Śmiałość i wielowymiarowość wizji prezentowanych przez Dana Simmonsa w jego książkach może przyprawić o zawrót głowy. Świadczą o tym takie dzieła jak * Hyperion* czy Ilion. Amerykański pisarz nie boi się żadnych wyzwań i odważnie mierzy się z najnowszymi teoriami naukowymi, prognozami rozwoju ludzkości i wszechświata, tajemnicami umysłu człowieka i jego duchowości, zagadnieniami filozofii i metafizyki, wiekopomnymi dokonaniami literatury i sztuki. Nie inaczej jest w jego doskonałej powieści Wydrążony człowiek, którą wznowiono w jednym tomie wraz z nowelą Muza Ognia.
Gęsta od emocji i znaczeń proza Simmonsa doskonale łączy wciągającą fabułę z dociekaniami dotyczącymi natury i postrzegania rzeczywistości oraz nawiązaniami do sztandarowych dzieł światowego piśmiennictwa z * Boską Komedią* na czele. Podobnie jak bohater tej ostatniej, czyli sam Dante , także Jeremy Bremen – tytułowy „wydrążony człowiek" z powieści Simmonsa – po śmierci ukochanej wyrusza na alegoryczną wędrówkę. Dante podróżuje po zaświatach, odwiedzając Piekło, Czyściec i Raj, Bremen przemierza współczesne Stany Zjednoczone, odnajdując w nich zarówno bezmierną głębię zła, jak i nieliczne ślady nadziei, które wskazują mu szansę na zbawienie.
Simmons nawiązuje też do starotestamentowej Księgi Hioba, skazując swojego bohatera na niezasłużony ból i cierpienie, poddając go ciężkim życiowym próbom, doświadczając okrutnie i stawiając na jego drodze przeszkody wydawałoby się nie do pokonania. Śmierć ukochanej żony jest dla Bremena nie tylko stratą najbliższej mu osoby. To także odejście na zawsze jedynego człowieka, z którym bohater dzielił dar telepatii. Tylko z najdroższą mu Gail mógł porozumiewać się myślomową, tylko u niej znajdować zrozumienie dla swojej inności, tylko jej dosłownie ofiarować wszystkie swoje myśli i uczucia.
Kierowany rozpaczą po jej śmierci, bohater porzuca prowadzone dotychczas życie, symbolicznie paląc ich wspólny dom, i wyrusza na włóczęgę, której celu nie potrafi i nawet nie próbuje określić. Gdy zaszywa się na bagnach Florydy, przypadkiem wpada w łapy pewnego gangstera. Uciekłszy mu, dociera do Denver, gdzie pobity i obrabowany przez bandytów prowadzi życie bezdomnego. Neurogwar obcych myśli zagłusza najpodlejszym alkoholem. Kolejny etap jego ucieczki przed samym sobą wiedzie go na farmę, której właścicielka okazuje się perwersyjną zbrodniarką. Cudem uniknąwszy śmierci, Bremen trafia do Las Vegas, gdzie spotyka znanego z Florydy gangstera. Ich wspólny lot do St. Louis przebiega w nader dramatycznych okolicznościach.
Poddawany hiobowym próbom, cierpiący z powodu straty ukochanej, bohater nie traci jednak swojego człowieczeństwa. Pomimo doznawania niewymownych katuszy, doświadczania kolejnych bolesnych, dramatycznych i groźnych dla życia okoliczności, nie wyrzeka się wrażliwości na cudzą krzywdę i potrafi zdobyć się na wysiłek obrony innych cierpiących. Najlepszym tego dowodem jest skuteczne rozprawienie się przez niego w Denver z mężczyzną, który gwałcił swoją córkę. Bremen podejmuje działanie, choć wie, że jego konsekwencją będzie konieczność porzucenia względnie ustabilizowanego życia i ponowna ucieczka – tym razem także przed wymiarem sprawiedliwości.
Oprócz dramatycznej, poruszającej historii „wydrążonego człowieka", w której bez trudu dostrzeżemy pokrewieństwo z antyczną grecką tragedią – z jednej strony, i biblijną przypowieścią – z drugiej, autor w serii retrospekcji serwuje nam intelektualne dociekania z pogranicza współczesnej nauki (w szczególności fizyki, neurologii i psychologii), filozofii i metafizyki. Opierając się bazie teorii fizyki kwantowej, Simmons rozwija idee Kanta na temat porządkowania chaosu otaczającej nas rzeczywistości przez naszą percepcję. Idzie jednak dalej niż myśliciel z Królewca, dowodząc, że wpływ ludzkiego umysłu na rzeczywistość prowadzi do jej zasadniczej, jakościowej zmiany („nie tylko po prostu odbijamy wszechświat, przekładając go ze zbiorów prawdopodobnych na zbiory możliwe, my go tworzymy z chwili na chwilę, z sekundy na sekundę"). Występujący w roli obserwatora procesów kwantowych umysł poprzez sam akt obserwacji dokonuje nieustannych
wyborów, które określają kształt otaczającego go wszechświata. Dlaczego jednak interpretując dane, które ten ostatni przesyła przez nasze zmysły, doświadczamy tych samych wrażeń, postrzegamy tę samą rzeczywistość? Czy istnieje jakiś czynnik nadrzędny, decydujący, jak uporządkowana ma ona być? Czy w tym miejscu fizyka zbliża się do metafizyki, aby takiego nadobserwatora nazywać Bogiem?
Kolejnym zagadnieniem, które Simmons analizuje, jest teoria wieloświatów Hugha Everetta.Zgodnie z nią, za każdym razem, gdy dokonujemy obserwacji procesów kwantowych, a tym samym „zmuszamy" podstawową składową rzeczywistości do określenia swojej cząsteczkowej lub falowej natury, wtedy na drzewie prawdopodobieństwa wyrasta nowa gałąź. Innymi słowy, pojawiają się dwie równoprawne, ale oddzielne rzeczywistości, w których kolejne zdarzenia zachodzą w odmienny sposób. W tym miejscu znowu dotykamy metafizyki, jeśli przyjmiemy, że drzewo z teorii Everetta może być tożsame z drzewem życia z rajskiego ogrodu. I że to właśnie symbolizowanych przez nie wielu światów dotyczą słowa Jezusa: „Dom mojego Ojca ma wiele pokojów" (Ewangelia św. Jana 14,2).
Drugi z zamieszczonych w tomie utworów Simmonsa utrzymany jest w całkowicie odmiennym klimacie. Muza Ognia łączy scenografię typową dla space opery z nieskomplikowaną akcją, której najważniejsze epizody rozgrywają się na deskach teatru. W swojej wymowie nowela stanowi zaś literacki hołd złożony twórczości Szekspira. W dalekiej przyszłości ludzkość została zniewolona przez Obcych. Jednym z niewielu przejawów ich łaski jest zezwolenie na działalność wędrownych trup aktorskich wystawiających sztuki mistrza ze Stratfordu. Bohaterami utworu są członkowie takiej trupy, którzy zostali zmuszeni do aktorskiego maratonu. W jego trakcie prezentują wybrane inscenizacje kolejnym, stojącym coraz wyżej w hierarchii władzy Obcym. Czy ich gra przekona władców do zachowania gatunku ludzkiego?
Wydrążony człowiek i Muza Ognia pokazują szerokie spektrum twórczych zainteresowań i możliwości Simmonsa. Choć intelektualnie i emocjonalnie pobudza szczególnie ta pierwsza powieść, to i Muzę... charakteryzuje duża oryginalność, a autor wykazuje się w niej niezwykłą erudycją w dziedzinie dramatu szekspirowskiego. Oba utwory doskonale ilustrują, czym może być fantastyka, jeśli za jej pisanie bierze się twórca o nieprzeciętnym talencie, wrażliwości, wyobraźni i wiedzy. Jej równoprawnymi składowymi są wówczas zarówno śmiałe rozwinięcie współczesnych teorii naukowych i badanie ich konsekwencji, jak i pogłębione refleksje na temat moralności, duchowości, wiary, religii. A w centrum uwagi pozostaje dociekanie prawdy o naturze człowieka i świata wokół niego.