Za każdym razem, gdy wracam do Tischnera, zastanawiam się, skąd on wie, jakich słów akurat potrzebuję? I z niesłabnącym zaciekawieniem przyglądam się, jak waży proporcje między tymi, które mają człowieka dowartościować, pogłaskać, a tymi, które powinny nim wstrząsnąć, przestrzec przed przekarmianiem własnego ego.
Ksiądz profesor mówił, że jego zadaniem jest budzenie myśli. Skłaniał do refleksji takimi zdaniami: „Miłość nie przemawia krzykiem. Miłość przemawia milczeniem”. „Człowiek może odczytywać zło, które go dotyka, jako wyzwanie ze strony Boga”. „Czy cierpienie nie jest człowiekowi potrzebne? Czyż nie jest potrzebne po to, żeby człowiek przestał wreszcie w życiu grać cudze role, a był naprawdę sobą? Kiedy przychodzi cierpienie i pyta, jak się nazywasz, trzeba umieć podać mu swe własne imię”.
Lektura tomu „Nadzieja czeka na słowo” — wyboru konferencji, jakie Tischner wygłaszał w czasie rozmaitych rekolekcji — uświadamia czytelnikowi, że wciąż na nowo trzeba odnajdywać w sobie pokłady odwagi i bezinteresowności. „Świat wyprany z wszelkiego ryzyka, bez cienia fantazji, bez cienia wspaniałomyślności i zrozumienia dla poświęceń. Świat »małych urzędników«, dla których poświęcenie jest wariactwem, a bezinteresowność rodzajem choroby umysłowej. Ten świat próbuje was zrobić na swój obraz i podobieństwo. (...) I tak wychowuje się was na wielkich egoistów, ale całkiem małych ludzi. Wydaje się wam potem, że każda zabawka, każdy szczegół świata wam się jakoś należy. (...) Poświęceń można wymagać tylko od siebie — nigdy dla siebie”.
Tischner mówi każdemu, kto chce słuchać: skoro nie jesteś byle kim, to nie możesz żyć byle jak. Nie przestaje przypominać, że jedną z najważniejszych spraw w życiu jest „nie dać w sobie zabić nadziei”.
Autor „Myślenia według wartości” nie nadużywa argumentów religijnych, dzięki czemu do fascynacji jego myślą przyznają się zarówno niewierzący, jak i wyznawcy innych religii niż katolicyzm. Tischner stawia na wolność, do niczego nie przymusza. „Najmocniej czujemy siebie wtedy, kiedy mamy decydować, kiedy mamy rozstrzygnąć. Jesteśmy naszą własną wolnością” — mówi. Artykułuje prawdy, których uniwersalność dostrzegłby zarówno mieszkaniec Tybetu, jak i Szwajcarii. W tomie „Nadzieja czeka na słowo” czytamy: „Rzeczy są: krzesła są, te obrazy są. My stajemy się, my dojrzewamy, w cierpliwości dojrzewamy. Jesteśmy w ciągłym stawaniu się, zawsze coś porzucamy i coś zyskujemy. Kto traci siebie, ten odzyskuje siebie. Sens życia nie leży w tym, żeby mieć, sens życia leży w tym, żeby dać”.
Ależ by nam się dziś przydał ksiądz Tischner... Wracajmy do jego myśli. Nie zestarzała się ani trochę.