*Starsze pokolenie do dziś kojarzy Disneya z kolorowymi i lekko przesłodzonymi animowanymi bajkami, gdzie dobro zawsze zwyciężało nad złem, piękne księżniczki śpiewały anielskie piosenki, a małe zwierzątka rozczulały swoją słodyczą. *
Wszechobecny lukier od czasu do czasu doprawiony łzami wzruszenia–to przepis który latami sprawdzał się na dużym ekranie. Jednak już jakiś czas temu Disney zerwał z tradycją. Od tego czasu przez jego stajnię przewinęły się takie gwiazdki jak Selena Gomez, Miley Cyrus, czy Demi Lovato. Nastoletni celebryci nie są jedynie bohaterami popularnych seriali–oprócz tego tańczą, śpiewają piosenki, które z miejsca trafiają na pierwsze miejsca list przebojów, a przede wszystkim dobrze wyglądają. Dzięki temu ich twarze ozdabiają T-shirty, czy piórniki, które dzieci tak ochoczo kupują. Disneyowska strategia, z całą pewnością opłacalna dla firmy, nie zawsze jednak trafia w gusta rodziców. I nie chodzi tu tylko o pieniądze, które mali fani zbyt chętnie wydają. Tradycyjne filmy Disneya można z zamkniętymi oczami polecić wszystkim dzieciom. W przypadku współczesnych seriali sprawa się nieco komplikuje. Sporo rodziców zarzuca ich bohaterom konsumpcyjne podejście do życia i parę innych cech, które nie pozwalają takich postaci
stawiać jako wzór do naśladowania.
Cykl powieściowy „Następcy” jest ciekawym przypadkiem. Wyraźnie widać, iż autorka, Melissa de la Cruz, starała się połączyć tradycję z nowoczesnością i wycisnąć z nich to, co najlepsze. W dużej mierze się jej to udało. „Następcy” nie trącą myszką, ale też nie są tak nachalni jak niektóre z disneyowskich seriali. W dodatku pisarka stworzyła niepowtarzalny klimat, która sprawia, iż możemy śmiało stwierdzić, że jej powieści są odrębnym bytem–innym niż powiązany z nimi serial i zdecydowanie różniącym się od bajek, do których nawiązują. „Powrót na Wyspę Potępionych” jest nie tylko drugim tomem do „Wyspy Potępionych”, lecz bezpośrednią kontynuacją pełnometrażowego filmu „Następcy”. Zanim sięgniemy po książkę, warto obejrzeć wersję telewizyjną, gdyż mimo że powieść stara się mniej więcej wyjaśnić, co działo się wcześniej, niektóre całkiem ważne wątki mogą nam umknąć. Tak jak i pierwszy tom cyklu, „Powrót..” jest zdecydowanie lepszy niż to, co możemy ujrzeć na srebrnym ekranie. Ani serial animowany, ani film
fabularny nie są tak wciągające jak obie powieści. Do tego trzeba podkreślić, że drugi tom jest jeszcze ciekawszy niż poprzedni.
Potomkowie złych bohaterów disneyowskich bajek trafiają do liceum położonego w Auradonie, czyli krainy zamieszkałej przez „tych dobrych”. Okazuje się, że dzieci, na szczęście, nie wdały się w swoich rodziców i całkiem dobrze odnajdują się w nowej rzeczywistości. Wciąga ich szkolne życie–nauka, rozgrywki sportowe i imprezy. Nieśmiałe flirty i beztroskie zabawy zostają zakłócone przez niepokojące wieści dobiegające z różnych stron. Książę Ben, wezwany przez czarodzieja Merlina, musi udać się w odległy zakątek kraju, by sprawdzić, jakich zniszczeń dokonał tajemniczy potwór. A paczka przyjaciół z Wyspy Potępionych będzie musiała powrócić do swojego przerażającego domu, by sprawdzić, co tym razem uknuli ich wygnani rodzice. Czy dobro po raz kolejny zwycięży zło? Być może na chwilę, ale ostatnie akapity powieści nie pozwalają nam się łudzić, że żegnamy się z jej bohaterami na dłużej.