Piekło i lancet
W większości przypadków ludzie, którzy przeżyli NDE zmieniają całkowicie podejście do śmierci. Przestają traktować ją jako coś złego czy strasznego. Nabierają wewnętrznej równowagi, choć jednocześnie zdarza się, że problemy, które kiedyś miały dla nich znaczenie, po NDE stają się nieistotne.
Jest jednak grupa ludzi, którzy nie widzą świetlistej przestrzeni, ale miejsce wypełnione mrokiem, okrutnymi istotami, wywołującymi lęk. Wszyscy, którzy doświadczyli tego typu przeżycia NDE, byli przekonani, że znajdują się w piekle, a koszmar, który widzą i odczuwają nigdy się nie skończy. Tacy ludzie bardzo niechętnie dzielą się swoimi doświadczeniami, Socci przekonuje, że milczą bardzo często z powodu wstydu. Innym aspektem jest według Socciego nabycie umiejętności przewidywania przyszłości.
Największe poruszenie we współczesnym postrzeganiu NDE wywołał artykuł, który pojawił się w 2001 roku w jednym z najważniejszych czasopism medycznych "The Lancet": była to opowieść holenderskiego kardiologa Pima van Lommela. Lommel przebadał 344 pacjentów, którzy zostali reanimowani po zatrzymaniu akcji serca na oddziałach intensywnej terapii w holenderskich szpitalach. 18% spośród przebadanych przeżyło NDE. Wyniki zaprezentowane przez Lommela zostały przedstawione zgodnie z zasadami przygotowywania opracowań medycznych, ale zamyka je wniosek rewolucyjny, który brzmi: "Należałoby włączyć aspekt nadprzyrodzony jako koncepcję i perspektywę w obręb usiłowań całkowitego wyjaśnienia tych doświadczeń".
Artykuł wywołał burzę. Co wywołuje NDE i co sprawia, że wracamy? Odpowiedzi wciąż jest wiele, a książka Socciego nie rozwiewa wątpliwości.
O.M./WP.pl