W szpitalach dzieci się marnują
Wiele miejsca aktorka poświęca dzieciństwu - rodzinnemu domowi, w którym najważniejszą rolę pełniły kobiety, a zwłaszcza babcia aktorki, która nie tylko wspierała Ewę w jej życiowych wyborach, ale także potrafiła podejmować kontrowersyjne decyzje.
Aktorka wspomina: "Urodziłam się 1 stycznia. W Nowy Rok. Kilka miesięcy potem Łajka poleciała w kosmos. W domu, poprzedniego wieczoru, była zabawa sylwestrowa. Mama tuż przed rozwiązaniem, ale bawiła się ze wszystkimi. Kiedy poczuła skurcze, babcia wygłosiła komunikat: "Goście, wynocha do domu, Stasia rodzi".
Odeszły wody, przybiegła położna. Przyszłam na świat o godzinie 21:30. Wdało się jakieś powikłanie, musieli nas z mamą zabrać do szpitala. Babcia Hela, mama mamy, powiedziała, że w szpitalu to dziecko na pewno "się zmarnuje" i postanowiła, że mnie z tego szpitala wykradnie. I tak zrobiła. Podobno podawała mnie ojcu przez mur". Trudno się dziwić, że w tak nietypowym domu, wśród silnych charakterów kobiecych, przyszłą aktorkę fascynowały najróżniejsze rzeczy...