Trwa ładowanie...
recenzja
14-05-2012 11:55

Czy niedoskonały Bóg uzdrowi ułomny świat?

Czy niedoskonały Bóg uzdrowi ułomny świat?Źródło: Inne
d39onh9
d39onh9

Dlaczego idealny Bóg stworzył tak – na pierwszy rzut oka – daleki od ideału świat? To pytanie od zarania dziejów stawiają sobie ludzie wierzący, a dla innych brak satysfakcjonującej odpowiedzi na nie staje się powodem odwrócenia się od wiary i odrzucenia religii. A może to nie w świecie tkwi niedoskonałość, a w człowieku, który go postrzega i przetwarza? Może ów świat jest potencjalnie idealny, ale by osiągnął taki stan, potrzebny jest pewien wysiłek ludzi, ich praca i kreatywność, odpowiednio ukierunkowane korzystanie z daru wolności?

Poszukiwanie rozwiązania w sobie jest trudne, wymaga dogłębnej autoanalizy i umiejętności wykraczania poza własne odczucia, myśli i psychologiczne ograniczenia. O ile łatwiej upatrywać przyczyn wszelkich nieszczęść na zewnątrz, obarczać winą za własne niepowodzenia wyłącznie innych ludzi, ułomną naturę rzeczywistości czy bóstwo. Jeśli nie ponosimy odpowiedzialności również za zło, którego staliśmy się źródłem, winnym jego zaistnieniu jest nikt inny, tylko ten, kto nas powołał do życia...

Na podstawie lektury książek Philipa K. Dicka możemy wysnuć przypuszczenie, że pisarz ten – jak każdy prorok (i każdy szaleniec) – żywił głębokie przekonanie o własnej normalności. Sądził, że każde jego doświadczenie jest czymś obiektywnym, nie zaś wytworem rozchwianego umysłu czy efektem zażywania określonych substancji chemicznych. Wychodząc z takiego założenia i odbierając otaczający świat jako fałszywy, kaleki, niedoskonały, wysnuwał niepodważalny wniosek, że coś nie w porządku jest właśnie ze światem. W takiej sytuacji naturalne stają się poszukiwania satysfakcjonującego wytłumaczenia, systemu filozoficznego czy religijnego, który by wspomniane przekonania potwierdzał, dopełniał i rozwijał. Cóż z tego, że ten czy ów model ideowy pełen jest luk i niekonsekwencji? Toż wynika to z samej natury tego niedoskonałego świata, ukrywającego się za kolejnymi warstwami fałszu.

Poszukujący pisarz zwrócił się w stronę gnostyckiego dualizmu, w którym za ułomność, zło, a często wręcz złośliwość świata miał odpowiadać taki czy inny Demiurg, kaleki bóg, który wziąwszy się do dzieła tworzenia, pokpił sprawę. Jego antagonistą miał być zaś Bóg dobry i miłościwy, acz – jak się okazuje – nie wszechmocny, który pragnie (podobnie jak jego wyznawcy) uzdrowić zepsuty świat. W świetle tej doktryny nasza rzeczywistość jawi się więc areną nieustannych zmagań dwóch przeciwstawnych boskich sił, a my sami – pionkami w ich rękach.

d39onh9

Ilustracją dualistycznych poglądów Dicka była choćby jedna z jego wczesnych (1957 r.) powieści nosząca znamienny tytuł: * Kosmiczne marionetki. Potem powracał do nich wielokrotnie, a kulminację znalazły one w *Bożej inwazji, którą sam autor połączył w trylogię z wydanym wcześniej * Valis* i późniejszą * Transmigracją Timothy’ego Archera. Dla pełniejszego zrozumienia *Bożej inwazji znajomość * Valis* będzie bardzo przydatna, ale ta pierwsza broni się też jako dzieło samodzielne. Tym bardziej, że w przeciwieństwie do * Valis* posiada fabułę z prawdziwego zdarzenia, a związki przyczynowo-skutkowe stanowią budulec dla jej akcji. Zresztą
pokrewieństwo obu książek dotyczy raczej sfery idei niż kwestii fabularnych. Boża inwazja wykazuje też podobieństwo do większości innych powieści Dicka, w których barwne tło dla rozważań natury egzystencjalnej, religijnej czy filozoficznej, stanowił bogaty sztafaż jarmarcznej science fiction.

Herb Asher wyemigrował z Układu Słonecznego do Układu Fomalhauta i osiadł na planecie CY-30 CY-B. Prowadzi tu niezbyt satysfakcjonującą egzystencję, zajmując się utrzymywaniem mentalnego i kulturowego kontaktu z Ziemią, co ma zapobiegać odczłowieczeniu kolonistów. W praktyce jego praca polega na puszczaniu im w radiu piosenek, najczęściej wykonywanych przez jego ulubioną Lindę Fox. Pewnej nocy bohaterowi objawia się pod postacią gorejącego panelu sterowniczego bóstwo Jah, czczone przez autochtonów. Nakazuje ono Asherowi, aby pomógł chorej na stwardnienie rozsiane sąsiadce Rybys Rommey w powrocie na Ziemię. Kobieta ma tam urodzić chłopca imieniem Emmanuel, będącego nowym wcieleniem Boga. Po dotarciu na naszą planetę Rybys ginie w wypadku, zaś wskutek związanych z nim powikłań jej syn na dziesięć lat traci pamięć, a wraz z nią wiedzę na temat celu swojej „inwazji” na nasz świat. Ten ostatni rządzony jest żelazną ręką przez sojusz Kościoła Chrześcijańsko-Islamskiego ze Światopoglądem Naukowym, kierowanym
przez niejakiego Nicholasa Bulkowsky’ego.

Dzięki charakterystycznym dla jego twórczości przerysowaniom, Dick doskonale wypunktowuje wiele problemów współczesnego świata: ogłupiający wpływ popkulturowej papki, cynizm i bezwzględność ludzi sprawujących rząd dusz, ich totalitarne zapędy wykorzystujące możliwości nowoczesnej techniki, rugowanie autentycznej wiary z życia społecznego i prywatnego. To wszystko pozostaje jednak na marginesie głównych zainteresowań pisarza, którymi są dociekania prawdy o świecie i roli Boga w dziele stworzenia. W przyjętej przez Dicka gnostycznej optyce najważniejsza wydaje się zaś kwestia: czy niedoskonały Bóg może udoskonalić ułomny świat?

Niezależnie od tego, na ile podzielamy prezentowane przez pisarza poglądy, Boża inwazja może stać się dla nas fascynującą przygodą intelektualną. Stawia bowiem ważne pytania dotyczące podstaw naszej egzystencji, burzy stereotypy myślowe i wprowadza ożywczy ferment w zastałych dogmatach. Powieść jest kolejnym wyrazem twórczego geniuszu Dicka – z jednej strony, i targających nim obsesji – z drugiej. Ciekawie o tych jej aspektach pisze Maja Lidia Kossakowska w przedmowie do tego, ekskluzywnego wydania Bożej inwazji, zachęcając do obcowania z dziełem. Biorąc je do ręki, musimy jednak pamiętać, że czynimy to na własne ryzyko, bo Dickowska wizja rzeczywistości może na dobre zagnieździć się w naszych umysłach...

d39onh9
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d39onh9