Motyw opętania obecny jest w literaturze od wieków. Podobnie jak kiedyś, także dzisiaj ukazywanie obcych bytów przejmujących kontrolę nad ludzkim umysłem i ciałem, pozostaje metaforą zagrożenia człowieka przez tkwiące w nim samym zło. Początkowo w charakterze agresorów występowały duchy, demony czy inne metafizyczne stwory z piekła rodem.W dobie burzliwego rozwoju fantastyki doszły do tego panoptikum istoty z innych czasów czy wymiarów, czynniki biologiczne i chemiczne zmieniające świadomość, a w końcu – bardziej czy mniej natarczywi przybysze z kosmosu (jak np. w * Infekcji* Scotta Siglera ). Postęp nauki i technologii w XX w. zaowocował zaś powołaniem do życia biologicznych mutantów, organizmów cybernetycznych i sztucznych inteligencji, których jedynym celem okazywało się pasożytowanie na umysłach Bogu ducha winnych ludzi.
Choć więc w roli intruzów występowali wciąż nowi aktorzy, ich cele pozostawały w zasadzie niezmienne. Chcieli przejąć władzę nad swoimi ofiarami i ich otoczeniem, a w skrajnych przypadkach – nad całą planetą. W swoim niecnym procederze posługiwali się zarówno kijem – przemieniając ludzi w bezwolnych niewolników, jak i marchewką – zyskując w zainfekowanych osobnikach lojalnych współpracowników. W tym ostatnim przypadku wystarczały zwykle standardowe pokusy, takie jak bogactwo, władza i tabuny chętnych kobiet (albo też mężczyzn, jeśli obiektem ataku była przedstawicielka płci pięknej).
Do długiej tradycji różnych rodzajów opętania sięga Edward M. Lerner w Następcach. Powieść należy do nurtu science fiction bliskiego zasięgu, funkcjonującego obecnie pod bardziej chwytliwą marketingowo nazwą technothrillera. Jej akcję umieszcza autor w latach 2016-17, zaś w roli „obcego w nas” obsadza nanoboty – inteligentne urządzenia o wielkości atomowej. Podczas testowania stroju ochronnego wytworzonego dzięki nanotechnologii Brent Cleary ulega wypadkowi. Dla ratowania mu życia kombinezon wstrzykuje do jego krwiobiegu nanoboty medyczne, które dokonują naprawy uszkodzonych tkanek, a potem ulegają dezintegracji. Po jakimś czasie Brent zaczyna nabierać podejrzeń, że nie wszystkie nanoboty opuściły jego ciało. Utwierdza go w tym przekonaniu poczucie rodzenia się obcej obecności w jego umyśle. Nim jednak udaje mu się zakończyć dochodzenie w tej sprawie, nowopowstała świadomość przejmuje nad bohaterem kontrolę. Oferuje mu nowe, nadludzkie możliwości i zachęca do wdrożenia zbrodniczego planu. Pałeczkę w
śledztwie, które może doprowadzić do zdemaskowania narodzin obcej inteligencji, przejmuje najlepsza przyjaciółka Brenta Kim i lekarz z firmy, w której bohater pracuje.
Pierwszą kwestią, która rzuca się w oczy podczas lektury Następców, jest imponujące przygotowanie naukowe i techniczne autora – neurofizjologia, nanotechnologia, cybernetyka czy informatyka zdają się nie mieć przed nim tajemnic. Mnogość szczegółów z tych dziedzin nadaje intrydze rys wiarygodności i sprawia, że wzbudza ona w czytelniku autentyczne emocje. Dzieje się tak tym bardziej, że akcję napędzają dynamiczne osobowości kilkorga głównych bohaterów. Początkowo naszą uwagę skupia na sobie Brent zmagający się z intruzem we własnej głowie. Potem na plan pierwszy wysuwa się niezłomnie walcząca o ocalenie przyjaciela Kim. Lerner krok po kroku prowadzi ją tropem podejrzeń i poszlak, wbrew piętrzącym się trudnościom i pomiędzy rosnącymi zastępami wrogów, ku przerażającej prawdzie. Zadając swoją powieścią ważne i aktualne pytanie, czym dla ludzkości jest nowoczesna technologia – zagrożeniem czy zbawieniem – nie daje na nie oczywistej odpowiedzi. Niewątpliwie jednak ostrzega przed niekontrolowanym i
nieprzemyślanym ingerowaniem w cielesność i umysł człowieka. Bo może się to skończyć opętaniem przez demony zrodzone w... obwodach komputerów.