Amerykański Magellan
Druga wyprawa Fremonta zakończyła się jeszcze większym sukcesem, choć tym razem nie obyło się bez trudności. Po dotarciu do Oregonu "niecierpliwy badacz zboczył z zaplanowanej trasy wyprawy, przekroczył granicę z Meksykiem i wszedł na terytorium znane jako Alta California. Wydaje się, że Frémont nie przejmował się tym, że jego nielegalne wtargnięcie na obce terytorium mogło skończyć się nie tylko aresztem dla całej grupy, ale i konfliktem dyplomatycznym, za który Waszyngton będzie musiał przepraszać."
Pobyt w Sierra Nevada był dla członków wyprawy wyjątkowo nieprzyjemny. Po zejściu z gór mężczyźni mieli odmrożenia, byli wycieńczeni i głodni (po jakimś czasie musieli się żywić psim mięsem). Na szczęście był z nimi Kit Carson, bez którego ludzie Fremonta mogliby skończyć jak Grupa Donnerów. Osadników, którzy kilka lat później znaleźli się w podobnej sytuacji i zamiast psów musieli jeść ciała zmarłych z wycieńczenia towarzyszy. Ostatecznie Fremont wrócił do Waszyngtonu w sierpniu 1844 roku, gdzie "powitano go jak ducha, miał bowiem wrócić rok wcześniej i mówiono, że zginął." Po spisaniu relacji z wyprawy rząd wydrukował aż 10 tysięcy egzemplarzy książki z jego wspomnieniami, a "gazety znowu przedrukowywały fragmenty relacji i nazywały Frémonta amerykańskim Magellanem. Jego nazwisko zaczęło pojawiać się na giełdzie kandydatów na prezydenta USA."