Trwa ładowanie...
recenzja
12-11-2010 10:41

Dzieci podejrzanych

Dzieci podejrzanychŹródło: Inne
d4h8pm4
d4h8pm4

Kto zetknął się już wcześniej z powieściami Oates, wie, że raczej nie da się ich czytać ot, tak sobie, dla relaksu albo – zwłaszcza – dla „pokrzepienia serca”. Właściwie cała jej twórczość obraca się wokół tematów trudnych, bolesnych, czasem rodem prosto z podręczników psychopatologii. Wśród bohaterów próżno szukać charakterów jednoznacznie „czarnych” czy „białych” i nigdy nie ma gwarancji, że niewinność zostanie ocalona, krzywda wynagrodzona, wina ukarana. A równocześnie jest w tych książkach coś, co powoduje, że nie ma się ich dosyć – przynajmniej ja po każdą sięgam z równą ciekawością i z nadzieją pogłębienia swojej wiedzy o psychice człowieka. Niebieski ptak nie stanowi pod tym względem wyjątku, opowiadając o sytuacji, z którą najpewniej – i na szczęście! – osobiście się nie spotkamy.

Pewnego zimowego poranka mieszkańcami miasteczka Sparta w stanie Nowy Jork – miasteczka takiego, jakich pełno i u nas, gdzie prawie wszyscy się znają jeśli nie osobiście, to z widzenia lub ze słyszenia - wstrząsa wiadomość o brutalnym morderstwie. Jego ofiarę, Zoe Kruller, jedni sąsiedzi pamiętają jako nastoletnią matkę, inni – jako uroczą, choć z lekka niedbałą ekspedientkę w cukierni, jeszcze inni – zwłaszcza mężczyźni – jako niespełnioną artystkę, która skończyła swoją karierę, nim jeszcze ją zaczęła, jako kelnerka i szansonistka w kiepskim lokaliku, a są i tacy, którym jej nazwisko kojarzy się już tylko z rozwiązłym trybem życia i narkotykami. Podejrzenie pada na dwóch mężczyzn – porywczego Metysa o burzliwej przeszłości, byłego męża Zoe (ich małżeństwo, choć nigdy nie zostało prawnie rozwiązane, od dawna już było fikcją), oraz szanowanego budowlańca i ojca rodziny, któremu nie udało się utrzymać w tajemnicy zbyt długo trwającego „skoku w bok”. Od tej chwili kończy się szczęśliwe (czy aby na pewno
szczęśliwe?) dzieciństwo Aarona, syna Delraya i Zoe, i Kristy, córki Eddy’ego. I chociaż żaden z podejrzanych nie zostaje postawiony przed sądem, atmosfera oskarżeń i nienawiści utrzymuje się wystarczająco długo, by życie obu rodzin zamienić w koszmar. A kiedy sprawa ostatecznie się wyjaśni, dla kilku osób będzie już za późno…

Wydarzenia ukazywane są na przemian z perspektywy Kristy, która sama opowiada swoją wersję tej historii, i Aarona, w którego imieniu przemawia zewnętrzny narrator. Obraz wyłaniający się z tych relacji to przygnębiające studium samotności, odrzucenia, uwikłania w niewłaściwe role. Delray i Aaron mają w sobie zbyt dużo z Indian, by nie doświadczali tajonej niechęci sąsiadów „czystej krwi”, i zbyt dużo z białych, by nie odepchnęli ich krewni z rezerwatu. Zoe czuje się uwięziona w małżeństwie i macierzyństwie, w całej tej małomiasteczkowej przyziemności, snując nierealne marzenia o życiu wielkiej artystki. W związku Eddy’ego i Lucille najwyraźniej nie ma ani czułości, ani szacunku, ani zaufania, bo on szuka przystani u boku innej kobiety, a jej reakcja na wysuwane pod adresem męża podejrzenia jest dość daleka od tego, czego można by się spodziewać po kochającej żonie. Krista i Ben chyba już od dawna są podświadomie nastawieni na to, by w razie konieczności opowiedzieć się tylko przy jednym z rodziców – a w
konsekwencji stanąć po dwóch stronach familijnej barykady. Śmierć Zoe i następujące po niej zdarzenia są wystarczająco straszne, by zachwiać stabilnością nawet normalnej, zdrowej emocjonalnie rodziny, a cóż dopiero w takich warunkach, gdy nikt nie jest pewien nikogo drugiego ani siebie samego...

Trzeba powiedzieć, że w swoim dążeniu do maksymalnego realizmu świata przedstawionego autorka nie unika scen drastycznych, dosłownego erotyzmu i dosadnego języka, ale nie ma w tym ani cienia przesady; tam, gdzie jest przemoc, alkohol, narkotyki, trudna młodzież, nie można się spodziewać obrazków i słownictwa jak z romansu. Oczywiście nie jest to lektura łatwa i przyjemna – jak zresztą prawie każda inna przedstawiająca zachowania ludzi w sytuacjach ekstremalnych – lecz jej wartość poznawcza i świetna oprawa literacka (wyjąwszy kilka literówek przepuszczonych przez korektę, naprawdę nie ma się do czego przyczepić!) gwarantują satysfakcję.

d4h8pm4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d4h8pm4