"Diabły z Bassa Modenese". Jak rodziców 16 dzieci oskarżono o pedofilię i satanistyczne rytuały
16 dzieci odseparowano od rodziców. Zostali oskarżeni o porażające czyny wobec swoich dzieci, o pedofilię i przynależność do satanistycznej sekty, która pod wodzą księdza odprawiała seksualne rytuały. Niektórzy rodzice nie dożyli finału tej wstrząsającej sprawy.
Zaczęło się od historii przedszkolanki. Lorena Morselli przeszła koszmar długiego i bolesnego procesu sądowego. Została oskarżona o satanistyczne rytuały i przemoc seksualną wobec czwórki swoich dzieci, które jej odebrano i nigdy więcej ich nie zobaczyła. W listopadzie 1998 r. w domu jej i męża pojawiła się policja z nakazem z sądu dla nieletnich. Ośmioletnia bratanica Loreny, Cristina, oskarżyła ich o udział w sekcie morderców, którzy nocami zabierali swoje dzieci na cmentarze, wypożyczali gangowi pedofilów i zmuszali do uczestnictwa w satanistycznych rytuałach, w trakcie których składano ofiary z ludzi.
W ciągu kilku godzin rodzicom odebrano czwórkę dzieci. Żeby Lorenie nie zabrano także piątego, jeszcze nienarodzonego, uciekła za granicę. Nie uciekła jednak od wyroku. Małżeństwo sąd pierwszej instancji skazał na 12 lat więzienia. Po dwóch procesach odwoławczych zostali uniewinnieni. Przejęte przez włoską opiekę społeczną dzieci dorastały w przekonaniu, że rodzice muszą zapłacić za wyrządzone im krzywdy. Tyle że nie było żadnej pedofilii, żadnej sekty, żadnych morderstw i krzywd.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Audiobooki, od których się nie oderwiecie. Masa superprodukcji
Najmroczniejsze śledztwo współczesnych Włoch
- Opieka społeczna zabrała nie tylko moje dzieci – opowiada Lorena po latach. W latach 1997-1998 r. opieka społeczna odebrała w sumie aż 16 dzieci z rodzin, które oskarżono o to samo: pedofilię i udział w satanistycznych rytuałach.
Po ponad dwóch dekadach sprawą postanowił zająć się dziennikarz śledczy Pablo Trincia. Po tym, jak poznał historię Loreny, zdecydował się zagłębić w szokującą sprawę, która rozpalała Włochy pod koniec lat 90. Efekty swojego, trwającego przeszło 4 lata śledztwa, opublikował w szokującej książce "Diabły z Bassa Modenese".
Dziennikarz opisuje m.in. historię Federico Scotta i jego żony, do których w lipcu 1997 r. zapukała policja z nakazem przeszukania. Nie znaleźli nic nielegalnego, ale mimo to zabrali ich 3-letnią córkę i malutkiego syna. Dzieci przekazano opiece społecznej. Rodzice nigdy ich już nie zobaczyli. Zostali zaś oskarżeni o pedofilię i udział w sekcie krzywdzącej dzieci.
Tej samej nocy policja pojawiła się także u ich sąsiadki - Franceski. Odebrali jej 8-letnią córkę, którą umieścili w domu prowadzonym przez zakonnice. Dziewczynka miała oskarżyć Scotta o molestowanie seksualne, matka rzekomo miała o wszystkim wiedzieć, miała być jednym z diabłów. Franceska odebrała sobie życie, skacząc z 5. piętra. Federico Scotta zaś trafił do więzienia. Spędził w nim 8 lat, by finalnie zostać uznanym za... niewinnego.
(na zdjęciu poniżej, Federico Scotta)
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Opisy krzywd, które miały spotkać dzieci, są przerażające. Niektóre wręcz nie do powtórzenia. Córka wspomnianej wyżej Loreny zeznawała, że ojciec molestował ją w szopie żelaznym prętem. Jej brat Pietro z kolei wyznawał, że gwałcił go wujek, a rodzice zmuszali do zabijania innych dzieci.
Szczególnie szokujące są historie o sekcie, która miała istnieć w regionie Bassa Modenese – sekcie, która odprawiała straszne, krwawe rytuały na jednym z cmentarzy i w opuszczonym zamku.
"Oprócz mnie były tu inne dzieci, a niektóre dzieci kazały mi zawołać jeszcze inne. Przebierali nas za diabły, a dorośli byli przebrani za diabły i wampiry" - przytacza jedno z zeznań autor książki, w której można przeczytać, jak wyglądały te rytuały, co robiono dzieciom, gdzie je wieszano i co działo się z ciałami, ale tego wam tu oszczędzimy.
W "Diabłach..." takich historii jest mnóstwo. W niemal każdym przypadku chodziło o dziecko, które w rozmowach z psychologami miało ujawnić, że było ofiarą molestowania seksualnego. Następnie po zeznaniach dzieci rodziców aresztowano, sądzono, maluchy na zawsze trafiały do innych rodzin, kompletnie odcinając się od swoich krewnych czy znajomych. Zaczynały totalnie nowe życie.
W międzyczasie wielu rodziców, po długich procesach apelacyjnych, wychodziło na wolność. Niektórzy umierali, nie doczekawszy się finału sprawy. Trincia opisuje np. historię księdza, którego posądzono o bycie liderem satanistycznej sekty. Dostał ataku serca w gabinecie swojego prawnika, gdy dowiedział się, że grozi mu spędzenie ponad dekady w więzieniu.
Pablo Trincia w swoim śledztwie dotarł do pierwszego dziecka, od którego zaczęła się sprawa gangu pedofilów. Tak jak w przypadku epidemii mówi się o "pacjencie zero", tak w tej sprawie pierwszą ofiarą miał być chłopiec o imieniu Dario. To po jego zeznaniach ruszyła lawina oskarżeń, zatrzymań i wyroków.
"Z ust tego niestabilnego emocjonalnie i psychicznie dziecka wyjeżdżały na sygnale policyjne radiowozy i robiły nalot na całe rodziny, które po chwili przestawały istnieć. Słów Daria użyto do wywrócenia do góry nogami życia innych istot. Nawet jego sny były uważnie badane w poszukiwaniu wskazówek" - pisze Trincia.
Traumatyczne wydarzenia, których nigdy nie było
Pod koniec lat 90. Włosi byli wstrząśnięci doniesieniami o pedofilach. Każdy chciał surowych procesów. Rząd dopiero co przyjął nowe prawo, pojawiły się organizacje walczące z przestępczością seksualną itd. Wszyscy chcieli dobra dzieci, co jest jasne.
Tyle że wielu "ekspertów" nie miało odpowiedniego przeszkolenia w prowadzeniu takich spraw. Nikt nie chciał przeoczyć pedofilii. Słowa dzieci brano za pewnik, ale też dokładano sobie swoją interpretację. Z drugiej strony silne było w tym czasie zjawisko tzw. satanic panic, które nakręciło sprawy z Bassa Modenese do niemożliwych wręcz rozmiarów.
Strach przed sektami w latach 80. czy 90 był potężny - nakręcony m.in. przez historię mordu dokonanego przez grupę Mansona czy publikację książki "Michelle Remembers" o dziewczynie, która w trakcie sesji terapeutycznych odkrywa, że jako dziecko była ofiarą organizacji satanistycznej.
Zbiorowa histeria na temat satanistów czających się na każdym rogu nie ominęła Włoch. Tuż przed wybuchem skandalu z "Diabłami z Bassa Modenese" trwał inny - wokół rzekomego stowarzyszenia Małe Dzieci Szatana, które miało wykorzystywać maluchy. W czerwcu 1997 r. po miesiącach medialnego szumu, oskarżeni w tej sprawie mężczyźni zostali uniewinnieni. Chwilę później pojawiły się pierwsze historie o pedofilach z Bassy.
Pablo Trincia wykonał potężną robotę, docierając nie tylko do bohaterów tamtych wydarzeń, ale też do stosów dokumentów z lat 90. W trakcie swojego śledztwa dotarł finalnie do kaset wideo z przesłuchań dzieci. "Chłopiec w białym swetrze i kamizelce siedział przy stole z kartką i długopisem. Nad nim z sufitu zwisał mikrofon. Za nim żółty kaloryfer przymocowany do ciemnoszarej ściany. Chłopiec mówił: ‘Pierwszemu dziecku musiałem wbić nóż w serce, potem jeszcze jednemu, drugie musiałem przywiązać do betonowego słupa (...) musiałem je pozostawić nad ogniem godzinę (...) a trzecie biczowałem, a wtedy już nie żyło i musiałem mu wbić nóż w plecy’" - przytacza.
80 nagrań rozmów dzieci z tą samą psycholożką - Valerią Donati. Pablo Trincia ze szczegółami opisuje, jak wyglądały przesłuchania dzieci i jakimi nienaukowymi metodami wyciągano z nich oskarżenia pod adresem rodziców. Było kilka organizacji walczących z pedofilią, które angażowało swoich ekspertów do śledztw i ci sami eksperci uczestniczyli potem w procesach "Diabłów z Bassa Modenese". Trincia pisze o pieniądzach, które płynęły do organizacji, o koszmarnych nadużyciach psychologów i opiekunów społecznych. Rozpisuje cytaty z przesłuchań. Będziecie się łapać za głowę, czytając je.
W tej sprawie diabły i pedofile byli tworami dorosłych, które na siłę wciśnięto dzieciom. "Gdy słuchałem tego w kuchni, kilkukrotnie o mało nie zakrztusiłem się kawą. Te nagrania zdawały się pochodzić z równoległego wymiaru, któremu obcy był rozum i zdrowy rozsądek" - pisze Trincia.
Zanim procesy się kończyły, dzieci układały sobie życie w nowych rodzinach i nie chciały wracać do biologicznych rodziców. A śledztwa? Wydawały się absurdalne, oparte z jednej strony na drobnych poszlakach, a przede wszystkim na zeznaniach kilku psychologów.
"Adwokaci i psycholodzy obrony kwestionowali metody pracowników opieki społecznej w Mirandoli, mówili o sugerowaniu, warunkowaniu, sterowaniu wypowiedziami i podawaniu wyraźnych sugestii podczas rozmów, by nakierować dzieci na potwierdzenie apriorycznie ustalonej i bezpodstawnej tezy oskarżenia. A dokonały tego psycholożki, które, co same przyznają, nie miały wcześniej doświadczenia w takich przypadkach. Dla sądu dzieci były jednak wiarygodne. Koniec i kropka" - pisze autor "Diabłów z Bassa Modenese".
Z jednej strony pieniądze i rażąca niekompetencja urzędników, z drugiej satanic panic. Kto w tej historii był prawdziwym diabłem? Co dziś o sprawie mówią dorośli bohaterowie "pedofilskiej" afery? Książka "Diabły z Bassa Modenese" to wstrząsająca lektura, o której nie da się zapomnieć. I z pewnością jeszcze nie raz usłyszymy o tej sprawie, bo po publikacji śledztwa Pabla Trinci pojawiły się głosy włoskich polityków, że należy rozliczyć tych, którzy odpowiedzialni są za krzywdy tak wielu rodzin. I dzieci skazanych na życie bez rodziców.
Na podstawie książki i śledztwa włoskiego autora powstał już serial dokumentalny "Veleno", który można znaleźć w Amazon Prime. Produkcja nie jest jednak dostępna w Polsce.
W 50. odcinku podcastu "Clickbait" zachwycamy się serialem (!) "Pan i Pani Smith", przeżywamy transformacje aktorskie w "Braciach ze stali" i bierzemy na warsztat… "Netfliksową zdradę". Żeby dowiedzieć się, czym jest, znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej: