"Groteskowo prostackie" oszustwo?
Jak czytamy w magazynie "Ale Historia", fałszerstwo można było wykryć w 30 sekund: "wystarczyło podświetlić pożółkłe kartki światłem ultrafioletowym i stawały się bielutkie, co oznaczało, że do papieru dodano rozjaśniacza. Ta technologia pochodziła z początku lat 50. "Stern" nawet zlecił taką analizę, ale wynik został zignorowany".
Oszustwo zostało zdemaskowane już niecałe 2 tygodnie po wielkiej konferencji i publikacji pierwszych fragmentów w tygodniku "Stern". Zespół ekspertów z Federalnej Policji Kryminalnej RFN określił fałszerstwo jako "groteskowo prostackie", a głównymi dowodami były szczegółowe wyniki analiz papieru, atramentu oraz innych materiałów użytych do sporządzenia zeszytów.
Przykładowo, papier został wyprodukowany po 1954 roku, a atrament, którym rzekomy Hitler pisał w dzienniku, w niektórych tomach nie miał nawet 12 miesięcy...