Rozmowa z Justyną Sobolewską
Grzegorz Wysocki, WP.pl: Pierwsze zdanie Twojej "Książki o czytaniu, czyli resztę dopisz sam" brzmi: "Wszyscy jesteśmy czytelnikami". Czy aby na pewno? Miałaś na myśli osoby, które sięgną po Twoją książkę czy naprawdę uważasz, że wszyscy, co do jednego, jesteśmy lepszymi lub gorszymi, ale czytelnikami?
Justyna Sobolewska:Nie myślałam konkretnie o czytelnikach mojej książki, ale o ogóle ludzi czytających. Wiadomo, że czytelnictwo spada, ale my ciągle żyjemy, ciągle jesteśmy, nie możemy żyć bez literatury i wciąż jest nas bardzo dużo! Owszem, czytelnictwo się zmienia - przechodzimy na inne nośniki, niektórzy czytają w telefonie (a tego się nie da zbadać), na tabletach, w internecie. Czytelnictwo odpływa gdzie indziej, ale jednak jest.
Co nie zmienia faktu, że ponad połowa Polaków w ogóle nie czyta i nie potrafi przebrnąć jednorazowo przez tekst dłuższy niż trzy strony. Dlaczego tak jest? Czy wyniki badań czytelnictwa nie mówią nam prawdy na temat zaczytanego polskiego społeczeństwa?
Czytanie ma coraz mocniejszą konkurencję. Są gry, Internet , telewizja, seriale ściągane z sieci. Te wszystkie przyjemności pochłaniają czas. Można przejść przez szkołę i nie czytać w ogóle, tylko korzystać z bryków w Internecie. Czytanie jest nawykiem - jeżeli go nie wyrobimy w dzieciach to będą miały trudność ze zrozumieniem strony tekstu. Co roku badania czytelnictwa jeżą nam włosy na głowie. Ale nie jestem aż taką pesymistką. W metrze czy w tramwaju widzę ludzi z książkami i Kindlami. Ostatnio napisał do mnie młody człowiek, że dzięki Kindle powrócił do czytania, bo może to robić w tłoku w autobusie. Od początku roku przeczytał 11 książek, a wcześniej nie czytał nawet jednej przez cały rok.