Współcześnie feminizm jest postrzegany dość wąsko ze względu na rażące przesunięcie znaczenia i nadmierne jego uwspółcześnienie. Notabene jest to ruch, który obecnie kojarzy z manifestacjami rozkrzyczanych, półnagich kobiet, materializujących swój egoizm w postaci nieprzemyślanych postulatów. Przez to samo słowo feminizm nabrało negatywnego zabarwienia. Na próżno więc szukać realizacji zdrowego feminizmu, jaki znamy z kart Cudzoziemki, czy Emancypantek. Czy aby na pewno? Odpowiedzi na to pytanie może dostarczyć lektura lubiącego kruszyć stalówkę chirurga z Japonii. Jun’ichi Watanabe stworzył ujmujące dzieło beletrystyczne, które wciągnęło mnie na tyle, że pochłonęłam je w ciągu pięciogodzinnej podróży autokarem. Książka w głównej mierze opowiada o sile determinacji, chęci realizacji własnych marzeń oraz o tajemnicy, jaka tkwi w stopniowym dochodzeniu do wyznaczonych przez siebie celów. Akcja powieści umiejscowiona jest w przełomowym i niezwykle ważnym dla Japonii momencie historycznym, czyli epoce Meiji.
Główną bohaterkę, dziewiętnastoletnią Ginko Ogino poznajemy w momencie jej małżeńskiego kryzysu. Ta jakże młoda dziewczyna zostaje brutalnie doświadczona przez życie. Przygniata ją wiadomość o zdradzie oraz chorobie wenerycznej, przekazanej jej przez męża. Dalsza część powieści jest więc niczym innym, jak opisem walk i dylematów samotnej kobiety, broniącej swojej godności i niezależności. Proces leczenia jest dla Ginko o tyle trudny, że musi niejednokrotnie przełamywać barierę wstydu i poniżenia. Japonka postanawia sama zostać lekarzem i tym samym oszczędzić upokorzeń innym badanym przez mężczyzn kobietom.
Należy zaznaczyć, że realizacja planów Ginko, zwłaszcza w XIX wydaje się być karkołomnym przedsięwzięciem. W książce zostaje szczegółowo opisany jej pobyt w Kojuin, gdzie doznaje wielu upokorzeń, ze strony studentów medycyny, jak również wyjazd do szkoły Yourikuniego i nauka pośród byłych Samurajów. Autor zdradza nam najintymniejsze i niekiedy najbardziej drastyczne fakty z życia bohaterki. Opowiada o próbie gwałtu na Ginko, sposobach w jakie pozyskiwała ludzkie szczątki do badań oraz o przeżyciach związanych ze śmiercią matki, Kayo.
Pamiętajmy również, że owa powieść jest pełna rozmaitych informacji, nie tylko dotyczących biografii Ginko Ogino. Z kart Za kwietnymi polami dowiadujemy się m.in. o japońskiej modzie. Czytelnik przechadzając się z główną bohaterką ulicami Tokio widzi zarówno konserwatywne kobiety, ubrane w kimono ze wzorem kasusi, jak również te bardziej niezależne, zakładające spodnie hakama czy buty tabi. Książka stanowi także źródło informacji na temat japońskiego klimatu. Godne uwagi są koronkowo dokładne opisy przyrody. Jedyny problem w odbiorze lektury mogą stanowić zawiłe dla Europejczyka japonizmy, oraz liczne nazwy Uniwersytetów i szkół medycznych, wyliczanych przy okazji opisu zawodowej drogi głównej bohaterki.
Większość książki zawiera informacje dotyczące studiów, praktyk lekarskich oraz późniejszej pracy w klinice. Cechą, która wprost uderza od głównej bohaterki są upartość i zdeterminowanie. Ginko prezentuje się jako silna, pewna siebie, odważna inteligentna kobieta. Jednak przy końcu powieści pojawia się postać, która całkowicie burzy ustalony przez Ginko porządek i niejako przewartościowuje jej życie. Jest to bohater, którego śmiało moglibyśmy nazwać współczesnym Tomaszem Moorem, gdyż to on namawią Ginko do przeprowadzki i pomocy przy budowie idealnego państwa na skraju świata. Czy Ginko zrezygnowała dla niego ze swych marzeń i wyjechała, aby stworzyć utopijną wioskę? Jak potoczyły się dalsze losy pierwszej w dziejach japońskiej lekarki? Oczywiście odpowiedzi na te pytania może dostarczyć sama książka.
Z pewnością rekomendowana przeze mnie powieść nie śmieszy do rozpuku, nie sprawia, że rumienimy się od płomiennych scen miłosnych, nie wyciska łez ani nie przeraża tak, że chowamy się pod kocem. Posiada jednak jedną cechę, która sprawia, że czytelnik nie ziewa podczas lektury - jest zaskakująca. Dlaczego? Ponieważ została napisana przez życie.