Tytuł jazzowej piosenki z 1934 r. – „Gwiazdy spadły na Alabamę” – pojawia się w najnowszej powieści Fannie Flagg kilkakrotnie i nieprzypadkowo. Ta nostalgiczna melodia przypomina głównej bohaterce książki minione lata świetności, symbolizując równocześnie utraconą młodzieńczą naiwność. Historię Maggie Fortenberry – niegdysiejszej miss Alabamy, zdegradowanej do roli sfrustrowanej życiem agentki nieruchomości – poznajemy stopniowo, właśnie przez pryzmat wspomnień i mglistych urywków zdarzeń. W ten nieco enigmatyczny sposób tworzy autorka melancholijny portret „upadłej gwiazdy” – kobiety samotnej i niespełnionej. To główna, choć nie jedyna, wyrazista postać żeńska we Wciąż o tobie śnię. Książka obfituje bowiem w problematyczne bohaterki: zarówno złe (do szpiku kości), jak i dobre (choć nie doskonałe). Ich miejscami humorystyczne, zagmatwane losy krzyżują się w jednym punkcie – pewnym bardzo starym i bardzo tajemniczym domu ze wzgórza.
Wciąż o tobie śnię jest szablonową, zakończoną wręcz modelowym happy endem, powieścią obyczajową o piętnie przeszłości. Lekka, tchnąca optymistyczną wiarą w piękno życia fabuła niewątpliwie uprzyjemnia lekturę, tworząc nastrojowy klimat rodem z baśni. Bo bajkowa to opowieść – z klasycznym morałem i idyllicznym zakończeniem. Rażąca utopijność przesłania, jak również pewna naiwność prezentowanych przez bohaterów postaw sprawia miejscami wrażenie sztuczności. Być może to celowa stylizacja, za pomocą której autorka realizuje jeden z powieściowych wątków – słabość do świata rodem z filmów, przejawianą przez estetkę Maggie. Jej umiłowanie klasyki i piękna w dawnym wydaniu współgra także z retrospekcyjną formą powieści. Obok wątków współczesnych, dotyczących bieżących potyczek bohaterek, pojawiają się historie z przeszłości – tej bardzo dawnej, ale i całkiem bliskiej. Rozczarowują opowieści dotyczące dyskryminacji rasowej w Alabamie lat 60-tych – trochę zbyt pobieżne i mało rozbudowane. We Wciąż o tobie
śnię klimat amerykańskiego Południa jest niestety słabo wyczuwalny.
Mimo częstych zmian perspektyw, tempo akcji chwilami nuży – dla przeciwwagi autorka systematycznie wprowadza „wątki-rozruszniki” ubarwiające treść. Z ich realizacją bywa jednak różnie. Kryminalna zagadka wystawionego na sprzedaż domu pojawia się w drugiej połowie książki w sposób nieoczekiwany i dość chaotyczny. Wątek intrygujących okoliczności śmierci pierwszego właściciela willi budzi niedosyt, a także uzasadnione wątpliwości co do wiarygodności pomysłu. Nieco lepiej wypada przewodni motyw powieści – czyli misterny plan „zaradzenia” prozie życia, uknuty przez główną bohaterkę. Trzyma w napięciu głównie za sprawą humorystycznych zbiegów okoliczności, w których piętrzeniu autorka nie zna umiaru. Zabrakło go także przy tworzeniu punktu kulminacyjnego powieści – opis sennego koszmaru Maggie i jego nadspodziewanie dobrych skutków jest nieco przesadzony. „Wciąż o tobie śnię” zyskuje natomiast dzięki postaciom – w tym literackim babińcu dostrzec można całą gamę skrajnie różnych, mniej lub bardziej komicznych,
bohaterek. Obok nieszczęśliwej Maggie poznajemy Brendę – członkinię Anonimowych Podjadaczy, którą wyprzedaż torebek interesuje bardziej niż własny domniemany zawał serca. Towarzyszy jej Ethel – niespełna dziewięćdziesięcioletnia malkontentka, która barwie włosów zawdzięcza zaszczytne miano „Fioletowej błyskawicy”. Duchowa obecność zmarłej szefowej trójki bohaterek – karlicy Hazel – jest dopełnieniem optymistycznej wymowy ogólnej książki. Pikanterii dodaje natomiast fabule postać nikczemnej pracownicy konkurencyjnej agencji nieruchomości – Maggie i jej przyjaciółkom z pracy nieustannie zagraża wredna Babs. Fannie Flagg być może nie udało się stworzyć powieści idealnie spójnej i trzymającej w napięciu do ostatniej strony, jednak w kreacji bohaterów wykazała się niemałą pomysłowością.
Wciąż o tobie śnię jest jedną z tych książek, które szybko się czyta i równie szybko zapomina. To lekka i przyjemna w odbiorze opowieść, ze wzbudzającymi sympatię postaciami oraz elektryzującym wątkiem tajemnicy sprzed lat. Tego typu proza raczej nie zaskakuje, ważne jednak, by w ostatecznym kształcie nie odstręczała nadmierną banalnością. Autorce Wciąż o tobie śnię udało się zgrabnie wypośrodkować powyższe kwestie. Sielankowy optymizm przebijający stopniowo z kolejnych rozdziałów, by w wielkim finale zabłysnąć pełnią mocy, jest co prawda mało przekonujący – chyba jednak nie o realizm zdarzeń pisarce chodziło. Historia Maggie ma wzruszać, bawić i budzić nadzieję – stąd wybrana przez autorkę konwencja po trosze bajkowej, po trosze utopijnej opowieści. Może mało to wszystko odkrywcze, miejscami nieco naiwne – finalny efekt uszczęśliwienia odbiorcy budującym happy endem udało się jednak uzyskać.