Trwa ładowanie...

Dawid Karpiuk bez ściemy o "wyćpanych" nastolatkach. "Wszyscy jesteśmy winni"

Książka "Dzieciaki" Dawida Karpiuka tłumaczy, dlaczego ostatnio tak wielu młodych ludzi szuka ucieczki od rzeczywistości w alkoholu, lekach, narkotykach, seksie i autoagresji. Autor przenosi nas w sam środek brutalnego świata depresji, nałogów i zaburzeń psychicznych. - To może być dziewczyna z przemocowego domu z ojcem alkoholikiem, ale też dobra uczennica, która nie wytrzymała ciśnienia wygórowanych oczekiwań - mówi autor.

Młode kobiety w strip klubach są bohaterkami książki Dawida Karpiuka "Dzieciaki" Młode kobiety w strip klubach są bohaterkami książki Dawida Karpiuka "Dzieciaki" Źródło: GETTY, fot: Mike Kemp
d2yswqh
d2yswqh

Kiedy późnym wieczorem w centrum Warszawy podeszła do niego tzw. naganiaczka i zaproponowała wizytę w klubie ze striptizem, Dawid Karpiuk zadał jej jedno pytanie: – Dlaczego jesteś pocięta?

Chodziło o ślady żyletki na rękach.

– Nie oceniałem jej, nie krytykowałem i nie potępiałem – mówi Karpiuk. –Znaliśmy się z widzenia, przecinaliśmy się w wieczornym centrum Warszawy. Miała w sobie coś takiego, że pomyślałem, że po prostu musi mieć do opowiedzenia jakąś historię. I miała. O trudnym domu, z którego uciekła i o swoim życiu w Warszawie.

To była jedna z setek rozmów, jakie Dawid Karpiuk, na co dzień dziennikarz "Newsweeka", odbył z młodymi ludźmi na ulicach Warszawy oraz na zamkniętych forach internetowych dla osób z trudnymi doświadczeniami. Wszystko za wiedzą i zgodą młodzieży.

d2yswqh

Efektem jest wstrząsająca książka "Dzieciaki". To brutalna lektura. Wchodzimy w świat barmanek, striptizerek, dilerów, ale też licealistek i licealistów z prestiżowych szkół. Poznajemy młode dziewczyny cierpiące na bulimię, anoreksję albo piątkowe uczennice, które tną się w szkolnej toalecie i zażywają tony psychotropów. Odwiedzamy nie tylko kluby nocne i zakamarki, gdzie sprzedaje się i bierze narkotyki, ale też oddziały psychiatryczne.

To opowieść o tym, co się dzieje z młodymi ludźmi, którzy są poddani ciągłej przemocy w rodzinie, szkole, Kościele i mediach społecznościowych – mówi autor. - Opisuję młodych ludzi w tarapatach. To może być dziewczyna z przemocowego domu z ojcem alkoholikiem, ale też dobra uczennica, która nie wytrzymała ciśnienia związanego z oczekiwaniami wymagających rodziców. Miała mieć same szóstki, a potem dostała pierwszą czwórkę. I się załamała. Musiała po coś sięgnąć. Uzależnienia i choroby psychiczne są bardzo demokratyczne.

XXX.XX.2023 Warszawa , X . X .
Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Żuchowicz / Agencjamanual Materiały prasowe
Dawid Karpiuk ze swoim psem Antonim (fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.pl)Źródło: Materiały prasowe, fot: Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl

Z narkotyków na boczniaki

Jako że autor, poza byciem dziennikarzem, jest także muzykiem rockowym, zna dobrze nocną Warszawę. Nie miał więc problemu, by dotrzeć do bohaterek i bohaterów.

d2yswqh

– Część z nich znałem z widzenia, bo centrum Warszawy wcale nie jest takie duże. Z niektórymi z nich się zakumplowałem – mówi. – Sam spędzam weekendowe wieczory w barach, w klubach, włóczę się wieczorami po Warszawie, bo miasto mnie nieustannie ciekawi. Uwielbiam te kontrasty: kolorowe kluby i ponure zaułki pełne ludzi, po których widać, że mają coś niezwykłego do opowiedzenia.

Bohaterami książki są ludzie, którzy na początku swojego młodego życia przeszli różne, czasem potworne koszmary. Wywracają się, ale się podnoszą i próbują na nowo. Czasem się udaje, a czasem nie.

- Jedną z głównych bohaterek poznałem, gdy stała za barem w knajpie. Miała 17 lat. Jak dostała pracę za barem, skoro była nieletnia? Miała podrobiony dowód, z którego wynikało, że ma 20 lat – opowiada Karpiuk.

d2yswqh

Pisał książkę dwa lata. Mówi, że dwójka bohaterów nie doczekała jej wydania. Popełnili wcześniej samobójstwa. – Płakałem, jak o nich pisałem – wyznaje.

Jeden z bohaterów, Cinek, był dilerem. Na początku marihuany, potem ciężkich narkotyków. Ale uwolnił się od tego, choć nie było prosto: po zakończeniu współpracy gangsterzy ciężko go pobili.

- Pamiętam, jak Cinek przywitał mnie na ulicy krzycząc radośnie: "już nie jestem dilerem" – mówi Karpiuk. – Potem wszedł w hodowlę boczniaków. Kupiłem od niego na początek dwa kilo, żeby mu pokazać, że po pierwsze jestem dumny, a po drugie, że to, co robi ma znaczenie. "Będę królem boczniaków" - zapowiadał. A ja mu mówiłem, że będę jego pierwszym stałym klientem. To był porządny, inteligentny, dobry chłopak. Ale miał problemy.

d2yswqh

Kreska na zapleczu Złotych Tarasów

Karpiuk podkreśla, że porządny mieszczański świat dzieli niewiele od półświatka, gdzie sprzedaje się narkotyki i seks. Młodzi prawnicy z renomowanych kancelarii idą w piątkowy wieczór odreagować stres do klubów, w których barmankami są bohaterki książki.

– Idąc na zakupy do Złotych Tarasów, nie podejrzewacie nawet, że pracująca tam dziewiętnastoletnia ekspedientka od dwóch lat mieszka i utrzymuje się sama, w weekendy chodzi do szkoły, a wczoraj była na melanżu i pięć minut temu wciągnęła kreskę na zapleczu, żeby jakoś się postawić na nogi i wytrzymać ośmiogodzinną zmianę w sklepie – mówi autor.

Dlatego jest pełen zrozumienia dla swoich bohaterów i bohaterek.

d2yswqh

Nie zgrywam jakiegoś Pana Dziennikarza, który patrzy na ten świat z góry, bo sam pamiętam, jak ciężkim momentem było dla mnie dojrzewanie – mówi. – Młodzi ludzie są wtedy poddani ogromnemu ciśnieniu w domu, w szkole, wśród znajomych. Wszystkich się ocenia, porównuje i wyśmiewa. Dzieciaki potrafią być okrutne dla swoich rówieśników. To żadna nowość. Ale teraz to okrucieństwo można wyrazić jednym kliknięciem na Instagramie. Albo jego brakiem.

Grubo ponad 500 bluzgów

Poza tym, że jest dziennikarzem, Dawid to także lider zespołu rockowego Dziwna Wiosna. Grali już jako suport przed amerykańskim zespołem Kings of Leon na stadionie we Wrocławiu, a na Pol’and’Rocku zapełnili pięciotysięczny namiot.

Dawid śpiewał także z Patrycją Markowską ("Na zakończenie dnia"); nagrał utwór "Wracam" z zespołem Lasery dla HGTV (dopiero po trzech latach, po tym jak piosenka miała już kilkanaście milionów wyświetleń na YouTube, publicznie przyznał, że to on); napisał tekst i zaśpiewał piosenkę "Nie zrozumie nas" do filmu "Johnny" o księdzu Janie Kaczkowskim. Teraz pracuje nad drugą płytą Dziwnej Wiosny.

Dawid Karpiuk – Nie zrozumie nas (Official Lyric Video)

"Dzieciaki" to jego debiut książkowy. Książkę, choć jest reportażem, czyta się jak powieść.

d2yswqh

– Napisałem pierwszych parędziesiąt stron i pomyślałem, że wychodzi mi bardzo długi artykuł do gazety – mówi Karpiuk. – I wtedy pomyślałem, że powinienem dać sobie maksymalną wolność i napisać książkę tak, żeby się czytała jak powieść. Były tylko dwie zasady: uczciwość wobec bohaterów, wobec historii, czyli nieściemnianie. I to, żeby w narracji nie było autora, czyli mnie. Nie chciałem pisać, że pan dziennikarz widzi to, pyta o tamto i ma takie przemyślenia. Zamiast tego wolałem wejść w głowy bohaterów i bohaterek. Zobaczyć świat ich oczami.

Efekt jest zdumiewający. Książka stara się oddać nastrój panujący na izbach przyjęć czy w poczekalni przychodni, gdzie można sobie zrobić test na HIV. Karpiuk oddaje słowami paranoiczne wizje swoich bohaterek. Książka napisana jest bez znieczulenia, brutalnym, wulgarnym językiem, po kilka przekleństw na stronę.

– Miałem poczucie totalnej wolności w języku – mówi autor. – Myślę, że w całej książce jest grubo ponad 500 bluzgów. Ale ja po prostu przepisuję język, jakim mówią moi bohaterowie.

Czy łatwo było 39-letniemu autorowi dotrzeć do młodych ludzi i namówić na tak intymne zwierzenia?

Karpiuk: – Wystarczyło zadawać banalne pytania. Podejść do bohaterów uczciwie i z szacunkiem. Nie oceniać, nie krytykować. Być realnie zainteresowanym. Gadaliśmy jak kumple, a ja starałem się jak najmniej gadać i jak najwięcej słuchać. Dopytywałem głównie o emocje i o nieskończoną ilość drobnych szczegółów.

a Materiały prasowe
Autor i okładka jego książki "Dzieciaki" (Agora)Źródło: Materiały prasowe

Terapeuci zamiast katechetów

Autor mówi, że książka nie jest ani manifestem, ani akcją społeczną.

Nie wiem, czy ta grupa, którą opisałem, jest reprezentatywna dla ogółu młodzieży. Może tak, może nie. Ale wiem od specjalistów - lekarzy, toksykologów, ludzi z Monaru - że mamy do czynienia z epidemią zaburzeń psychicznych i uzależnień wśród młodych ludzi - wyznaje.

- Jakie są tego przyczyny? – pytam.

Karpiuk: - Powodów jest milion. Młodzi są poddani ogromnemu ciśnieniu. Wielu rodziców marzy, żeby ich dzieci miały maturę IB, najlepsze studia. Świat wmawia im, że są w wiecznym wyścigu, że muszą być najlepsi, najpiękniejsi, najpopularniejsi, najseksowniejsi. Instagram obniża ich samoocenę. Jednak nie da się ciągle wygrywać. Ktoś w tak urządzonym świecie musi wygrać, a ktoś przegrać i zostać zgnojonym. I w takim świecie każdy potrzebuje czasem ulgi. Są ludzie, którzy dla tej ulgi – w narkotykach, alkoholu, lekach – zrobią bardzo wiele.

Problem pojawia się, gdy zaczyna się uzależnienie.

Jak wychowujesz się w zdrowym domu i masz zdrową głowę, to pójdziesz na imprezę, potem masz kaca czy zjazd, ale na drugi dzień dojdziesz do siebie. Ale jeśli jesteś osobą chronicznie nieszczęśliwą, masz nieleczoną depresję, nieleczone zaburzenia osobowości, to ta ulga – czyli narkotyki, alkohol, leki – jest ci potrzebna jak najczęściej, żeby w ogóle przetrwać. To może być więc całkiem racjonalna decyzja, żeby jakoś wyrwać się z tego kręgu codziennego smutku, stresu i lęku - opowiada dziennikarz.

Autor uważa, że wszyscy, jako dorośli ponosimy winę za stan, w jakim znalazła się polska młodzież. Dlaczego?

Karpiuk: – Psychiatra dziecięca i młodzieżowa jest w stanie kryzysu, za mało jest lekarzy, za mało oddziałów szpitalnych. Nauczyciele i pedagodzy w szkołach publicznych są słabo opłacani i zmęczeni. Twoje dziecko ma myśli samobójcze, ale musi czekać miesiącami w kolejce do psychiatry z NFZ, bo tych lekarzy jest po prostu za mało, a państwo – czyli my – ma to w du...ie.

- Opowiadamy sobie bajeczki o tym, jak to w konserwatywnym kraju najważniejsza jest święta rodzina, a jeśli dzieją się w niej dramaty i produkuje ona nieszczęśliwych ludzi, to nikogo to nie obchodzi. OK: każdy powie: "Jak to nie? Przecież mnie to obchodzi, chcę, żeby młodzi mieli lepiej". Ale jako społeczeństwo niczego z tym nie zrobiliśmy – mówi Karpiuk.

- Debata w Sejmie toczy się wokół obrony dobrego imienia Jana Pawła II – dodaje autor. - Tymczasem powinniśmy zacząć od zwolnienia ze szkół katechetów i zastąpienia ich dobrymi terapeutami. To byłby dobry pierwszy krok, to by znaczyło, że wybieramy konkret, przyszłość dzieciaków, a nie polityczny targ. Musimy sobie odpowiedzieć na bardzo wiele pytań. Moglibyśmy na przykład zacząć od takiego: co jest dla nas ważniejsze? Ładowanie pieniędzy w pomniki, kult, a ostatnio także obronę Jana Pawła II czy w edukację, zdrowie psychiczne i przyszłość młodych Polaków?

- A jeśli ważniejszy jest dla nas Jan Paweł II? – pytam.

- To znaczy, że coś jest z nami fundamentalnie nie tak. Jeśli ważniejszy dla nas jako społeczeństwa jest kult świętego niż codzienna rzeczywistość przyszłych pokoleń, to znaczy, że jako społeczeństwo nie mamy przyszłości. Sami z niej rezygnujemy – ocenia autor.

Sebastian Łupak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Przeczytaj fragmenty książki Dawida Karpiuka "Dzieciaki" tutaj:

GDZIE SZUKAĆ POMOCY?

Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01. Listę miejsc, w których możesz szukać pomocy, znajdziesz też TUTAJ.

d2yswqh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2yswqh