Trwa ładowanie...
recenzja
19-01-2015 13:29

Dwie mamy

Dwie mamyŹródło: "__wlasne
d24byde
d24byde

Basia nosi ubrania tylko w paski. Już nie pamięta dlaczego, ale paski to jej ulubiony wzór. Ma mamę, tatę, dwóch braci – starszego Janka i młodszego Franka, który nie mówi i którego rodzice noszą w chuście. Tata jest lekarzem, a mama redaktorką. Prowadzą zwykłe, najzwyklejsze życie. I to jest w tej książce fantastyczne. Nie potrzeba wiele. Potrzeba tego, by rodzice wychodzili do pracy i zlecili jakiejś pani odebranie Basi z przedszkola. A Basia postanawia, że wcale a wcale nie będzie tej pani lubić. Tylko, że ta pani ma psa... Potrzeba taty, który wrócił z pracy i został zagoniony do kuchni, żeby wraz z dziećmi zrobić kolację. Ale kolacja jest dużo później niż zwykle – a to wszystko przez pomidory z puszki, zielony makaron i Franka w kontakcie z mąką...

Potrzeba mamy, którą wraz z trójką dzieci jedzie w góry, po drodze traci rurę wydechową, a dzieci mówią brzydkie słowa („A niech to jasna... parówka!). Potrzeba alergii na konie, które są chyba ulubionymi zwierzętami Basi, tlenu w ścianie i lodów do poważnej rozmowy. Potrzeba biwaku, na którym „płonie ognisko i szumią knieje” i placu zabaw, który rządzi się takimi prawami, które nie zawsze układają się w wyraźny wzór. No, a czasem potrzeba czegoś niezwykłego, o czym po prostu nie sposób nie porozmawiać – na przykład nowego kolegi, który przyjechał z Haiti, nie odzywa się i rysuje jakieś dziwne rysunki, których Basia nie rozumie, bo jest na nich ciemno i ludzie leżą, jakby spali. A rodzina Basi stoi na rozmowie, w rozmowie się ukorzenia, z rozmowy czerpie siłę i dzięki rozmowie rozwiązuje problemy.

To zwykła, polska rodzina, kochająca się, zmagająca z codziennością. Dlatego lubię Basię – za tę jej polskość i problemy z rodzimego podwórka. I za to, że jest prawdziwa. Miewa humorki, jej mama też czasem traci cierpliwość, bywa, że kłoci się z bratem i ukradkiem karmi młodszego brata krówkami, chociaż rodzice zabraniają. Jest humorzasta - jak każde dziecko, ale ciekawa świata, uczynna, inteligentna, wygadana, rezolutna. Jest bohaterką idealną dla dzieci w wieku przedszkolnym, bo jest ich koleżanką, która ma szafkę obok w przedszkolnej szatni, bo ma identyczne problemy i podobnego misia-przytulankę.

Basia ma dwie mamy i ja nie potrafię powiedzieć, która jest ważniejsza. Przyjęło się sądzić, że ważniejszy jest tekst, nawet, jeśli chodzi o książki dla dzieci. To założenie jest błędne, bo dzieci czytają tekst całościowo, zwracają baczną uwagę na ilustracje i nie są dla nich tylko dodatkiem, ale pełnoprawnym tekstem – tyle, że nie literowym. Dorośli ilustracje lekceważą. Ale tu się tak nie da. Mamą od tekstu jest Zofia Stanecka. O Basi napisała już chyba ze sto tekstów (no tak naprawdę to ponad dwadzieścia, ale to i tak imponująca liczba). Pisze mądrze, pisze niby o niczym, bo o tej zwykłości, o codzienności, o tym, co się znajduje w każdym domu – garnku do ziemniaków, wakacjach pod namiotem, wizycie u dentysty. Ale w tym tkwi siła, w tym, że każdy może się w rodzinie Basi odnaleźć. Będzie miał swoje miejsce przy stole i swoją półeczkę z książkami.

d24byde

Mamą od ilustracji jest Marianna Oklejak. Równie utalentowana, co autorka. Równie z Basią zaprzyjaźniona. Stworzyła nie tylko tło dla słów, ale pełnoprawnych bohaterów – Basia nie mogłaby teraz wyglądać inaczej.

Do tej pory książeczki o Basi były wydawane w większym formacie – tylko jedna historyjka w jednym tomie. Teraz wydawnictwo zebrało kilka historyjek i wydało je razem – bez szkody dla ilustracji, bez szkody dla tekstu, choć w mniejszym, poręczniejszym formacie. Taką Basię łatwo zabrać do plecaka – na ferie, wakacje, do poczekalni u lekarza i do autobusu.

d24byde
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d24byde