Trwa ładowanie...
recenzja
30-05-2012 11:20

Droga się nie kończy

Droga się nie kończyŹródło: Inne
d2bfrjx
d2bfrjx

Droga 66 to "główna ulica Stanów Zjednoczonych", Droga-Matka, urzeczywistnienie amerykańskiego mitu wędrówki. Gdy prawie sto lat temu oddano ją do użytku, liczyła 3939 kilometrów i przecinała trzy strefy czasowe. Route 66 stała się w dużej mierze osią historii Nowego Kontynentu. W okresie Wielkiego Kryzysu tysiące farmerów podróżowało, a właściwie uciekało nią na Zachód, po drugiej wojnie światowej wracali nią żołnierze, a w latach pięćdziesiątych stała się pierwszym szlakiem turystycznym. W 1985 roku Drogę 66 skreślono z listy szos krajowych, ponieważ przestała odpowiadać wymogom nowoczesnych dróg międzystanowych; okazała się zbyt wąska i zbyt kręta. Po chwili pojawiła się jednak na innej liście – liście najważniejszych zabytków Ameryki. Najnowsza książka Doroty Warakomskiej to przewodnik po miejscach-symbolach, które ocaliły Drogę 66 od zapomnienia, punktach bez których była by ona tylko (wąską i krętą) linią na mapie.

Droga 66 to w dużej mierze przewodnik gastronomiczny. Wiemy już, że w Eat-Rite o każdej porze dnia i nocy można zamówić klasyczne amerykańskie śniadanie, czyli jajecznicę z ziemniakami, w Shake’n’Shake serwują słynne steak bugery (siekane kotlety), a "gdyby Bóg robił omlety, smakowałyby tak, jak te w Lou Mitchell’s”. Nie muszę dodawać, że na deser koniecznie trzeba zajrzeć do lodziarni Ted Drews w St. Louis – podają tam "betony", najtwardsze i zarazem najlepsze lody świata. Oprócz barów i knajpek, przy Drodze 66 istnieje wiele muzeów. Sporą popularnością cieszy się kolekcja dystrybutorów paliwa stworzona przez Billa She’a. Pewną atrakcję stanowi też teksańskie muzeum drutu kolczastego (uznane przez magazyn “Time” za jedną z pięćdzisięciu największych atrakcji przydrożnych Ameryki). W Amarillo natomiast znajduje się słynne Muzeum Dynamitu, będące pewną formą nieustającego happeningu i żywego dialogu ze społeczeństwem. Założyciel muzeum, Stanley Marsh 3, tworzy między innymi nietypowe znaki drogowe; na
jednym z nich widnieje napis “road does not end” – “droga się nie kończy”. Na Drodze 66 spotkać można też wielu bohaterów Ameryki, a jak zauważył Oscar Wilde “Amerykanie zawsze kochali swoich bohaterów i zawsze wybierali ich spośród ludzi wyjętych spod prawa”. I tak, tuż za St. Louis znajdują się jaskinie, w których niegdyś ukrywał się Jesse James (zabity “przez tchórzliwego Roberta Forda”), w Sprigfield Dziki Billy Hickock odbył swój pierwszy pojedynek rewolwerowy, a Galena słynie z knajpy prowadzonej przez panią Steffleback, która pewnego razu okradła i zabiła jednego ze swoich klientów. Warto nadmienić, że budowę Drogi 66 wspierał sam Al Capone.

Już na samym wstępie Dorota Warakomska podkreśla, że uwielbia Amerykę. Miałam więc pewne obawy, że uwielbiebie to zniekształci jej obserwacje; że Droga 66 stanie się odą do Ameryki, pieśnią pełną zachwytu i oddania. Dziennikarka zachowuje jednak pewien dystans, z którego jest w stanie dostrzec pojawiającą się czasem u Amerykanów skłonność do kiczu i tanizny. Z wyraźnym rozbawieniem opisuje na przykład muzeum Jessego Jamesa, którego główną atrakcją jest woskowa figura J. Franklina Daltona – staruszka utrzymującego, że to on jest prawdziwym Jesse Jamesem… Dość septycznie podchodzi też do ducha Clarka Gable’a pojawiającego się w gmachu Oatman Hotel. Ostatecznie podróż Warakomskiej to mądre, uważne i przede wszystkim bardzo wnikliwe studium wczorajszej i dzisiejszej Ameryki. Co istotne, pisarka nie skupia się na geografii kontynentu, ale na jego mieszkańach. Zamiast pejzaży, przedstawia portrety. W ten sposób książka Warakomskiej staje się opowieścią o współzależności: o pewnych ludziach, którzy
przywrócili Drogę 66 do życia i o pewnej drodze, która pozwala tym ludziom żyć.

Droga 66 jest ważną pozycją w czasach, w których większość pisarzy koncentruje się na południu Francji i wyspach Italii; na tym co z definicji bardziej wyrafinowane, wyszukane, lepsze. Warakomska oferując pewną alternatywę dla tych, którym przejadły się kozie sery, trufle i oliwki, zaprasza na hamburgera. Mi smakowało.

d2bfrjx
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2bfrjx