Reklamówki pełne banknotów
Pasztelański przypomina o zarabiających krocie i obnoszących się ze swoim bogactwem gangsterach. Oczko jeździł Ferrari, Pruszków rozbijał się luksusowymi mercedesami. W hotelu Gołębiewski bossowie Pruszkowa potrafili wydać nawet 100-150 tysięcy złotych w ciągu jednego weekendu.
„Pamiętam, jak musiałem dowozić im reklamówki pełne banknotów. To były niskie nominały, bo pochodziły z doli od chłopaków. Brudne, wymięte dziesiątki i dwudziestki” – wspominał Masa(na zdj.), słynny świadek koronny zeznający przeciwko Pruszkowowi.
Słowik kupował trunki po kilkaset złotych za butelkę, „pił i krzywił się, marudząc pod nosem, jakie to gówno jest ohydne”. Jak opowiadał jeden z oficerów operacyjnych policji: „Pamiętajmy, że szefowie największych gangów to ludzie, którzy z wielkim trudem pokończyli technika czy zawodówki i nie należą do zbyt lotnych. Są jednak cwani i bezczelni, a ludzi z takimi cechami uważa się za zaradnych życiowo”.