9,3 mln marek dla fałszerza
Fałszerz ze Stuttgartu łącznie otrzymuje od redakcji 9,3 mln marek w gotówce. Początkowo "Stern" przeznacza na zakup dzienników 2 mln marek, ale po otrzymaniu pierwszych trzech tomów, stawka idzie w górę. Początkowo bowiem mowa była o 27 zeszytach z zapiskami dyktatora, ale wkrótce Kujau oświadcza, że będzie miał dostęp do kolejnych. W sumie "odnajdują" się aż 62 bruliony.
Odbiór pieniędzy nie został pokwitowany, gdyż, jak czytamy w magazynie "Ale Historia", Heidemann w umowie ze "Sternem" zastrzegł, że "tożsamość dostawcy dzienników pozostanie tajemnicą". Co stało się z pieniędzmi? Nie wiadomo. Sam Kujau mówił, że ich nie otrzymał: "Gdybym dostał taką furę pieniędzy, zapadłbym się pod ziemię.
Prawa do przedruku od niemieckiego wydawnictwa kupiło kilka innych tytułów, m.in. "Newsweek", "Time", "Paris Match", "The Sunday Times" czy "El Pais". Początkowo mało kto spodziewał się, że uczestniczy w gigantycznej mistyfikacji...