Duchowny skomentował zachowanie rządzących. "Pogaństwo przebrane w gusła"
Ksiądz i prawnik dr Kazimierz Bem na antenie radia Tok FM skomentował sytuację ludzi koczujących na granicy polsko-białoruskiej. Kalwiński pastor nie zostawił suchej nitki na wszystkich chrześcijanach, którzy wagę przewiązują do rytuałów i symboli, zapominając o istocie wiary.
We wtorek 24 sierpnia gościem audycji "OFF Czarek" w radiu Tok FM był pastor ewangelicko-reformowany Zjednoczonego Kościoła Chrystusa dr Kazimierz Bem. Kiedy Mariusz Szczygieł wysłuchał wspomnianego podcastu, aż klasnął w ręce. "Nie mogę przejść obok jego wypowiedzi obojętnie - muszę wam je zacytować!" - pisał reportażysta w swoich mediach społecznościowych, nie kryjąc przy tym poruszenia.
Prawnik i duchowny komentował sytuację uchodźców na granicy polsko-białoruskiej. Akcentując wielowymiarowość kryzysu. Bo jest to nie tylko kwestia prowadzonej przez reżim Łukaszenki wojny hybrydowej. Ale i problem działania polskich pograniczników, którzy jego zdaniem nie przestrzegają prawa (a jako chrześcijanie mogliby powołać się na klauzulę sumienia i nie odmówić wykonania rozkazów), a przede wszystkim sprawa "podejścia nas, jako ludzi wierzących, do drugiego człowieka".
W rozmowie z Cezarym Łasiczką ksiądz dr Kazimierz Bem, który jako prawnik zajmował się prawami uchodźców, mówił o przedstawicielach różnych kościołów, także własnego, których brakuje dziś na granicy. Zastanawiał się też, co robią zatrudniani przez straż graniczną kapelanie. Ale nie to było przedmiotem cytatów na profilu Mariusza Szczygła. Uwagę reportażysty przykuły ogólne wnioski, które pastor wysunął na postawie obserwacji zachowania wobec uchodźców znacznej części społeczeństwa polskiego, która z chęcią odwołuje się do etyki i wiary.
Jego zdaniem stosunek części Polaków do koczujących na granicy ludzi, choć może nie wszyscy okażą się uchodźcami (ale to powinno zweryfikować państwo), jasno pokazuje, że lekcje religii nie uczą moralności.
Zobacz: Donald Tusk nie chce krzyży w szkołach? Siemoniak: To PiS jest najgorszym przyjacielem Kościoła
- Katecheza, którą wprowadzono w Polsce po 89. roku, poniosła absolutną klęskę, jeżeli miała kształtować postawę chrześcijańską i wiedzę chrześcijańską. Ludzie nie wiedzą, czym jest chrześcijaństwo i jak się objawia. Jedyne, co jej się udało przekazać to tę obsesję kościoła z połowy XX wieku na temat aborcji i na temat zygotek, o których Biblia w ogóle się nie wypowiada. Nie istnieje tam pojęcie życia poczętego, cywilizacji życia, to są wymysły. Część z nich stworzył Jana Pawła II - mówił na antenie radia Tok FM ksiądz dr Kazimierz Bem, który cytował za to fragmenty Biblii o uchodźcach i przytaczał przypowieść o miłosiernym Samarytaninie.
- Chrześcijaństwo nie sprowadza się do tego, żeby ludziom zaglądać w życie. W szczególności w łóżka i pewne okolice między nogami. Bycie chrześcijaninem sprowadza się do życia w sposób godny, czyli właściwie dostrzeganiu wśród obcych, bardzo różnych od nas, bliźniego - zapewniał.
Natomiast sytuacja w Usnarzu Górnym pokazuje jego zdaniem, że niestety nie tylko nie chcemy podać potrzebującym wody, ale jeszcze planujemy wynagradzać tych, którzy tego zabraniają.
Luterański ksiądz nie zostawił suchej nitki na rządzących, którzy tak chętnie pokazują się w kościele i odwołują do symboliki wiary. Religię postrzegając bardziej jako obrzędowość, a nie etykę.
- To się kiedyś dla Polaków bardzo źle skończy - odpowiada zapytany przez Łasiczkę o postawę płynącą z góry. - Tylko dlatego, że ktoś łapie hostię podczas mszy świętej, czy fotografuje się z takim księdzem, który tak naprawdę jest przebranym biznesmenem, wcale nie oznacza, że to jest chrześcijaństwo - podkreślił pastor. - To, co oni robią, to jest jakieś pogaństwo przebrane w gusła.
Trwa ładowanie wpisu: instagram