Mimo iż jest to jedna z pierwszych dwudziestu powieści autorstwa Deana Koontza, miałam okazję sięgnąć po nią dopiero teraz, przy okazji jej wznowienia. Niestety z efektem negatywnym dla odbioru tej książki. Gdybym przeczytała ją jako zwiastun twórczości tego autora, byłabym nią pewnie zachwycona, o tyle teraz, po lekturze wielu pozostałych, wydała mi się jakaś wtórna. Niemniej jednak trzeba stwierdzić z cała mocą, że nie można jej wiele zarzucić. Niewątpliwie jest to powieść reprezentatywna dla autora. Zawiera bowiem wszystkie elementy charakterystyczne dla jego twórczości – posiada budzącego sympatię inteligentnego i nieźle nakreślonego bohatera (tym razem jest to agent FBI Sam Booker)
, obdarzonego specyficznym poczuciem humoru, zawiera liczne elementy grozy i niesamowitości, opisuje technologie wybiegające w przyszłość, przedstawia przedziwne monstra o nadludzkich umiejętnościach oraz portretuje psychopatycznych morderców (w powieści reprezentowanych przez Thomasa Shaddacka, właściciela informatycznego
imperium pod nazwą New Wave Microtechnology), roztaczających rozmaite wizje przyszłości świata.
<>bR> Książka, co również typowe dla autora, nie ma żadnych dłużyzn, jej akcja toczy się wartko od pierwszej strony, nie zwalniając tempa ani na chwilę, aż do ostatniej strony. Umiejętnie została też zbudowana dusząca i podszyta grozą atmosfera małego miasteczka, w którym czai się zło, przygotowując się do ogarnięcia swym zasięgiem wszystkich mieszkańców. Mimo tych wszystkich elementów, trudno jednak oprzeć się wrażeniu tej wyżej wspomnianej wtórności – fabuła rozwija się w znanym czy przynajmniej przewidywanym kierunku, pojawiają się zwroty używane w innych powieściach, podobny do złudzenia jest rytm tych historii, wreszcie zakończenie budzi pewien niedosyt. Ta powieść to jakby przedmowa do o wiele bardziej udanego cyklu opowieści o Frankensteinie – podejmujących temat prób tworzenia nowej, doskonałej rasy. W celu zastąpienia nią niedoskonałych ludzi. Jeśli komuś nie przeszkadza, że historia przedstawiona w Północy jest rozwinięciem już wielokrotnie użytego przez Koontza schematu, może się za lekturę
zabrać.