Anne Inez McCaffrey to pisarka, która mimo bogatego dorobku literackiego, najbardziej znana jest z cyklu, liczącego 23 tomy wraz z planowanym na ten rok, zatytułowanego Jeźdźcy smoków z Pern (Dragonriders of Pern). Urodzona w 1926 roku w USA, zafascynowana filologią słowiańską, od prawie 40 lat mieszka w Irlandii. Jej opowieści łączą w sobie elementy science fiction i fantasy, a ostatnie z książek pisarka tworzy łącznie ze swoim synem, Toddem. Historia Jeźdźców, opowieść o życiu na planecie, której cyklicznie grożą Nici, ma swój początek jeszcze w latach sześćdziesiątych XX wieku. To wtedy powstało nagrodzone w 1968 roku „Weyr Search”, opowiadanie za które McCaffrey otrzymała Nagrodę Hugo. Jeźdźcy smoków z Pern, to pokrótce opowieść o niewielkiej planecie, którą niegdyś zasiedlili ludzie uciekający z Ziemi i stworzonej przez nich społeczności. Przystosowawszy się do odmienności środowiska, przybysze zrezygnowali z nowoczesności i przywrócili magię. Siły wewnętrzne, zapomniane, zagłuszone przez
technologię na Ziemi, tutaj ponownie rozkwitły. Tu też ludzie zaprzyjaźnili się ze smokami. Specyficznymi osobowościami, które trudno nazwać zwierzętami. To myślące, różnorodne i oryginalne istoty. Piękne, wybierające sobie człowieka, panujące nad owym intrygującym związkiem. Pomocnicy i obrońcy, ale też przyjaciele. Ich życie to oczekiwanie na walkę, ale też historia współżycia w grupach ludzi. Pośród odmienności pragnień i wad człowieczeństwa. W ogromie obecnej zawiści i pragnień osiągnięcia wielkości w imię dobra jednostki. To opowieści o tych, którzy zmieniali ten świat i tych, którzy mogli go zniszczyć. O bohaterach i ich wyczynach.
Uznany za dziewiąty, tom zatytułowany: Narodziny smoków, to historia odbiegająca drastycznie od poprzednich. Cykl zatopiony dotąd w oparach sił smoczych i ludzkich umiejętności, opowieściach i pieśniach o wielkich przeszłości dziwów, zostaje nagle wtłoczony w historię statku, który niesie ze sobą owych mitycznych przodków Jeźdźców. Wszechświat, w którym zdaje się nie być już miejsca dla Ziemian. Dopóki nie dotrą oni na Pern… Narodziny smoków, to inna, bardziej zanurzona w nurcie science fiction, opowieść o przystosowywaniu się, dokonywaniu wyborów i pierwszym spotkaniu człowieka ze smokiem oraz grozą, która odtąd zawsze będzie towarzyszyła mieszkańcom tej planety. O ludziach, którzy pokochali nowy świat i postanowili dzielić na nim to co złe i czerpać z tego, co dobre. O tych, którzy odnaleźli tutaj swój nowy dom. Opowieść o zależnościach międzyludzkich, które tak często wydają się być niezauważane, oraz spychanych na drugi plan pragnieniach, strachu, który należy pokonać. To historia asymilacji w tym,
co nieznane, ale co pragnie się nazywać swoim… a nawet i domem.
Można wiele zarzucić cyklowi McCaffrey. Jedni nie do końca są przekonani co do samej historii, podstaw opowieści, innych nie przekonują nieścisłości związane z samym życiem smoków czy też specyficzna, nie chronologiczna opowieść. Wielu ma za złe autorce jej nazbyt wybujałą wyobraźnię, która narzuca specyficzne „bałaganiarstwo” fabuły, znowu innym przeszkadzają wtręty „nie magiczne”. Jednak wszyscy zgadzają się, że cykl jest „kultowy”. Jakkolwiek definiować owo wyrażenie, tu istotne jest połączenie elementów fantasy i science fiction. Tylko pozornie autorka kreśli bohaterskie opowieści o walczących ramię w ramię ludziach i smokach, nalotach okrutnych Nici i pięknie harfiarzy, uzdrowicieli czy innych sił umysłu. W rzeczywistości opowiada o podstawowych ludzkich pragnieniach. Jest nowatorska, miejscami rzeczywiście nieprzewidywalna, ale dzięki temu jej historie, są takim zaskoczeniem. Może i nierówna w tworzeniu fabuły, Anne McCaffrey stworzyła i wciąż tworzy, cykl, który czytają już kolejne pokolenia. Nie
starzejącą się historię. Opowieść o życiu ludzi i ich świecie, który zaskakuje nie tylko czytelnika, ale też i ich samych. Co więcej, opowieść, z której warto zaczerpnąć choćby jeden tom, niekoniecznie całość, by dać się zauroczyć… Na pewno historię, która pozostanie po nas i dla wielu stała się już inspiracją.