Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:03

Czy poezją można zabić?

Czy poezją można zabić?Źródło: Inne
d2wde1s
d2wde1s

Pamiętacie baśnie z dzieciństwa, takie z czarodziejami, magami, wiedźmami i wróżkami? Pamiętacie zaklęcia, których oni używali, jak brzmiały i czym groziły? Zwykle były to dwu-, czterowersowe wierszyki, rymowane po częstochowsku, taka sobie plebejska poezja. Czasem zabawne lub deklamowane z przymrużeniem oka, czasem groźne dla bohatera opowieści, ale zawsze snobowały się na coś szlachetnego – na prawdziwą poezję. Jose Carlos Somoza nie jest pierwszym twórcą, który zauważył tę nieostrą granicę pomiędzy mową wiązaną a praktykami magicznymi, ale związek ów wykorzystał w sposób dla siebie charakterystyczny i niepowtarzalny, nawet gdybym czytał Trzynastą damę w egzemplarzu bez okładki i karty tytułowej, wiedziałbym, że mam do czynienia z tym genialnym hiszpańskim pisarzem-psychiatrą. Znów bowiem dokonał opisu zjawiska, pojęcia z kręgów tzw. kultury wysokiej (tu posłużyłem się pojęciem, którego do końca nie rozumiem), czyli poezji z czymś tak tandetnie popowym jak horror. Tak, mili czytelnicy, Trzynasta
dama
jest bardzo wybitnym horrorem, i nie jest to wcale oksymoron.

Jest wszystko, co być w horrorze powinno: dom, w którym popełniono bestialski i bezsensowny mord, makabryczne sny, żywe trupy, krew, groza i ogólnie irracjonalna atmosfera świadomości ingerencji czegoś niezrozumiałego w naszą rzeczywistość. Solomon Rulfo, główny bohater tej makabry, zajmował się literaturą i poezją na uniwersytecie, ale teraz nic mu się nie chce, ani pracować, ani pisać, ani uczestniczyć w życiu swojej twórczej grupy. Będąc człowiekiem jeszcze młodym wiekiem, stracił ukochaną żonę, wypalił się całkowicie i stał się duchowym starcem. Egzystuje bez celu w obskurnym mieszkaniu w podłej dzielnicy, prowadząc życie trutnia. Do tego jeszcze powracające nocne koszmary o morderstwie w białym pałacu, na które nawet wiekowy psychiatra Ballesteros, który w swej praktyce lekarskie widział już wszystko, nie jest w stanie znaleźć wytłumaczenia i lekarstwa. Gdy dzięki przypadkowi okazuje się, że wyśnione wydarzenia miały miejsce naprawdę, dom istnieje w Madrycie, zaś pięknej cudzoziemce-prostytutce
Rachel śni się to samo, Rulfo odkrywa w sobie dwie rzeczy: że jednak chce mu się żyć i że ma do czynienia z czymś, co jego wolteriański umysł jeszcze niedawno wydrwiłby okrutnie, ale też z oświeceniową pewnością siebie postanowił stawić temu czoło.

Wrogami Rachel, Solomona i doktora Ballesterosa jest Dwanaście Dam, istot tajemniczych, nieludzkich, okrutnych i bezwzględnych, które istnieją w zasadzie jedynie we wcieleniach pięknych kobiet. Kobiet, które przewijają się przez historię literatury, a ich zadaniem jest bycie natchnieniem dla poetów. To dzięki nim Dante, Milton, Blake, Petrarka czy Szekspir stworzyli swe najpiękniejsze i najbardziej poruszające strofy, które ich unieśmiertelniły. Ale Dwanaście Dam nie robi tego, aby przysłużyć się sztuce, ludzkości, pięknu. To okrutne wiedźmy, które wodzą na pokuszenie po to, aby dostać do ręki potężną broń, jaką są wiersze. Okazuje się bowiem, że niektóre z wersów znanych utworów to magiczne formuły, potrafiące zniszczyć, obezwładnić i zmusić do posłuszeństwa. Sabat Dwunastu Dam jest potęgą uzbrojoną jedynie w tajemnicę i rymy, co jest już samo w sobie magią. Na nic zdają się wysiłki trójki bohaterów, dokonywane przez nich morderstwa, ucieczki, śledztwa, próby rozbicia owego tuzina pięknych kusicielek.
Są one niezniszczalne, nieśmiertelne i nieosiągalne – tak jak chroniona przez nie i współtworzona poezja. Solomon Rulfo miał być kolejnym poetą, który dostarczy im cudnych wierszy, miały go na celowniku, powoli wpadał w ich sidła. Ale Dwanaście Dam ma piętę achillesową, jedyny sposób na ich zniszczenie, czy choćby obezwładnienie, istnieje i Solomon go odkrywa: Dam jest naprawdę trzynaście, ostatnia z nich nie ma żadnej mocy, jest przez nie szczególnie chroniona, bez niej są niczym.

Jose Carlos Somoza jest bez wątpienia pisarzem znakomitym, potrafi połączyć wiele elementów, które współgrać z sobą nie powinny, docieka rzeczy ważnych, a przy tym czyta się go w wypiekami na twarzy. Choć Trzynasta dama jest najsłabszą z dotąd wydanych w Polsce czterech jego powieści, to jednak niesamowite podejście do poezji, fantastyczna atmosfera grozy, pomysłowość i świetne chwyty techniczne powodują, że nie tracąc intelektualnego horyzontu lektury, jednak czujemy się nieswojo, jak to przy porządnym horrorze, który przecież w rękach niesprawnego twórcy łatwo przeradza się w żenującą makabreskę. Można się czepiać pewnych niespójności, czasem niepotrzebnych dłużyzn, ale grzechy te nie są dyskwalifikujące, daj Bóg, żeby w każdej powieści tylko takie były.

d2wde1s
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2wde1s

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj