Historia Randy’ego Pauscha, amerykańskiego wykładowcy, który w niekonwencjonalny sposób pożegnał się ze studentami, bliskimi i światem, jest dość dobrze znana głównie za pośrednictwem Internetu. Zapis wideo „ostatniego wykładu” można znaleźć w sieci, natomiast wydawnictwo Nowa Proza prezentuje przesłanie Pauscha w wersji książkowej. Sięgając po tę pozycję zawsze można żywić obawę, iż będzie to lektura pesymistyczna, nie pozostawiająca nadziei, burząca porządek życia. Zapewniam, że jest inaczej…
Kiedy umiera się przedwcześnie, pozostaje żal i poczucie niespełnienia. Tyle jeszcze jest do zrobienia, tyle jeszcze można przeżyć, zobaczyć, powiedzieć, a tym czasem ziemska egzystencja dobiega końca. Trudno zachować optymizm, wiedząc, że czasu coraz mniej. Randy’emu Pauschowi udaje się zachować radość życia do końca. Jak to możliwe? Wszystko wyjaśnia w ostatnim wykładzie, który stanowi formę przesłania. Jest to testament naukowca, który nie chce dokonać podsumowania swoich osiągnięć naukowych. Jest to ostatnie słowo człowieka, który na swoim przykładzie oraz ludzi, którzy mu towarzyszyli w codziennej wędrówce, chce podzielić się doświadczeniem, cennymi spostrzeżeniami, które pomogły mu osiągnąć to, czego pragnął. Przy czym, nie unika również krytyki swojego postępowania, bez wstydu wskazuje również na to, czego mu się w życiu nie udało, chociażby przez swój trudny charakter.
Książka jest napisana w nieco amerykańskim stylu. Z typowym optymizmem, charakterystycznym podejściem do drugiego człowieka. Można dostrzec pewne kulturowe różnice, jakie istnieją w postawie Amerykanów i Europejczyków. W wykładzie Pauscha jest wiele otwartości, nastawienia na pozytywne aspekty życia. Ostatni wykład ma znamiona poradnika, „co zrobić, aby być szczęśliwym”, nie mniej w niczym to nie przeszkadza, aby po tę lekturę sięgnąć. Być może natchnie optymizmem, zostawi cenną radę lub wskazówkę.
W przesłaniu Pauscha można znaleźć między innymi takie zalecenia: Nie bójmy się marzyć i dążyć do spełnienia pragnień na pozór nie do spełnienia. Nie bójmy się porażek, bo one wzbogacają nas w doświadczenia. Nie bójmy się barier, które pojawiają się na naszej drodze: „Mury wyrastają przed nami z konkretnego powodu” – zawsze trzeba próbować je obalać. Należy dzielić się swoimi doświadczeniami, pomagać innym realizować marzenia i zawsze grać w zespole. Zbyt wiele czasu marnujemy na rzeczy nieważne, banalne. Tracimy energię inwestując w złe emocje i przedsięwzięcia. Łatwo uwierzyć głównemu bohaterowi, ponieważ daje on niesamowite przykłady na to, że w bardzo prosty sposób można coś w życiu osiągnąć, poprzez życzliwy gest, dobre słowo – które otwiera ludzkie serca i umysł.
Randy Pausch wiele miejsca poświęca swoim rodzicom i dzieciństwu. Lekcja wychowania, jaką odebrał była niezwykle owocna i bezpośrednio wpłynęła na jego dalsze losy. Rola rodziców i ich podejście do życia niebagatelnie odcisnęła piętno na autorze „ostatniego wykładu”. To trochę jak wygrać los na loterii, bo to, gdzie przyszło się nam urodzić nie zależy już od nas, natomiast wszelki potencjał, który z tego wypływa możemy wykorzystać mniej lub bardziej mądrze – i to często stanowi nasz podstawowy życiowy kapitał.
Mimo iż wiadomo od początku, że „narrator” na pewno umrze – lektura jest bardzo krzepiąca i budująca. Nigdy nie wiadomo, kiedy nam wypadnie „ostatni wykład’ – bo na podstawie książki Pauscha, sądzę, że każdy z nas mógłby, a może nawet powinien – takie ostatnie przesłanie zostawiać potomnym, w jakiejkolwiek formie, aby pomóc im zmagać się z trudnościami i oszczędzić czasu na podejmowanie bezsensownych starań. W sztafecie życia warto starannie i w przemyślany sposób przekazać pałeczkę następnemu, który biegnie do swojego celu.