Czy warto się ich bać?
Niestety zmiana zatrudnienia niewiele pomaga, bo w chatce Jasia i Małgosi na roztrzepaną czarownicę również czyhają straszliwe niebezpieczeństwa. Nie lepiej ma się biedny wampirek, któremu uszczerbki na uzębieniu uniemożliwiają wypełnianie jego naturalnych obowiązków.
Obie książeczki w lekki, zabawny sposób pokazują dzieciom teatralizację postaci potworów - bo przecież po lekturze wszyscy już rozumiemy, że te okrucieństwa czarownic i wampirów nie dzieją się naprawdę, że czarownica Marysia i wampir Władek (tak, w oryginale też ma na imię Władysław!) to w gruncie rzeczy biedni mali pechowcy, jedynie przybierający mroczne akcesoria swojego fachu.