Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:20

Gołą babą przeciw wojnie

Gołą babą przeciw wojnieŹródło: "__wlasne
d48yr75
d48yr75

Na kolejny wydany w Polsce komiks Bernara Yslaire czekałem z niecierpliwością. Głównie dlatego, że wydany kilka lat temu Sambre tego autora, to jeden z tych komiksów, do których mogę powracać wciąż i wciąż, by zachwycać się rysunkami i świetnie poprowadzoną fabułą, odwołującą się do najlepszych tradycji romantyzmu. Moje oczekiwania wobec Nieba nad Brukselą podsycały jeszcze zapowiedzi wydawnictwa – wydawało mi się, że naprawdę trudno zrobić złe dzieło rysując zaangażowany komiks o wojnie w Iraku i zakazanym romansie między Żydem i arabską terrorystką samobójczynią. Niestety tak jak w Sambre Yslaire pokazał, że jest komiksowym mistrzem, tak w Niebie nad Brukselą pokazał, że po mistrzowsku potrafi zepsuć temat samograj. To historia zakazanej miłości. Fadya jest zeuropeizowaną Arabką, która pod wpływem brata godzi się przeprowadzić samobójczy atak w tłumie protestujących przeciwko wojnie w Iraku. Jules jest zaś ostatnim Chazarem – potomkiem azjatyckich Izraelitów, których państwo rozwijało się wiele
wieków temu. Miłość, która się między nimi rodzi, jest dla Fadyi uczuciem schizofrenicznym – dziewczyna z jednej strony nie potrafi poradzić sobie z namiętnym uczuciem do Julesa, z drugiej zaś chciałaby pozostać wierna rodzinie.

Co więc w tym komiksie nie zadziałało? W zasadzie wszystko. Pacyfistyczne przesłanie jakie serwuje nam Yslaire jest tak banalne, że aż niestrawne. Namolne nawiązania do słynnego happeningu bed-in autorstwa Johna Lennona i Yoko Ono wydają się całkowicie nietrafione. Tam, gdzie Lennon pokazywał nagość, Yslaire proponuje pornografię, zaś słuszne przesłanie słynnego Beatlesa, że każda wojna jest zła, tutaj przemienia się w naiwne przekonanie, że wystarczy przespać się z wrogiem, by nastał pokój. Autor nie rozumie i nie chce zrozumieć przyczyn wojny w Iraku. Wierzy w te najprostsze, że poszło o ropę, i na tym opiera całą swoją krytykę rządów Busha. Owszem, można się nie zgadzać z polityką byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, ale takie uproszczenia są obrazą dla inteligentnego czytelnika. Intelektualna siła takich poglądów jest na poziomie antywojennych agitek w stylu Fahrenheit 9/11, czy słynnego teledysku Boom zespołu System of a Down (zakończonego absurdalnym zdjęciem szczęśliwego irackiego dziecka
żyjącego w pokoju pod rządami Saddama Husajna). Niestety podobnie jednostronnie potraktowani zostali islamscy terroryści – zaślepiony ich nienawiścią rysownik, nie dostrzegł, że w tych dramatycznych wyborach kryje się często tragedia o wiele głębsza, na którą nie ma prostej odpowiedzi. Oparta na takich banalnych uproszczeniach opowieść grzęźnie w ideologicznych mieliznach. Pacyfizm doprowadzony tu został na skraj naiwności. Pornograficzna drastyczność (bo niektóre rysunki ciężko nazwać erotyką) scen łóżkowych mająca być przeciwwagą dla pornografii przemocy pokazywanej w telewizji pozostaje zwykłą pornografią – kiedy jej ideologiczne uzasadnienie upada niczym domek z kart, czytelnik dostrzega, że to tylko szokujące zbliżenia intymności – penisy, pochwy i inne szczegóły. Kuleje też logika - bohaterowie mają podstawowe problemy ze zrozumieniem działania telefonu komórkowego, a końcowe zaskoczenie jest tak oczywiste, że zaskoczyć może tylko naprawdę mało wymagającego czytelnika.

Jednak chyba najpoważniejszy problem tego tytułu tkwi w czymś innym – dla dzisiejszego czytelnika jest on zbyt naiwny. Nagi Lennon pod pościelą, szokujący nas kilkadziesiąt lat temu, dzisiaj wydaje się być jedynie gadającym banały bogatym dzieciakiem, uprawiającym seks w proteście przeciwko wojnie. Wizyjne kiedyś słowa Imagine urzekające swoim prostym przesłaniem, skonfrontowane z okrucieństwem i skomplikowaniem dzisiejszego świata budzą pusty śmiech. Zaś prostoduszna wiara, że wszyscy są w stanie pokochać się nawzajem, jeżeli tylko naprawdę tego zechcą, chyba nigdy nie miała mocnych zdroworozsądkowych fundamentów. Jednak najgorsze jest to, że Yslaire rozczarowuje także graficznie. Oczywiście nie jest tragicznie, artysta tej rangi nie schodzi poniżej pewnego poziomu, więc komiks narysowany jest sprawnie, w charakterystycznej stylistyce i z rozpoznawalną pasją. Jednak nie jest to już ten sam mistrzowski poziom, co w Sambre. Rażą proste warsztatowe wpadki – ciała bohaterów wykrzywione pod nienaturalnym
kątem, niezagospodarowana przestrzeń na stronie, nieczytelna, wyszukana czcionka. Niestety Niebo nad Brukselą nie spełnia oczekiwań. Dzieło Belga mogłoby się obronić jedynie jako dzieło pornograficzne, rozczarowuje jeżeli potraktuje się je jako coś więcej. Okazuje się, że czasami nie wystarczy nośny, aktualny temat, słuszne, lewicowe przesłanie i kilka mocnych scen łóżkowych. Czasem trzeba jeszcze mieć na to wszystko pomysł.

d48yr75
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d48yr75

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj