Trwa ładowanie...
Informacja prasowa
15-07-2014 17:22

Gdybyś trafił do powstania, walczyłbyś? Powstanie Warszawskie oczami nastolatków.

W przeddzień 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, 23 lipca br. nakładem Literackiego Egmontu ukaże się Galop ’44 autorstwa Moniki Kowaleczko-Szumowskiej.

Gdybyś trafił do powstania, walczyłbyś? Powstanie Warszawskie oczami nastolatków.Źródło:
df0jjzu
df0jjzu

W przeddzień 70. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, 23 lipca br. nakładem Literackiego Egmontu ukaże się Galop ’44autorstwa Moniki Kowaleczko-Szumowskiej. Książka, która jest żywą opowieścią angażującą wszystkie zmysły w proces poznawania miejsc i minionych wydarzeń, a także osobistym, pozbawionym chłodnego dystansu kontaktem z historią, kierowana jest szczególnie do młodych czytelników.

Współczesny warszawiak na barykadach

Głównymi bohaterami „Galopu ’44” są 13-letni Mikołaj i jego starszy o cztery lata brat Wojtek - warszawiacy XXI wieku, żyjący na co dzień w świecie multimediów i szkolnych obowiązków. 1 sierpnia chłopcy odwiedzają Muzeum Powstania Warszawskiego. Młodszy z nich dokonuje niezwykłego odkrycia: w budynku znajduje się przejście do centrum Warszawy 1944 roku! Bohaterom „Opowieści z Narnii” jako wrota do baśniowej krainy Aslana posłużyły stara szafa i obraz zawieszony na ścianie. Jak nastoletni bracia z „Galopu ’44” przedostają się do ogarniętej powstaniem stolicy? Oczywiście - kanałami.

Kiedy czytelnik „Galopu ’44” zdąży już nieco poznać obu nastoletnich bohaterów, polubić, a może nawet utożsamić się z którymś z braci, zostanie przerzucony do przeszłości, aby wraz z nimi poznawać powstańczą codzienność. A ta jest realistyczna do bólu. Przejście przez główną arterię stolicy - Aleje Jerozolimskie - to wyzwanie, w którym stawką jest życie. Brakuje wody, jedzenia, leków. Choć, jak szybko się okaże, życie w Śródmieściu w sierpniu 1944 roku to niemal sielanka w porównaniu z tym, co dzieje się w tym samym czasie na Starym Mieście. Najprostsze czynności: umycie się, przebranie, sen, zdobycie pożywienia mają zupełnie inną cenę niż w Warszawie współczesnej. Wydawałoby się, że walka o przetrwanie, którą trzeba toczyć każdego dnia powstania, jest tak wyczerpująca, że nie ma już czasu i sił na nic innego. Tymczasem właśnie ekstremalne warunki wyzwalają w ludziach energię do zachowań, które w innej sytuacji być może nie byłyby możliwe. Rodzi się poczucie wspólnoty i odpowiedzialności za los innych
mieszkańców płonącego miasta, gniew i rozpacz każą walczyć o każde życie, bohaterstwo staje się czymś naturalnym i zwyczajnym, jest w tych warunkach po prostu koniecznością. Najważniejsi są ludzie. Mikołaj i Wojtek poznają w powstaniu warszawiaków roku 1944. To takie same osoby jak ich szkolni koledzy, sąsiedzi, ludzie spotykani na co dzień w sklepach i na ulicach w wieku XXI. Powstańcy i cywilni mieszkańcy stolicy stają się obu braciom bliscy dzięki wspólnym doświadczeniom i warunkom wymuszonym przez powstańczą rzeczywistość. Czytelnik śledzący losy nastoletnich bohaterów zostaje, jak oni, postawiony twarzą w twarz z tamtymi ludźmi, ich życiem, a z upływem czasu coraz częściej - także ze śmiercią.

(img|495547|center)

df0jjzu

Bez patosu i martyrologii

Monice Kowaleczko-Szumowskiej udało się znaleźć podczas pisania „Galopu ’44” równowagę między atrakcyjnością formy a realizmem i grozą opisywanych wydarzeń. Dynamiczna akcja, plastyczność opisów, wątek romansowy, ciekawie skonstruowane postaci (zwłaszcza Wojtka, którego postawa ewoluuje w trakcie powieści) nie są tanimi sztuczkami celującymi w gust młodzieży. Owszem, pomagają współczesnemu nastolatkowi czytać „Galop ’44” jak dobrze napisaną powieść przygodową, ale to nie dramatyczna fabuła jest największym walorem tej książki. Autorka, wykorzystując gatunek powieści przygodowej dla młodzieży, z ogromną dbałością i szacunkiem dla szczegółów stworzyła powstańczy fresk, wplatając w opowieść losy autentycznych postaci, których historie poznała dzięki wieloletnim poszukiwaniom w archiwach.

- W National Archives w Londynie natrafiłam na ślad komicznego Anglika, który walczył w powstaniu. Spędziłam długie godziny, wczytując się w jego relacje z walczącej Warszawy. Pojawiali się kolejni bohaterowie. Oprócz powstańców Polaków znanych i nieznanych natknęłam się na Afrykańczyka, niewątpliwie najbardziej ekstrawaganckiego powstańca warszawskiego. Plejady zagranicznych bohaterów „Galopu ’44” dopełnili lotnicy z RPA - opisuje swoje przygotowania do napisania powieści Monika Kowaleczko-Szumowska. Autorka sięgnęła też do bogatych zbiorów Muzeum Powstania Warszawskiego, z którym współpracuje praktycznie od początku istnienia tej instytucji. - Wydarzeń, które wypełniły „Galop ’44”, sama nie wymyśliłam. Nie śmiałabym. Większość historii odnalazłam w Archiwum Historii Mówionej prowadzonym przez Muzeum. Część usłyszałam bezpośrednio od powstańców. Rozdzieliłam je pomiędzy swoich bohaterów, czasem nieznacznie dostosowując, ale reguła w „Galopie ’44” jest jedna: im bardziej niewiarygodne zdarzenie, tym
prawdziwsze - wspomina Kowaleczko-Szumowska.

Powieść w pewnym sensie przypomina więc Muzeum Powstania Warszawskiego - w nowoczesnej formie przystosowanej do upodobań współczesnego odbiorcy opowiada o przeszłości, a jednocześnie zawiera gigantyczną dawkę faktów i informacji o ludziach żyjących w czasie powstania w Warszawie. Zdrapuje z minionych wydarzeń patynę czasu i odkrywa mniej znane epizody: budowę barykady w Alejach Jerozolimskich na wysokości Kruczej, działalność radiostacji Błyskawica, aktywność „reporterską” lotnika RAF-u, zdradza też zaskakujące sposoby na poruszanie się w niskich i wąskich kanałach.

Co byś zrobił, gdybyś trafił do powstania?

Skonfrontowanie Mikołaja i Wojtka z realiami powstańczej Warszawy pozwala młodemu czytelnikowi bardzo intensywnie przeżyć 63 dni w ogarniętej koszmarem walki stolicy. Wraz z bohaterami boi się, ucieka, walczy i... śmieje, bo komizmu językowego i sytuacyjnego oraz humoru, często czarnego, w „Galopie ’44” nie brakuje. Kolejne zdarzenia, decyzje i emocje pomagają związać się z bohaterami i utożsamić z nimi. Spojrzeć na powstanie warszawskie ich oczami. Oczami chłopaków przyzwyczajonych do komputerów i tabletów, spędzających godziny w internecie na wirtualnych spotkaniach i rozmowach. Niespodziewane zderzenie z niezwykle intensywną rzeczywistością i z realnymi ludźmi, w ręce których oddaje się często własne życie, mocno uświadamia powierzchowność i bylejakość elektronicznych znajomości. Prowokuje też do wejścia w skórę tych, których godzina W zastała 1 sierpnia 1944 roku w Warszawie, a więc i zadania sobie pytań o własne wybory w sytuacjach podobnych do opisanych w powieści. I pokazuje, że - może poza nieco
archaicznym językiem, strojem i brakiem znajomości technologii XXI wieku - nastolatek uczestniczący w powstaniu niczym nie różnił się od nastolatka współczesnego. Miał podobne marzenia i pragnienia, temperament i ciekawość świata. Tyle tylko, że - nie ze swojej winy - znalazł się w sytuacji skrajnej, w której każdy najdrobniejszy wybór decydował o życiu lub śmierci.

df0jjzu

(img|495548|center)

70 lat po powstaniu

W kontekście literackim blisko powieści Kowaleczko-Szumowskiej do Mironowego „Pamiętnika z powstania warszawskiego”. Sprawiają to osobista perspektywa mimo trzecioosobowej narracji, nerw reporterski nadający opowieści tempo i rytm, a przede wszystkim skoncentrowanie się nie na walce z okupantem, lecz na losach cywilnej ludności Warszawy, czyli na walce o przetrwanie. Swoje i najbliższych. Także w sensie niemetaforycznym, bo chodzi o bezpieczeństwo osób znajdujących się w chwili ostrzału, bombardowania czy osuwania się ścian kamienicy na wyciągnięcie ręki. „Życie na kupie”, jak pisał o tym czasie Białoszewski, rodzi niespotykaną więź i poczucie odpowiedzialności nawet za nieznajomych.

Wszystko opowiedziane jest językiem zwyczajnym, odartym z patetyczności i uwznioślenia. Podobnie jak fenomenalny dramat wojenny non-fiction „Powstanie Warszawskie” składający się z filmowych kronik powstańczych. Oba tytuły mające premierę 70 lat po 1 sierpnia 1944 roku pokazują przeszłość w sposób tak świeży, intensywny i emocjonalny, że pamięć odbiorcy o poznawanych dzięki kadrom filmu i kartom powieści ludziach, wydarzeniach i miejscach staje się żywa. Już nie da się, mijając skrzyżowanie Kruczej i Jerozolimskich, nie widzieć cienia barykady pozwalającej na przemieszczanie się ze Śródmieścia Północnego do Południowego. Nie sposób nie dostrzegać widm młodych chłopaków korzystających z wodnej kąpieli na Placu Powstańców podczas upalnego sierpnia. Duchy dawnej Warszawy powstały z zapomnienia. Miasto, które na rozkaz Hitlera miało zniknąć z powierzchni ziemi, zespoliło się ze współczesną stolicą Polski dzięki pamięci przywracającej przeszłość.

(img|495549|center)

df0jjzu
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
df0jjzu