"Wycieczki" do lasu sponsoruje mafia
„Przebojem” polskiej mafii stały się wtedy „wycieczki” do lasu. Marek, złodziej samochodów, wspomina, jak „zwiedzał puszczę”. Czterech wielkich gości w skórach wpadło do jego mieszkania, zadało mu kilka ciosów pięścią w twarz.
Następnie „miastowi wrzucili go do bagażnika swego samochodu. Marek domyślał się, że jedzie do lasu. Modlił się, by go nie odpalili. Po jakimś czasie otwiera się klapa bagażnika. W słońcu stał jeden z napastników z łopatą w ręku. Jego kumple pili wódkę, zagryzając kiełbasą. Śmiali się, potrząsając kijami bejsbolowymi. - Wysiadka. Bierz łopatę i kop – padła komenda”. Gdy dół był już wykopany, Marek musiał do niego wskoczyć. Padają strzały, ale Marek wciąż żył. „Miastowi się śmieją. – Dobra. Koniec zabawy. Jeżeli ty i twoi wafle chcecie się bawić na naszym terenie, to będziecie płacić. Połowa tego, co zarobicie, idzie dla nas”.
Podobno właśnie w taki sposób kolejne mniejsze grupy przyłączały się (a raczej: były przyłączane) do Pruszkowa.
Na zdj. kadr z filmu Chłopaki nie płaczą.