Polscy wydawcy stronią od antologii, maleje bowiem zainteresowanie tego typu publikacjami ze strony czytelników. Niestety dotyczy to także fantastyki, dla której opowiadanie jest wręcz kanoniczną formą literacką, pozwalającą w zwięzły sposób przedstawić oryginalny pomysł, ubrać go w krótką a treściwą fabułę, zawrzeć w niej poruszające emocje czy intelekt refleksje i zakończyć ją błyskotliwą puentą.
Na szczęście kryzys w wydawaniu antologii nie dotyczy w tak dużym stopniu rynku anglosaskiego (nieporównanie dojrzalszego i większego niż polski), będącego matecznikiem wszelkich nurtów współczesnej fantastyki. Wystarczy spojrzeć na listę oryginalnych antologii wydanych w ubiegłym roku, polecanych przez redaktorów opiniotwórczego magazynu „Locus”. Znajdziemy wśród nich tomy prezentujące opowiadania postapokaliptyczne i dystopijne, opisujące kolejne kroki ludzkości w kolonizowaniu Układu Słonecznego, inspirowane historiami o czarownicach czy takie, z których każde rozpoczyna się od pierwszego zdania wyjętego z jakiegoś klasycznego utworu literackiego (autorstwa np. Szekspira , Dickensa czy Twaina ), a potem rozwija w oryginalną fabułę. Poza tym na liście znalazły się antologie zawierające utwory
pisarzy afrykańskich, japońskich i meksykańskich oraz inspirowane hinduską „Ramajaną”.
Jak widać, anglosascy redaktorzy nie mogą narzekać na brak pomysłów odnośnie klucza w kompletowaniu antologii. Do najbardziej zasłużonych spośród owych redaktorów należą niewątpliwie Gardner Dozois i George R. R. Martin. Zapewne dzięki ich renomie, firmowane ich nazwiskami dzieło przebiło się także na polski rynek. Mowa o tomie zawierającym utwory współczesnej urban fantasty, którą Martin definiuje jako „bękarta” horroru i opowieści detektywistycznej. Dlatego też przed pisarzami zaproszonymi do współpracy redaktorzy postawili zadanie połączenia elementów obu tych gatunków literatury popularnej.
Spośród szesnastu utworów zebranych w tomie znaczna część należy do sztandarowych cykli, tworzonych przez poszczególnych autorów. Wspomnijmy tylko te znane w polskim przekładzie: Patricii Briggs („Mercedes Thompson”), Glena Cooka („Detektyw Garret”), Diany Gabaldon („Lord John”), Simona R. Greena („Nightside”), Johna Maddoksa Robertsa („SPQR”) czy Stevena Saylora („Roma sub rosa”). Aby uczynić zadość redaktorskim założeniom, na stronicach antologii – obok wampirów, wilkołaków, zombi, mutantów, demonów, duchów i innych sił nieczystych – goszczą też jak najbardziej „zwykli” mordercy psychopaci i fanatycy.
Bogactwo i różnorodność przyjętych przez pisarzy konwencji, a także zróżnicowane proporcje pomiędzy elementami horroru i kryminału, pozwalają każdemu czytelnikowi odnaleźć w antologii zarówno utwory bliskie jego gustowi, jak i odkrywać nowe literackie lądy. Co ważne, poziom warsztatowy wszystkich opowiadań jest zdecydowanie powyżej średniej, co zachęca do lektury, nawet jeśli nie jesteśmy fanami prezentowanych w tomie nurtów. Zresztą nawet trzy najciekawsze opowiadania są od siebie dosyć odległe gatunkowo – mamy do czynieniami kolejno z wojennym kryminałem z wątkiem nadprzyrodzonym, niemal klasyczną opowieścią o duchach i science fiction bliskiego zasięgu. Wszystkie te utwory łączy jednak znakomity pomysł, doskonałość formy, głębia refleksji i – bywa, że wisielcze – poczucie humoru.
Akcja „Orła Adackiego” Bradleya Dentona (opublikowanego także w ubiegłorocznej edycji „Kroków w nieznane”) rozgrywa się podczas II wojny światowej na Aleutach. Na jednej z wysp archipelagu stacjonuje amerykański kontyngent, mający za zadanie przeciwdziałać japońskim próbom inwazji. Podtrzymywać morale żołnierzy ma zaś wojskowa gazetka, której redaktorem jest niepokorny... autor Sokoła maltańskiego . Wykorzystując ten epizod biografii Dashiella Hammetta , Denton wplątuje pisarza wraz z pewnym młodym żołnierzem w kryminalną intrygę, której korzenie sięgają wierzeń i rytuałów mieszkańców Aleutów. A wszystko zaczyna się od znalezienia rozczłonkowanych zwłok wielkiego orła. Oddając pisarski hołd swojemu idolowi, Denton znakomicie nawiązuje do klimatu jego prozy. Opowiadanie okazuje się wyrazem wiary w siłę literatury i potęgę człowieczeństwa, którego przejawy
najważniejsze są przecież w ekstremalnych okolicznościach.
Bohater utworu „Dama lubi krzyczeć” Conna Igguldena to oszust żerujący na nieszczęściu kobiet, które utraciły bliskich. Cynicznie wykorzystuje wiarę w życie pozagrobowe, aby... samemu przekonać się o jego istnieniu. Dzięki wejściu w komitywę z duchami, w końcu zaczyna naprawdę pomagać ludziom dręczonym przez siły nadprzyrodzone. Doskonale napisane opowiadanie skrzy się niewymuszonym humorem, z przymrużeniem oka traktując o sprawach ostatecznych. Wpływ „współpracowników” na bohatera sprawia, że ten z czasem dojrzewa i staje się człowiekiem bardziej szlachetnym i bezinteresownym, który przestaje kierować się w życiu wyłącznie własnym interesem.
„Błotny diabeł” autorstwa Laurie R. King opisuje sytuację mniejszości... genetycznej, nawiązując do trapiącej współczesne społeczeństwa nietolerancji wobec odmienności rasowych, psychobiologicznych, kulturowych czy religijnych. Opisywane prześladowania dotyczą istot, które powstały w wyniku nielegalnych eksperymentów genetycznych, mających na celu skrzyżowanie ludzi z pewnym gatunkiem salamander. Mutanty zostały co prawda „wcielone” do społeczeństwa, ale wciąż narażone są na różnorodne szykany. Bohater opowiadania prowadzi śledztwo w sprawie znikania kolejnych „Salaman” i trafia na trop dokonywania na nich bestialskich „badań”. Autorka stawia tezę, że zmiana nastawienia społecznego jest trudna, ale możliwa. Tylko czy zawsze musi dochodzić do jaskrawego przejawu okrutnego traktowania jakiejś grupy, aby w „milczącej większości” obudziło się ludzkie sumienie?
Na uwagę zasługuje także większość pozostałych tekstów antologii. Melinda M. Snodgrass nawiązuje do mitologii Przedwiecznych, każąc jednemu z nich tropić współplemieńców dla dobra ludzkości („Żadnej tajemnicy, żadnego cudu”). M.L.N. Hanover w przewrotnej „Różnicy między zagadką a tajemnicą” opisuje historię nawrócenia psychopatycznego mordercy przez ekscentrycznego speca od ezoteryki. Lisa Tuttle przenosi nas do wiktoriańskiej Anglii, aby zaprezentować „Osobliwą opowieść o deodandzie”, w której pierwsze skrzypce gra sympatyczna „Watson w spódnicy”, pomagająca w śledztwie początkującemu odpowiednikowi Holmesa. W „Krwawiącym cieniu” Joe'ego R. Lansdale'a przerażająca muzyka otwiera przejście do jeszcze bardziej przerażających zaświatów, co zbliża ten utwór klimatem do „Rockowego armagedonu” George'a R. R. Martina. S. M. Stirling w „Bólu i cierpieniu” powierza obciążonemu wojenną traumą byłemu żołnierzowi śledztwo w sprawie tajemniczego pożaru, a Carrie Vaughn we „Wciąż tej samej starej historii” na bazie
opowieści o miłości wampira do żywej kobiety daje opis gangsterskiej wendety. Steven Saylor („Mury i lemury”) i John Maddox Roberts („Strzeż się węża”) zabierają nas na wycieczki do czasów antycznych, odpowiednio do Babilonu i Rzymu, zaś Diana Gabaldon („Lord John i plaga zombi”) – na dziewiętnastowieczną Jamajkę.
Lektura Chodząc nędznymi ulicami zadowoli miłośników dobrze opowiadanych historii, niezależnie od ich preferencji gatunkowych. A godna jest polecenia szczególnie w owych niesprzyjających dla antologii czasach w naszym kraju.Z praktycznego punktu widzenia natomiast książka ta to znakomity... prezent dla osoby, której gustów czytelniczych nie znamy. Pośród utworów w różnych stylach i konwencjach na pewno znajdzie dla siebie coś, co jej się spodoba...