Parafrazując słowa byłego premiera – prawdziwego scenarzystę komiksowego poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. Przynajmniej takie wrażenie towarzyszy lekturze ósmego i zarazem ostatniego tomu "Ligi Sprawiedliwości" Geoffa Jonesa.
"Stary, po co to sobie robisz?" – pomyślałem, kiedy cztery lata temu wpadła mi w ręce pierwsza część "Ligi". Nie chodziło nawet o ilustracje niespecjalne przeze mnie lubianego Jima Lee. Fabuła, postacie, dramaturgia – wszystko nabazgrane tak skandalicznie grubą krechą, że przebrnięcie do końca okazało się wyzwaniem. Lecz z czasem Jones zaczął się rozkręcać i traktować czytelnika bardziej serio. Cykl nadal nie wyróżniał się niczym szczególnym na tle innych komiksów o kolorowej hałastrze w majtkach na spodniach. Ale w końcu nabrał zadziorności, a intryga zaczęła się zagęszczać. Przestał też kpić z odbiorcy, wmawiając mu, że rażący brak inwencji wpisuje się w reguły gatunku.
Najjaśniejszym momentem serii okazała się bez dwóch zdań wieńcząca cykl "Wojna Darkseida". Dwuczęściowa, napisana z rozmachem historia domyka wątki z wcześniejszych albumów, równocześnie podejmując nowe i mnożąc postacie po obu stronach konfliktu. Jednak wbrew pozorom nic nie dzieje się tu ze szkodą dla czytelnika – zarówno w pierwszym, jak i drugim tomie, który przed chwilą trafił do sklepów.
W ósmej "Lidze" Geoff Jones idzie jeszcze dalej i zachowuje się jak spuszczony ze smyczy, kolejnymi pomysłami i zwrotami akcji chcąc najwyraźniej wejść w buty Granta Morrisona. Bez sentymentów zabija jednych, obdarza boskimi mocami drugich, powtórnie wprowadza do gry Syndykat Zbrodni, a kolejne sceny akcji co rusz przeplata retrospekcjami. Jednak mimo zawrotnego tempa wydarzeń Jones znów poradził sobie bez zarzutu, ani na chwilę nie tracąc kontroli nad tekstem. Czyta się to z rosnącym zaciekawieniem i przyjemnością, zwłaszcza, że ponownie możemy oglądać rysunki Jasona Faboka i wspierającego go Francisa Manapula ("Flash", "Batman – Detective Comics"), który wznosi się tu na wyżyny swoich możliwości.
Teraz nie pozostaje nic innego, jak czekać na "Uniwersum DC: Odrodzenie", które ukaże się już w drugiej połowie sierpnia.