Na zakupy (nie) tylko z kobietą
Grzegorz Wysocki (WP.PL): Lepiej chodzić na zakupy samotnie czy z kimś, z dziewczyną, z kolegą? Czy ta druga osoba zawsze zobaczy coś, czego sami nie dostrzeżemy? A może przeciwnie - narzuci nam swój gust i styl, który niekoniecznie będzie nam pasował?
To indywidualna sprawa. Ja lubię chodzić sam, a z tym doradztwem różnie bywa. Wiele lat pracowałem w sklepach, w centrach handlowych, więc wiem, jak wygląda proces kupowania ubrań przez mężczyznę. Gdzieś w 50 proc. przypadków mężczyzna przychodzi z kobietą i to ona ma decydujące zdanie. Nie ma w tym nic złego pod warunkiem, że ta towarzyszka potrafi dobrze doradzić, ale nie zawsze tak jest.
W mojej pracy zdarzało się tak, że jak się kobieta na coś uparła, to nawet jak to źle wyglądało to ja, jako sprzedawca odpuszczałem i nie próbowałem perswadować, bo czułem, że to ona tu rządzi. Chciałem coś doradzić, ale jak czułem, że ona tu rządzi. I w wielu przypadkach były to złe wybory, złe rady, dotyczące np. kolorów, rozmiarów czy tego, co dany mężczyzna chciał dla siebie, a ona mówiła, że to absolutnie nie. Ale oczywiście są także kobiety, które mają dużą wiedzę, wyczucie i bardzo dobrze potrafią ubrać swoich partnerów.
Zdarza się też, że kobieta przychodzi sama i kupuje w ciemno dla mężczyzny. Często też mężczyźni robią zakupy razem, całą grupą kolegów. Mężczyznom często nie wiedzą, czy to co właśnie mierzą jest dobre, modne, czy to dobrze leży? Po drugie, brakuje im takiego przekonania, pewności, intuicji czy to jest faktycznie jego styl, czy to wypada, co powiedzą znajomi itd.