"Głusza": Głucha kobieta w ciąży trafiła do szpitala. Syn musiał jej przekazać, że noworodek nie żyje
Polska absurdami stoi. I to niemal na każdej płaszczyźnie. O tym, jak wiele mamy jeszcze jako społeczeństwo do nauczenia w kwestii zrozumienia osób głuchych, możemy przeczytać w reportażu "Głusza" Anny Goc. Sytuacje, które opisuje autorka, jeżą włosy na głowie.
Czy zastanawialiście się czasami, jak niewidomy widzi świat? Z pewnością nie raz. W jaki sposób opisuje rzeczywistość, jak radzi sobie z pozoru najprostszymi czynnościami, jak porusza się po mieście, jednocześnie dbając o swoje bezpieczeństwo? Jestem pewna, że tak. Każdy z nas chociaż raz w życiu minął się na ulicy z osobą, która była niewidoma. Bo przecież tak łatwo ją rozpoznać, prawda? Przemieszcza się albo w towarzystwie drugiej osoby, albo psa przewodnika. Nieodzownym elementem jest również specjalna biała laska.
A zastanawialiście się, ile razy w życiu spotkaliście kogoś, kto nie słyszy? No właśnie. Takich ludzi "nie widać". I czy to właśnie dlatego tak mało o nich wiemy i do tej pory nie przystosowaliśmy świata tak, by im pomóc?
Ten, kto nie widzi, może liczyć na sporo udogodnień - w urzędach, komunikacji miejskiej, sklepach. Z myślą o tych, którzy np. poruszają się na wózku inwalidzkim, wybudowano rampy, podjazdy i niższe krawężniki. A co z tymi, którzy nie słyszą?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Głuchoniemy pan Ryszard znów usłyszy kolędy. Wzruszający gest warszawiaków
Anna Goc, dziennikarka "Tygodnika Powszechnego" i laureatka Stypendium im. Ryszarda Kapuścińskiego, w swojej książce "Głusza" oddaje głos głuchym. Pozycję wydano 26 października 2022 roku, nakładem wydawnictwa Dowody na Istnienie. Z 248-stronicowym dziełem można zapoznać się również w formie audiobooka. Taką możliwość oferuje nam Audioteka - platforma oferująca największy wybór audiobooków po polsku.
"Mój ojciec naprawdę nie słyszy"
Adam ma głuchych rodziców. Już jako małe dziecko nauczył się migać - po to, by ułatwić im życie. I choć wydawać by się mogło, że w XXI wieku wszyscy wiedzą, że obecność tłumacza osoby głuchej w wielu miejscach jest po prostu obowiązkowa, okazuje się, że wciąż są tacy, którzy to bagatelizują. I właśnie o jednej z takich sytuacji opowiedział Adam w książce "Głusza".
- "Dzień dobry, mój ojciec jest głuchy, będę tłumaczył wizytę" - mówiłem już w progu gabinetu lekarskiego. "Głusi czytają z ruchu warg, poradzimy sobie" - upierał się niejeden lekarz.
Zwykle próbowałem wyjaśnić, że nie wszyscy głusi to robią. Mój ojciec tego nie potrafi, zwłaszcza gdy mówi ktoś, kogo dopiero co poznał. Rozumie niektóre słowa, ale sens kolejnych zdań zwykle mu umyka. Lekarz nie dał się przekonać, więc wyszedłem i usiadłem za drzwiami. Po chwili usłyszałem, że doktor krzyczy, więc zapukałem, otworzyłem drzwi gabinetu i powiedziałem: "Mój ojciec naprawdę nie słyszy".
Nie słyszysz? Twój problem
Tuż przed porodem rodzina Marty uprzedziła lekarzy, by mówili do niej wolno i wyraźnie. Kobieta była głucha, ale potrafiła wyczytać kontekst wypowiedzi z ruchu ust mówiącego. I choć anestezjolog dostosował się do prośby, dwoił się i troił, dziwił się, że pacjentka nic nie rozumie. Nie zorientował się, że przez cały czas miał na twarzy maseczkę.
Inna głucha ciężarna kobieta trafiła do szpitala. Nikt jednak nie wezwał tłumacza. Tę rolę przejął jej syn, uczeń podstawówki, który potrafił migać. Chłopiec musiał przekazać matce, że noworodka nie udało się uratować...
To był pierwszy poród Katarzyny. Zaplanowano cesarskie cięcie. Niestety, kobieta nie mogła liczyć na pomoc tłumacza. Zarówno jej mąż, rodzice, jak i teściowie byli głusi. Jedynym sposobem, by porozumieć się z personelem szpitala, były kartka i długopis. Ale nawet to szybko przestało zdawać egzamin.
Lekarz traktował ją tak jak wszystkie inne pacjentki. I choć Katarzyna nie wymagała, by wszyscy obchodzi się z nią jak z jajkiem, pragnęła jednego - zrozumienia, co się wokół niej dzieje. Po porodzie pozostała praktycznie bez żadnych informacji. Nie miał jej kto pomóc, wyjaśnić, co dalej. Podczas obchodu widziała, że lekarze i pielęgniarki coś mówią, ale jak sama przyznała, rozumiała maksymalnie 20 proc. wypowiedzi. Jednak prawdziwy koszmar zaczął się, gdy w jej ręce trafił dokument - zgoda na transfuzję krwi. Nikt nie wytłumaczył jej, dlaczego ma go podpisać.
Przerażona Katarzyna wyciągnęła telefon i zaczęła przeszukiwać internet w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania, na które nie uzyskała odpowiedzi od lekarza.
- Zdecydowałam się nie zgodzić. Lekarz pokazał znak krzyża. Narysował go palcem nade mną. Spanikowałam. A on podniósł dwie ręce do góry, taki znak "to nie ja", że nie bierze odpowiedzialności. Wyszedł i już więcej się nie pokazał - wspominała Katarzyna w reportażu Anny Goc.
Poród podwyższonego ryzyka
Głuche kobiety, by czuć się pewniej, zabierają na sale porodowe tłumaczy. Przeważnie są to członkowie rodziny. Przy takim zabiegu obowiązują specjalne zasady. Kiwanie głową w tył i przód, na boki, różne gesty - za ich pomocą lekarze i położne przekazują rodzącej komunikaty "przyj", "stop", "oddychaj".
- Miej oczy szeroko otwarte, nawet gdy boli. Jeśli je zamkniesz, stracimy kontakt - powtarzają najważniejsze hasło. Ale i to nie zawsze zdaje egzamin.
Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej i poszerzyć swoją wiedzę oraz świadomość na temat osób głuchych, koniecznie przesłuchajcie całości audiobooka "Głusza", dostępnego w zasobach Audioteki.