Co jest gorszego od kiepsko opisanej nastolatki, którą w stany lękowe wpędza przechodzenie przez ruchliwą ulicę? Kiepsko opisana, bojaźliwa nastolatka, która się zakochuje i nie umie sobie z tym poradzić.
Drzewo Idhunn to druga część serii Dziedziczka smoka, opowiadającej losy Sofii i Lidji, w których płynie krew przedwiecznych smoków. Dziewczynkami opiekuje się tajemniczy Profesor, kapłan smoczego kultu.* Aby przeciwstawić się złu wybudzającemu się z długiego snu, muszą oni odnaleźć owoce Drzewa Świata.* W Drzewie Idhunn poznamy kolejnego dziedzica smoczych mocy, Fabia, "urodziwego chłopca z pieprzykiem na czole".
Kłopot w tym, że Fabio nosi w sobie serce smoka, który przed laty zdradził siły dobra na rzecz ciemności i teraz sam współpracuje ze złowieszczymi wywernami.Sofia nie chce się jednak poddać i postanawia uratować przystojnego Smokończyka, nie tylko ze względu na jego przynależność do smoczych dziedziców, ale również ze względu na uczucia, które do niego żywi. Ciężko jest jednak w tę motywację uwierzyć, gdyż narratorka swoim zwyczajem zamiast o stanie emocjonalnym bohaterki opowiadać zachowaniem czy dialogiem, podaje nam jak na talerzu krótki opis na poziomie podstawówki. Jeśli czytam "Fabio podobał się Sofii" to przyjmuję to tylko do wiadomości, ale w żaden sposób się tym nie przejmuję – tak ważne uczucie staje się dla mnie wyłącznie informacją.
Niewątpliwym plusem nowego cyklu powieściowego Troisi jest osadzenie go we współczesnych Włoszech. Pisarce o wiele lepiej wychodzi wplatanie elementów fantastycznych do świata realnego, niż tworzenie swoich własnych krain geograficznych i miast. Może to kwestia skali. Kroniki Świata Wynurzonego były w zasadzie zlepkiem kiepskich pomysłów, do tego nieumiejętnie opisanym, pozbawionym ciekawych postaci i dobrych dialogów.
Troisi zdała chyba sobie sprawę, że prawdziwie popularna literatura fantastyczna dla młodzieży zbudowana jest na pomyśle wprowadzenia w świat realny drugiej, ukrytej rzeczywistości, o wiele atrakcyjniejszej od tej nudnej, codziennej, powiązanej ze szkołą i obowiązkami. Włoski czytelnik być może cieszy się z czytania powieści, która rozgrywa się w znanych mu okolicach. Wolę wierzyć w takie wytłumaczenie popularności serii Dziedziczka smoka we Włoszech, niż w zbiorowe zaćmienie czytelników.
Literaturze fantasy dla młodzieży można naprawdę dużo wybaczyć, jeśli spełnia ona swoją podstawową funkcję – musi się ją dobrze czytać i jeszcze do tego nieźle się przy tym bawić. Drzewo Idhunn, podobnie jak * Testament Thubana*, jest nudna i siermiężna. Strata czasu.