"Dobra krew" - tom reportaży o Nieńcach
Powoziłam zaprzęgiem reniferów, chodziłam w ubraniach z ich skór, robiłam nici ze ścięgien, jadłam surowe mięso
"Powoziłam zaprzęgiem reniferów, chodziłam w ubraniach z ich skór, robiłam nici ze ścięgien, jadłam surowe mięso"- wspomina Magda Skopek, która spędziła kilka miesięcy na półwyspie Jamał wśród Nieńców. Swoją wyprawę opisała w wydanej właśnie książce "Dobra krew". **
"Ja" w języku Nieńców znaczy ziemia, "mał" oznacza koniec, czyli po nieniecku Jamał to "koniec ziemi".Geograficznie to półwysep arktycznej Rosji wcinający się na 700 kilometrów w Morze Karskie. Społeczność Nieńców, rdzennych mieszkańców północnej Syberii liczy około 40 tys. osób. Część z nich zachowała do dziś dnia tradycyjny, koczowniczy tryb życia związany z wypasem reniferów, które dla człowieka tundry są wszystkim: źródłem pożywienia, ubrania, budulca namiotów, środkiem transportu.
"Dwa miesiące koczowałam w tundrze środkowo-zachodniego Jamału z nieniecką rodziną Akatteto (co znaczy: dużo u nich ich reniferów). Mieszkałam w czumie - nienieckim domu. Czum to namiot z długich drewnianych żerdzi pokrytych zimą skórami renów, a w lecie brezentem. U góry czumu jest okrągły otwór. Tędy ucieka dym z ogniska. W lecie Nieńcy przenoszą się z miejsca na miejsce co dwa-trzy dni. Wtedy pakują wszystko na sanie, zaprzęgają renifery i ruszają w drogę. Każda rzecz ma na saniach swoje miejsce, każda czynność jest wykonywana w określonej kolejności" - opowiadała Magdalena Skopek w rozmowie z PAP.
Dieta Nieńców to niemal wyłącznie mięso i ryby: surowe, solone, gotowane, wędzone. Zabicie rena to wielka uczta dla całej rodziny, a gość dostaje najsmaczniejsze, jeszcze ciepłe, bo przed chwilą wyciągnięte z brzucha renifera kąski: nerki, wątrobę, szpik. W tundrze to jedyne źródło witamin, dlatego je się surowe mięso i pije krew. Zużywa się wszystko do najmniejszej kosteczki. Krew, która zazwyczaj jest kojarzona ze śmiercią, z wojną u Nieńców krew jest życiem, dobrem, pokarmem. Jedyne roślinne elementy w diecie Nieńców to jagody z tundry, zdarzają się jednak zimne lata, w których krzewinki nie owocują. Jak zauważa Skopek w ostatnich latach dużym problemem w diecie mieszkańców tundry staje się coraz bardziej dostępny cukier, który niszczy zęby.
Powstałe w ostatnich dekadach relacje z życia ludów dalekiej Północy akcentują problem alkoholizmu wśród nich. Te nacje, podobnie jak Indianie, nie są genetycznie przystosowane do picia alkoholu, który szkodzi im zdecydowanie bardziej, niż np. mieszkańcom Europy - szybciej się upijają, po alkoholu częściej zachowują się nieracjonalnie i agresywnie, łatwiej się też uzależniają. Magdalena Skopek przyznaje, że słyszała o tych problemach, ale w grupie Nieńców, wśród których żyła, alkoholu właściwie się nie piło. Jej zdaniem wiele zależy od zwyczajów danej rodziny, a także odległości od sklepu.
"Jeżeli do najbliższego miejsca, gdzie można kupić alkohol jedzie się kilka dni, to nie sposób zbyt często pić na umór. Moi gospodarze pili bardzo wstrzemięźliwie - butelka wina wystarczała dla pięciu osób, a gdy była okazja to kosztowali też piwa. Nie lekceważąc problemu alkoholizmu wśród ludów północy można zauważyć, że są tam także spore grupy ludzi, którzy właściwie nie piją" - mówiła Skopek.
Wśród Nieńców, tak jak wśród innych ludów Północy, duży problem stanowią samobójstwa, często popełniane z niezrozumiałych dla obserwatora z zewnątrz powodów. Przyczyny tego zjawiska nie zostały dotąd wyjaśnione, naukowcy przypuszczają, że ma na to wpływ surowy klimat, mała ilość światła. Każdy nieniecki ród ma w tundrze swój cmentarz (halmier). Nieńcy nie zakopują ciał, zmarłego chowa się w drewnianej skrzyni. Razem z ubranym odświętnie zmarłym zostawia się przedmioty, które należały do niego za życia.
Książka " Dobra krew " opisuje wyprawę, którą Magdalena Skopek odbyła w lecie 2010 roku. Rok później powróciła w tundrę w zimie, w lutym. Udało jej się zamieszkać z tą samą nieniecką rodziną. "W zimie Nieńcy przenoszą się z miejsca na miejsce dużo rzadziej. Zimują w czumach, gdzie póki pali się w przenośnym piecyku jest całkiem ciepło, ale nad ranem woda zamarza we wszystkich naczyniach. Gdy wieje syberyjski wiatr ze śniegiem - purga - można zabłądzić już po kilku metrach spaceru, nie widzi się własnej wyciągniętej dłoni" - wspominała Skopek. Jej zdaniem przyszłość Nieńców - koczowników jest bardzo niepewna.
"Z jednej strony oni sami asymilują zdobycze cywilizacji, to zrozumiałe, że chcą żyć wygodniej, nie można ich przecież zamknąć w skansenie. Z drugiej strony eksploatacja jamalskich złóż gazu ziemnego powoduje, że tereny koczowników kurczą się z zastraszającym tempie, na miejscach wiosek z drewnianymi chatami w ciągu kilku lat wyrastają blokowiska, na półwyspie osiedla się bardzo wielu Rosjan i Ukraińców. Trudno przewidzieć, jak potoczą się losy ostatnich europejskich koczowników" - dodała Skopek.
Autorka książki, Magdalena Skopek jest absolwentką Politechniki Gdańskiej, zrobiła doktorat z fizyki. Związana z Sopockim Klubem Żeglarskim, w 2000 roku zdobyła wicemistrzostwo świata w Formule Windsurfing do 21 lat. W 2010 roku otrzymała nagrodę Kolos za "doświadczenie koczowniczego trybu życia za kołem polarnym". Planuje kolejne wyprawy na daleką Północ. Książka "Dobra krew" ukazała się nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN. **
Książka ukaże się*19 września 2012r.,*nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN.