Mieszane uczucia mam wobec tej pozycji, muszę przyznać obiektywnie. Zapowiadała się ona bardzo obiecująco – wojenna zawierucha, losy kilku kobiet splątane ze sobą, tytułowe niedoręczone listylisty i przyczyny takiego stanu rzeczy. Tajemnica, nieco historii, pewnie jakaś miłosna intryga – tego się więc spodziewałam. Tymczasem jest nieco inaczej, niż obiecywał wydawca. Trzy kobiety co prawda są: Emma, młoda, świeżo upieczona żona lekarza, naczelniczka poczty Iris i amerykańska dziennikarka Frances. Jest też nieco wojennych historii. Żeby być sprawiedliwym należy dodać, że niedoręczony list także się tu znajdzie. Czego zatem brakuje?
Powieść jest sztuczna i pretensjonalna. Autorka dała popis pisarstwa przeładowanego emocjami, lecz tworzenie porównań, jakich pełna ta książka zdecydowanie bardziej pasowałoby do powieści, której akcja rozgrywa się w XVII lub XIX wieku, a nie w czasie wojny w wieku dwudziestym. Fabuła mógłaby zostać z pewnością przez innego autora rozwinięta w naprawdę dobrą powieść. Tu natomiast mamy wyłącznie zmarnowane szanse. Mimozowate, naiwne, żyjące mrzonkami kobiety i wiele niedokończonych wątków, zamkniętych w historii, której niestety nie czyta się z przyjemnością – nie jest to z pewnością mój wymarzony typ powieści. To trochę tak, jakby autorka miotała się między gatunkami, nie wiedząc, który ma być dominujący i któremu poświęcić więcej uwagi. Przez ten zabieg Niedoręczony list balansuje między nimi, nie jest ani dobrą powieścią obyczajową, że o historycznej już nie wspomnę, nie jest również dobrym romansem (bo i takie się zdarzają). Szkoda.