Alice Della Rocca jako mała dziewczynka ulega poważnemu wypadkowi na nartach. Mattia Balossino jako mały chłopiec przyczynił się do zaginięcia swojej niedorozwiniętej umysłowo bliźniaczki. Po wypadku Alice prowadzi nieustanne dialogi ze swoja fizjonomią, kwestionuje kobiecość chorego i nie w pełni sprawnego ciała. Po utracie siostry Mattia wydaje na siebie wyrok samookaleczeniem i autodestrukcją. Oboje negują swoje istnienie i samych siebie. „Później, z biegiem czasu, rana dorastania zabliźniała się”. Między Alice i Mattią powstaje przyjaźń; dziwna, ułomna, niezdarna, ale na swój sposób oczywista. „Istniała między nimi wspólna przestrzeń o nieokreślonych granicach, w której niczego nie brakowało, a powietrze w niej było nieruchome, niczym niezakłócone”.
Debiutancka powieść Paolo Giordano to mistrzowskie studium alienacji. Postaci książki są samotne w tłumie ludzi, natłoku sytuacji i zdarzeń. Pisarz nakreśla zarówno mechanizmy odrzucania innych (Mattia) jak i bycia przez innych odrzucanym (Alice). Ostatecznie bohaterowie powieści są jedynymi osobami we wszystkich relacjach, które tworzą. Inność według Giordano jest niezwykle bolesna i dotkliwa. „- Przestań traktować go, jakby był… (…) – Jakby był kim? – Jakby był normalny”. Pisarz odsłania dramatyczną stronę ludzkiego bycia, kryzys osobowości oraz niemożność sprostania własnym wyborom. Co ważne, unika przy tym wszelkich generalizacji i uogólnień, nie pisze o tym jakie życie jest, lecz o tym jakie bywa. Finalnie jego powieść staje się starannym i wnikliwym studium przypadku a nie opisem socjologicznych statystyk.
W Samotności liczb pierwszych na szczególną uwagę zasługuje też narracja, która pozbawiona jest wykrzykników oraz krańcowych emocji – Giordano pisze o cierpieniu w zdaniach oznajmujących, nie dodaje i nie ujmuje, nie pozwala, by forma powieści zdominowała jej treść. Jak pisze „L’Indice”, Giordano nie mówi nic ponad to, co trzeba powiedzieć. Jego tekst jest precyzyjny, pisarz lekce sobie waży dygresje i marginalia. Obraną przez Giordano drogę przekazu wzmacniają mocno naturalistyczne opisy i minimalistyczna leksyka. I jeszcze jedno. Nigdy wcześniej nie słysząc nazwiska pisarza, wyobrażałam go sobie jako czterdziesto-, pięćdziesięciolatnego wykładowcę uniwersyteckiego, który postanowił podzielić się ze światem swoimi dotychczasowymi spostrzeżeniami i refleksjami na temat szeroko pojętego życia. Autor Samotności liczb pierwszych to tymczasem dwudziestoośmiolatek (w roku pierwszego wydania powieści dwudziestosześciolatek) o urodzie pop-gwiazdy z okładki kolorowego magazynu. Co więcej, Giordano nie
ukończył filologii włoskiej, dziennikarstwa czy kulturnoznawstwa lecz fizykę; obecnie jest doktorantem w Państwowym Instytucie Fizyki Nukleranej. Tym większy respekt, tym większe uznanie.