Z kryminałami ostatnio jest dziwnie. Pojawiają się na rynku i od razu wiadomo, że walczą ze sobą 3 strony świata. Dobrze znany Zachód, specyficzna Północ, oraz Wschód, po którym spodziewać się można wszystkiego. Tym razem czas na kolejną niespodziankę. W roli głównej – Moskwa!!! Sasza i Fiodor są małżeństwem nie tyle specyficznym, co niecodziennym. Zmagając się z teraźniejszością, wciąż starają się być ze sobą. To dwie unikalne i utalentowane osobowości. Pobrali się wbrew woli rodziców i wbrew tajemnicom, których w dziwnym chłopaku z Archangielska było, i wciąż jest, wiele. I mimo problemów finansowych! To głównie dlatego owa niegdysiejsza nadzieja na wielki, światowy sukces artystyczny – Sasza – musi parać się pracami konserwatorskimi, zamiast brnąć w wizje swego niewymalowanego jeszcze świata. Problem w tym, że pieniądze i zlecenia mogą stać się ciężarem. Szczególnie wtedy, gdy mimo zdobytej w szkole wiedzy, restaurowany, dziwny obraz z plamą zaczyna po prostu powoli aczkolwiek skutecznie, znikać. Moc
lakieru, okrutność gwaszu i koniec ze sztuką!!! Trzeba natychmiast zacząć działać, ale jak naprawić obraz nie znając autora? Jak oddać pieniądze, które właściwie już zostały wydane? Sasza wyruszając w Moskwę w poszukiwaniu pomocy nie wyobraża sobie, że właśnie poruszyła splątane nici wciąż jeszcze tętniącej życiem, kryminalnej historii. Niby wszystko wydaje się być proste. Odnaleźć przyjaciółkę, poprosić o pomoc i można zacząć działać. Może nikt się nie zorientuje? Problem, że na tej prostej drodze jest wiele wybojów.
Małyszewa nie dość, że daje nam historię kryminalną, doprawia ją skomplikowanymi postaciami, to na dodatek ofiaruje Moskwę. Wystarczająco specyficzną, by określić ją jako egzotyczną. To kraina lat siedemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Dziwnych uliczek i specyficznych zachowań. Ale jeszcze bardziej fascynuje nas atmosfera. Odarta z jakiegokolwiek komizmu czy też pragnienia imponowania. To nadzwyczaj prawdziwa historia opowiadająca o ludziach i ich zwyczajnych pragnieniach, które często prowadzą do granic, których nie powinno się przekraczać. Granic, których definicje zdają się rozmywać. W to wszystko przez przypadek wpada dziewczyna, która nagle musi zostać detektywem. Nie można oprzeć się wrażeniu, że opowieść Anny Małyszewy, przypomina wczesne historie Joanny Chmielewskiej. Dobrze skonstruowany wątek kryminalny, nie pozbawiony człowieczeństwa. Historia tajemniczego malarza i starej nauczycielki. Historia człowieka, który przygląda się odbiciu własnego życia. Historia kobiet i ich związków. A
wszystko splątane w misterną tkaninę zwaną egzystencją. Warto.