. Zdeterminowanych, bezwzględnych, nastawionych na sukces bardziej może, niż ich potencjalne zdobycze. Bo biznesmeni w średnim wieku,
choć zaliczyli obowiązkowy areszt i rozwód, niezbędne atrybuty przemiany w człowieka nowych czasów, sentymentalni są czasem i naiwni jak dzieci…
Zza poplątanej intrygi kryminalnej wyłania się całkiem niezła powieść obyczajowa. A skoro polskie kryminały uciekły od współczesności w pierwsze trzy dekady poprzedniego stulecia, to czytuję rosyjskie sensacje na obcasach i myślę sobie czasem – albośmy to jacy tacy?