Wielu ludzi marzy o życiowej okazji, która pozwoli im zrobić błyskotliwą karierę, zdobyć mnóstwo pieniędzy i zapewni sławę. Takie możliwości pojawiają się jednak niezmiernie rzadko – niektórzy mawiają nawet, że tylko raz w życiu. Nic więc dziwnego, że Victor Carl poczuł się, jakby chwycił Pana Boga za nogi, kiedy otrzymał propozycję reprezentowania Chestera Concannona, który wraz ze swoim pryncypałem – radnym Jimmym Moore'em został oskarżony w procesie, o którym huczy cała Filadelfia. Dla ledwo wiążącego koniec z końcem głównego bohatera Zdradzieckiego świadka mogłaby to być przecież przepustka na prawnicze salony, o których zawsze marzył. Aby to osiągnąć, Victor Carl nie musiałby się nawet specjalnie wysilać – wystarczyłoby, żeby w czasie procesu nie przeszkadzał w niczym Williamowi Prescottowi III, który ma bronić Jimmy'ego Moore'a. W dodatku wkrótce za sprawą Prescotta pojawiają się przed głównym bohaterem kolejne intratne propozycje... Podobno każdego można kupić, jednak niezadawanie pytań i
inkasowanie czeków za nicnierobienie okazuje się dla Victora Carla zajęciem niesłychanie trudnym. Kiedy próbuje się dowiedzieć, kto jest naprawdę odpowiedzialny za zabójstwo, o które został oskarżony jego klient, wkracza na bardzo niebezpieczny grunt. Okazuje się, że w całej sprawie jest drugie, a może nawet trzecie dno, zaś w jej tle są nie tylko polityczne aspiracje radnego Moore’a, ale i naprawdę ogromne pieniądze, na które chrapkę mają także przedstawiciele lokalnego świata przestępczego.
Akcja Zdradzieckiego świadka nie toczy się w jakimś oszałamiającym tempie – także dlatego że William Lashner nie koncentruje się jedynie na głównym wątku powieści, ale sporo miejsca poświęca przeszłości Victora Carla oraz innym sprawom, którymi równolegle z procesem Concannona on się zajmuje. Ważnym elementem Zdradzieckiego świadka wydają się również starania autora o przedstawienie czytelnikom oddziaływującej na wyobraźnię wizji miasta, w którym toczy się akcja. Dzięki plastycznym opisom możemy łatwo sobie wyobrazić nie tylko, jak wyglądają różne miejsca, w których przebywają postacie, ale dowiadujemy się tez sporo o ich stylu życia czy aspiracjach towarzyskich. Wprawdzie zabiegi te często niespecjalnie posuwają akcję naprzód, jednak pozwalają odnaleźć dodatkowe atrakcje w lekturze tej powieści. Niewątpliwie zaś sposób przedstawienia głównego bohatera to jeden z ważniejszych walorów Zdradzieckiego świadka. Williamowi Lashnerowi udało się stworzyć postać, która budzi sympatię, mimo że nie zawsze
jest ona wzorem moralności, a jej osiągnięcia w toku prowadzonej sprawy również nie zawsze są popisami adwokackiej biegłości. Można wprawdzie szukać dziury w całym, wskazując na przykład, że przesadą są łzy cieknące z oczu Victorowi, kiedy ktoś go słownie atakuje, ale przecież trudno o bardziej widowiskowy i zarazem budzący politowanie obraz niż płaczący adwokat...
Jak przystało na dobry thriller prawniczy, od lektury Zdradzieckiego świadka trudno się oderwać ze względu na precyzyjnie skonstruowaną intrygę kryminalną. Mamy tutaj również błyskotliwe wymiany zdań na sali sądowej i poza nią, toczące się równolegle z oficjalnym dochodzeniem prywatne śledztwo podjęte przez Victora Carla i wynajętego przez niego detektywa, a nie zabrakło również gorącego wątku miłosnego. Autor zaś tak umiejętnie gmatwa tropy prowadzące w różnych kierunkach, że do samego końca udaje mu się utrzymać nas w niepewności zarówno co do osób faktycznie winnych popełnionej zbrodni, jak i co do wyniku procesu Concannona i Moore'a. Biorąc pod uwagę, że Zdradziecki świadek jest pierwszym tomem cyklu o Victorze Carlu, można sądzić, ze dla wielu czytelników będzie to początek całkiem interesującej literackiej znajomości.