Wielki Moff Tarkin wystąpił tylko w jednym epizodzie „Gwiezdnych wojen” (nie licząc krótkiej wstawki z jego udziałem w „Zemście Sithów”) i serialu animowanym "Clone Wars", ale dał się zapamiętać jako kluczowa postać, która zdecydowała o zagładzie rodzinnej planety księżniczki Lei. Wilhuff Tarkin pojawił się z czasem w wielu tytułach z tzw. Expanded Universe – grach, książkach, komiksach – które Disney, po przejęciu praw do marki, wymazał z obowiązującego kanonu. Jednocześnie nowy właściciel „Gwiezdnych wojen” polecił, aby jedna z pierwszych książek nowego kanonu została poświęcona właśnie postaci Wielkiego Moffa.
Tym sposobem „Tarkin” Jamesa Luceno stał się drugą powieścią w nowej linii wydawniczej z logiem „Star Wars”. Nazwisko autora powinno być znane fanom sagi, jako że Luceno odpowiada za takie tytuły jak „Darth Plagueis”, „Sokół Millenium” czy „Czarny Lord: Narodziny Dartha Vadera”. Jego historie często rzucają nowe światło na mniej lub bardziej znanych bohaterów. „Tarkin” pozwala dzięki temu spojrzeć na Wielkiego Moffa z zupełnie nowej perspektywy. Poznać sekrety jego przeszłości i przekonać się, jaki naprawdę człowiek krył się pod maską wyrachowanego dowódcy pierwszej Gwiazdy Śmierci.
Historia opowiedziana przez Luceno rozpoczyna się pięć lat po „Zemście Sithów”, kiedy Darth Sidious siedzi na tronie imperatora i w tajemnicy szykuje nową broń, która zmiażdży wszelkie przejawy oporu. Wilhuff Tarkin zostaje przez niego oddelegowany do Zewnętrznych Rubieży z misją nadzorowania prac przy budowie pierwszej Gwiazdy Śmierci. Wszystko idzie zgodnie z planem, gdy pewnego dnia bazę atakuje statek wypełniony droidami bojowymi. Niespodziewany atak zostaje odparty, jednak Tarkin zachodzi w głowę, kto mógł stać za takim śmiałym aktem agresji. Wszystko wskazuje na ostatnie podrygi separatystów, jednak całe zajście rodzi bardzo wiele wątpliwości...
Wkrótce po tym zdarzeniu Tarkin zostaje wezwany na Coruscant przed oblicze Imperatora. Z jego ust dowiaduje się o kolejnym tajemniczym zajściu i zostaje oddelegowany do wypełnienia tajnej misji u boku samego Dartha Vadera.
Tak zaczyna się wspólna przygoda dwóch potężnych przedstawicieli Imperium, których mogliśmy oglądać razem w „Nowej nadziei”. Luceno poświęca wiele miejsca na zarysowanie relacji, jaka łączyła Wielkiego Moffa i lorda Sith – dzięki temu,oglądając po raz kolejny czwarty epizod, obserwujemy te postacie z nowej perspektywy. Na przykład zaczynamy rozumieć, dlaczego w pamiętnej scenie Vader posłuchał się Tarkina, gdy ten kazał mu przestać dusić jednego z oficerów. „Tarkin” tłumaczy pochodzenie wzajemnego szacunku, jakim darzyli się obaj bohaterowie.
Ogromną zaletą „Tarkina” jest umiejętne wykorzystanie retrospekcji jako środka, którym autor przybliża czytelnikowi tytułową postać. Mam wrażenie, że do połowy około 330-stronicowej powieści więcej czasu spędzałem na poznawaniu młodości Tarkina niż śledzeniu „aktualnego” wątku. Luceno bardzo często spogląda wstecz i robi to tak umiejętnie, że w finale dawne wydarzenia zazębiają się z teraźniejszością. A stopniowe odkrywanie kart buduje odpowiednie napięcie.
„Tarkin” to trzymająca w napięciu powieść (przez cliffhangery na końcu niemal każdego rozdziału nie sposób odłożyć książki), która odpowiada na wiele pytań odnośnie tytułowego bohatera i kreśli niezwykłą relację między nim a Darthem Vaderem. I nie zdziwię się, gdy po skończonej lekturze czytelnika najdzie ochota na (kolejne) obejrzenie „Nowej nadziei”.