Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:21

Dawno temu w Szanghaju

Dawno temu w SzanghajuŹródło: "__wlasne
d48yr75
d48yr75

„Zaczęli palić w piecu, choć był dopiero listopad. W małym żelaznym piecyku koksowym bryłki węgla drzewnego żarzyły się czerwono wśród siwego popiołu. Węgiel niegdyś był drzewem, które dawno umarło, lecz teraz, w blasku płomieni, ożyło na krótką chwilę, by ostatecznie zamienić się w pył. W swoim pierwszym wcieleniu jaśniało szmaragdową zielenią, w drugim przybrało barwę ciemnego rubinu. Do środka przypadkiem wpadł czerwony daktyl. Piekąc się, wydzielał słodki zapach kleiku z suszonymi owocami, takiego, jaki podaje się w dzień zimowego przesilenia. Trzask miniaturowych eksplozji, wstrząsających węgielkami, przypominał odgłos kruszonego lodu” – oto jak rozpoczyna się historia, wykraczająca daleko poza granice literackiego poznania, poza te trzysta zadrukowanych stronnic, w których opowieści te należało zamknąć. Historia, upstrzona kolorami, wzbogacona wspomnieniami i nasycona tymi wszystkimi zapachami, które nadają im szczególny, domowy charakter, przywołują obrazy, wywołują dreszcze. I niby niezbyt ona
spójna, bo przecież niejednolita, rozrzucona na siedem osobnych opowiadań, wyodrębnionych graficznie, opatrzonych tytułem, nazwanych, a więc samoistnych. A jednak składają się one na obraz tak harmonijny, tak jednoznaczny w odbiorze, że chyba nie sposób mówić o nich jak o odrywanych od siebie nawzajem całościach. Oto staje nam przed oczami Szanghaj lat czterdziestych ubiegłego wieku, targany wojnami, biedą i archaicznymi konwenansami. A na jego tle – nasi bohaterowie, niby dorośli i samodzielni, a jednak spętani niewygodnymi, chińskimi obyczajami i całkowicie zależni od swoich sióstr, matek, żon i kochanek. Z jednej strony wierni tradycji, utrzymujący dom i stojący na czele rodziny, z drugiej zaś – z prozachodnimi zapędami, dążący do pełnej swobody obyczajowej, oddający się grzechom cudzołóstwa, pijaństwa i hazardu. I kto by się spodziewał, że pod piórem Eileen Chang zejdą zupełnie na drugi plan, jak niechciany dodatek, niepotrzebna dekoracja. To postaci kobiece zdominowały bowiem tę książkę, to o nich
czytamy i to z nimi się identyfikujemy, nawet jeśli oficjalnie przyznać wypada, że to do mężczyzny w chińskim świecie wszystko należy, zaś kobieta może zająć w stosunku do niego pozycję co najwyżej podrzędną, żeby nie mówić, że wręcz upośledzoną.

„Była szczęśliwa, ale bez przesady” – czytamy o jednej z bohaterek. I rzeczywiście, przesadnie to chyba ani ona, ani żadna inna, szczęśliwa nigdy nie była. Prezentowane tu kobiety wychodzą bowiem za mąż nie z miłości, lecz rozwagi. Namiętność wypierają tu chłodne kalkulacje, liczą się pieniądze i bezpieczeństwo, a nie szczerość uczuć czy dobre intencje. Małżeństwa są zwykle aranżowane, kobieta zaś niewiele ma do powiedzenia. A jeśli już nawet odezwać się zechce, to nikt przecież jej słuchać nie będzie. Nic więc dziwnego, że mnożą się tu niespełnione marzenia, dawne gorycze, niewykorzystane szanse. Każdy bowiem prawo do szczęścia ma i tylko od niego zależy, czy z tego prawa skorzysta. To jednak, co dla nas wręcz oczywiste, w chińskiej kulturze często wydaje się nie do pomyślenia. Do tego dochodzi przełom czasowy, bo przecież ponad pół wieku dzieli nas od naszych bohaterów. Za nami wojny, postępy, równouprawnienie. W Czerwonej róży, białej róży zaś? Przykra pozycja kobiety zdominowanej przez męża,
osaczonej przez konwenanse, wpędzonej w niechciane związki, poślubionej niewłaściwemu mężczyźnie.
I brak miejsca na bunt, bo przecież w Chinach to nie przystoi.

Trzeba bowiem wiedzieć, że prawdziwa Chinka to kobieta cicha, skromna i pokorna, która mężowi się nie sprzeciwi, na teściową głosu nie podniesie, o dom zadba, o sobie zapomni. Nie takie jednak pragną być tutejsze bohaterki. Kobiety, zaprezentowane przez Chang, tkwią bezradnie w tej niesprzyjającej im rzeczywistości, u boku zdradzającego męża i wśród zawistnej służby, choć swoich żali już przesadnie nie kryją. Jakże skontrastowane zostały ze sobą tytułowe róże, symbolizujące dwie kobiety o przeciwstawnych sobie naturach – czerwona oznacza kochankę, kobietę namiętną, zakazaną i bezwstydną. Biała z kolei – posłuszną żonę, nie za ładną, nie za mądrą, zahukaną i oddaną. To do mężczyzny należy prawo wyboru, to on decyduje o tym, z którą chce być. A one? W całej swej naiwności mogą tylko cichutko łudzić się, że to którąś z nich wybierze, że z którąś będzie szczęśliwy. Lecz co znaczy szczęście w kulturze chińskiej?

Eileen Chang nie od razu sławy dostąpiła, a jeśli pewne oklaski w porę się pojawiły, to na pewno nie rozbrzmiały tak głośno, jak można się tego spodziewać. Były co prawda pochwały, nagrody, dowody uznania. Prawdziwa sława przyszła jednak długo po śmierci, zapewniając jej imponujące miejsce w panteonie chińskich pisarzy. Zachód długo pozostawał na jej wdzięki odporny, teraz zaś okazuje pokorę, przed jej prozatorskim dorobkiem chyli czoła, jakby nadrabiając lata bezwzględnej obojętności. Bo i jak można być obojętnym wobec tego kunsztu, z jakim buduje ona swe opowieści? Oto zamiast melodramatycznej papki otrzymujemy historię surową w swej wymowie, choć napisaną językiem niezwykle poetyckim. Chang była bowiem pisarką o talencie niezwykłym, któremu nie umknął nawet wzór filiżanki czy zapach świeżo parzonej kawy. Wszystko w jej książkach zostaje oddane w największych szczegółach, wszystko czemuś służy i klimat tychże historii buduje. Czerwona róża, biała róża to rękawica, rzucona cywilizacji współczesnego
Zachodu, dokonująca całkowitej zmiany perspektywy, prezentująca świat tak nam obcy, że wręcz odrealniony. Tradycyjna moralność i nowoczesne myślenie zostają tu ze sobą absolutnie skontrastowane, przy czym żadna ze stron nie wydaje się specjalnie uprzywilejowana. Obserwujemy ludzi, którzy żyją ze sobą od lat, a jednak wzajemnie się nienawidzą. Śluby kojarzą się bardziej z końcem, niż z początkiem, są zapowiedzią małżeńskich obowiązków, przyczyną przygnębienia i świetną okazją do rozsiewania kolejnych plotek, w których bohaterowie tak się przecież lubują. Nie ma tu miejsca na uczucia, ważniejszy jest honor rodziny, dach nad głową i ludzkie gadanie. Żona nie może liczyć na męża, córka na matkę, nikt nikogo nie interesuje. Prezentowany przez Chang świat to świat zgorzkniały, złowrogi, w którym jeśli nawet tli się gdzieś jeszcze jakakolwiek iskierka nadziei, to i tak możemy spodziewać się rychłego powiewu wiatru, który tę iskierkę ugasi. Nie uraczymy tu więc smaku sielanki, nie odczujemy ciepła domowego ogniska,
nie zechcemy w tym świecie zamieszkać, ani nawet odwiedzać go czasem z gościną. Przepaść różnic kulturowych wydaje się tak głęboka, że nie dość, że tych ludzi nie rozumiemy, to intuicyjnie zaczynamy nimi pogardzać, jakby w odwecie za krzywdy, które zadają innym i samym sobie pozwalają zadawać. I aż chciałoby się gdzieś na końcu przeczytać, że wszystko to było zmyśleniem, że świat taki nigdy nigdzie nie istniał i istnieć już nie będzie. Zamiast tego wiemy jednak, że świat to najprawdziwszy, bo obserwowany od wewnątrz, przez kobietę z niego się wywodzącą i według jego prawideł wychowywaną. I tylko ta tkliwość opisu i stylistyczny geniusz czynią tę lekturę znośną, bo bohaterów – z całym szacunkiem – polubić się jednak nie da.

d48yr75
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d48yr75

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj